Przez moment po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Gdy w końcu wróciło mi mowę, odezwałam się.
- Hazz, na prawdę? Chcesz mieć ze mną dzieci?
- A to źle? - uniósł brew ku górze.
- Nie, ja po prostu... Nie spodziewałam się.
- Jeszcze wielu rzeczy się nie spodziewasz. - powiedział i pocałował czubek mojego nosa, potem moje usta. Wzięliśmy wspólny prysznic i zjedliśmy śniadanie. Później posiedzieliśmy trochę w domu i wybraliśmy się do Liam'a na obiad, bo nas zaprosił. Harry zabrał mnie na romantyczny spacer po naszym ulubionym parku.
- Harry...
- Słucham?
- Ty dzisiaj... tak na poważnie?
- A dlaczego nie? - spytał obejmując mnie ramieniem. - Tylko może się nie spieszmy. Jesteśmy jeszcze młodzi. - uśmiechnął się. Usiedliśmy nad brzegiem a właściwie on usiadł, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Jego ręka głaskała moje włosy . Zakręcał ich kosmyki na palcach.
- Chcę żeby ta chwila trwała wiecznie. - mruknęłam przerwawszy cudowną, błogą ciszę panującą wokół nas. Pocałował mnie w głowę.
- Ell?
- Tak?
- Bo jest jedna sprawa... Wiem, że chciałaś o tym zapomnieć, szczerze sam bym chciał, żebyś zapomniała... - westchnął. Spojrzałam na niego zdziwiona podnosząc się na wysokość jego oczu. - Chodzi o ta całą sprawę z Twoim ojcem. - dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. - Nie składałaś zeznań. - momentalnie odwróciłam wzrok żeby nie spotkać się z jego spojrzeniem. - Ell... - chwycił palcami mój podbródek, tak żebym jednak na niego patrzyła. - Jestem z Tobą. Nie dam mu Cię skrzywdzić. Nie dam nikomu już Cię skrzywdzić. - pocałował mnie w usta. Przytuliłam się do niego. Czułam się przy nim bezpieczna. Pojechaliśmy na komisariat.
- Spokojnie skarbie. - powiedział, kiedy stanęliśmy pod drzwiami komisarza i zauważył jak bardzo jestem zdenerwowana. - Idę tam z Tobą. - powiedział i chwycił moją dłoń. - Nie puszczę. - uśmiechnął się słodko. Weszliśmy do środka. Po około pół godziny wyszliśmy na zewnątrz. W sumie nie wiem czego się bałam. Po prostu powiedziałam, co ojciec mi zrobił. Było mi ciężko wracać do tego myślami, ale teraz już mogę zapomnieć. Wróciliśmy do domu.
- Ell. - poczułam jego ręce na mojej talii kiedy siedziałam na kanapie czytając książkę. Oparł brodę o moje ramię. - Co tam czytasz?
- Nic ważnego. nic ważniejszego od Ciebie. - mruknęłam cicho kiedy wpił się w moją szyję.
- Czy Ty za wszelką cenę chcesz zbawić świat? - zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytanie na pytanie odwracając się tak żeby patrzeć mu w oczy.
- Louis, Ellie. Chcesz im pomóc prawda?
- Tak, ponieważ to moi przyjaciele. Poza tym może... Może przez to wszystko co mnie w życiu spotkało, jestem bardziej wrażliwa na uczucia ludzi. Nie chcę, żeby kogoś spotkało to co mnie. Tak jakbym wycierpiała to wszystko za nich, rozumiesz? - patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami kiedy to wszystko mówiłam.
- Jesteś aniołem. - mruknął. Zarumieniłam się. - Jesteś idealna. I do tego... - przybliżył usta do mojej szyi, musnął nimi delikatnie za moim uchem. - Moja. Tylko moja. - no tak. W końcu ostatnia noc... oddałam mu się. Chciałam tego. Chciałam być tylko jego.
- Kocham Cię. - szepnął do mojego ucha.
***
- Hazz ja idę! - krzyknęłam, a wymieniona przeze mnie osoba błyskawicznie pojawiła się przy mnie.
- Gdzie idziesz?
- Na zakupy. - uśmiechnęłam się.
- Sama? - uniósł brew.
- Nie, z Ellie.
- Podwieźć Was?
- Nie, dzięki. Ellie właśnie przyjechała. - uśmiechnęłam się ponownie.
