* oczami Harry'ego *
Zawiozłem Louis'a do jego domu i pojechałem z powrotem do klubu upewniając się wcześniej, że mój przyjaciel położył się spać. Wszedłem do środka i znalazłem pijanego Zayn'a siedzącego przy stoliku.
- Zayn, gdzie jest Elliene? - spytałem zdenerwowany nie widząc mojej dziewczyny.
- Co mówisz?
- Pytam gdzie jest Ell, do cholery!
- A co ja anioł stróż? Nie wiem, tańczyła z jakimś gościem.
- Co kurwa?! - wziąłem go za szmaty podciągając do góry.
- Stary, spokojnie. Jakiś koleś poprosił ją do tańca i tyle ją widziałem.
- Kurwa, Malik zabiję Cię kiedyś! - krzyknąłem i poszedłem jej szukać. Chodziłem w kółko po pomieszczeniu pełnym tańczących ciał starając się przekrzyczeć muzykę jej imieniem.
- Na chwilę ją zostawić. - mruknąłem. Przecisnąłem się do korytarza prowadzącego na zaplecze przystając tam na chwilę, żeby trochę odetchnąć. Nagle usłyszałem za sobą za sobą dziwne krzyki. Zignorowałem to na początku, lecz później zorientowałem się, że jest to wołanie o pomoc. Co więcej. Był to głos mojej Elliene. Porwałem się z miejsca w stronę źródła dźwięku. Kopnąłem drzwi prowadzące na zewnątrz. Widok Elliene będącej w tarapatach nie był dla mnie nowością, lecz
gdy zobaczyłem ją przyciskaną do ściany przez jakiegoś zboczeńca
myślałem, że mnie zamuruje, ale tak się nie stało. Ogarnęło mnie to samo
uczucie co wtedy. Tamtego dnia. Złość, wściekłość, furia. Czarna mgła
gniewu zupełnie przesłoniła mi oczy. Wtedy nie liczyła się już nawet
Elliene. W tamtej chwili myślałem tylko o tym, żeby sprawić jak
największy ból, osobie która śmiała dotknąć czegoś co jest MOJE.
Niewiele myśląc wyrwałem z jego uścisku dziewczynę ignorując to, że
zrobiłem to z taką mocą, że upadła na ziemię. Skupiłem się na zadawaniu
kolejnych ciosów mężczyźnie, który po chwili leżał półprzytomny na
ziemi. Ignorowałem krzyki Elliene i jej próby odciągnięcia mnie od
niego. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Liam i zaczął robić to samo co
dziewczyna.
- Harry uspokój się! On już i tak ledwo żyje.
- To żyć kurwa nie będzie! - krzyknąłem przez zaciśnięte zęby. - Tacy skurwiele żyć nie powinni! - nie przestawałem go bić. W końcu Liam'owi udało się mnie od niego odciągnąć. Mężczyzna wykorzystując moment uciekł z miejsca zdarzenia ledwo trzymając się na nogach. Stałem chwilę z zaciśniętymi powiekami czekając, aż mój oddech się uspokoi. Gdy otworzyłem oczy ujrzałem stojącą kilka metrów przed sobą roztrzęsioną Elliene. Widok, który zawsze mnie wzruszał, czasem i do łez teraz nie wywoływał u mnie dosłownie żadnych emocji. Wtedy byłem kimś zupełnie innym choć jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy.
* oczami Elliene *
- Harry powaliło cię? - krzyknął Liam i zaczął coś mu tłumaczyć podniesionym tonem, a ja... ja stałam pozbawiona możliwości ruchu. Stałam i patrzyłam na kogoś, kto kiedyś był czułym, opiekuńczym, kochającym mnie, delikatnym mężczyzną, którego obdarzałam tak wspaniałym uczuciem jakim jest miłość. Osoba stojąca przede mną w żadnym stopniu nie przypominała Harry'ego. Patrzyłam na potwora. Na potwora, którego tak cholernie kochałam zanim się nim stał. To nie był on. To nie mógł być Harry. Nie ten Harry, jakiego znałam.
- Liam, nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić! - krzyknął Harry i zaczął szarpać się z Liam'em. Wtedy udało mi się ruszyć z miejsca.
- Harry, co Ty do cholery wyprawiasz! Co się z Tobą dzieje, uspokój się!
- Zamknij się, bo Tobie też zaraz przypierdole suko!
Hej hej C: Tak jak wspominałam teraz rzadko dodaje rozdziały, ale dodaję. C: A i po pierwsze NIE MARTWCIE SIĘ, ŻE TAKI KRÓTKI!!! Przepraszam, musiałam skończyć w tym miejscu, ale następny już jest i dodam jak dostanę kilka komentarzy C: kocham - Marri <3