- Kiedy będziesz?
- Hazz! - zaczęłam się śmiać.
- No co? Długo bez ciebie nie wytrzymam. - zrobił smutną minkę. Wspięłam się na palcach i pocałowałam go delikatnie.
- Jak grzecznie poczekasz, to dostaniesz nagrodę. - mruknęłam do jego ucha.
- Uh, idź już bo zaraz nie pozwolę Ci nigdzie jechać. - zaśmiałam się i jeszcze raz go pocałowałam. - Pa! - krzyknęłam kiedy zamykał za mną drzwi. Pomachał mi z uśmiechem. Wsiadłam do auta i pocałowałam moją przyjaciółkę w policzek na powitanie.
- To po co jedziemy?
- Sukienka. - uśmiechnęłam się. - Ma być krótko i seksownie. - nasz śmiech rozbrzmiał w aucie.
Po trzech godzinach łażenia znalazłam to czego szukałam. Usiadłyśmy w Starbuck'sie i zamówiłyśmy dwie mrożone kawy.
- No nareszcie można pogadać.
- No. - uśmiechnęłam się. - Ellie, powiedz... Jak z Niall'em? - poruszyłam delikatny dla niej temat.
- Nie mamy ze sobą kontaktu... Nie gadajmy o tym, to przeszłość.
- Ok. - powiedziałam, bo wiem, że woli unikać tematu jej byłego chłopaka, który... wciąż był moim przyjacielem.
- A jak tam z Harry'm? - spytała uśmiechając się.
- A dobrze. Nawet bardzo dobrze. - zarumieniłam się. Opowiedziałam jej wszystko co działo się ostatnio. Cieszyła się z mojego szczęścia. Widziałam to. Naprawdę wspaniała z niej przyjaciółka.
***
- Gotowa? - krzyknął z dołu Harry, kiedy szykowaliśmy się na imprezę. Prywatna imprezę. Do klubu otwartego przez jego przyjaciela. Nie znałam go, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Już idę. - musnęłam jeszcze szybko usta błyszczykiem i zeszłam na dół. Hazz stał przy drzwiach ubrany w jeansy i prosty biały podkoszulek, a który narzuconą miał mocno granatową marynarkę. Wyglądał elegancko i seksownie zarazem. Przygryzłam wargę wpatrując się z zapartym tchem w jego piękną postać. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i oblizał wargi.
- Coś nie tak? - spytałam zaskoczona jego miną i spojrzałam na swoją osobę.
- Wyglądasz zbyt seksownie.
- To źle? - uśmiechnęłam się.
- Tak, ponieważ nie jestem jedynym facetem na tej imprezie. - ściągnął brwi. Zaśmiałam się, podeszłam do niego, splotłam palce na jego karku i delikatnie przygryzłam płatek jego ucha.
- Ja widzę tylko Ciebie. Poza tym należę tylko do Ciebie, zapomniałeś? - Wiem.
- Ufasz mi?
- Tobie tak, innym nie. - zaśmiałam się cicho i musnęłam jego różowe wargi. Wyszliśmy i Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Podjechaliśmy pod dużą budynek. Weszliśmy do środka i zobaczyłam dziesiątki tańczących i bawiących się ludzi. Harry chwycił mnie w talii i prowadził do miejsca w rogu pokoju gdzie był stolik i kilka kanap po drodze witając się z kolejnymi ludźmi. Mój towarzysz zamówił dla nas drinki i przedstawił mnie swoim znajomym. Czułam jak wszyscy mężczyźni w tym pomieszczeniu gapią się tylko na mnie. Harry też to chyba zauważył bo po chwili posadził mnie sobie na kolanach i jedną ręką objął w talii a drugą położył na moim kolanie. Zazdrośnik. Chciał wszystkim pokazać czyja jestem. Wplotłam palce w jego loki na co mruknął zadowolony. Po chwili zjawili się Louis, Zayn i Niall. Liama nie było. No tak. Ktoś w końcu musi ich później doprowadzić do porządku. Przywitałam się z nimi po kolei. Gdy przynieśli drinki Harry wziął swój kieliszek jednak po chwili zmarszczył brwi i go odłożył. Spojrzałam na niego pytająco.
-Ktoś musi Cię odwieźć do domu. - uśmiechnęłam się i w geście podziękowania musnęłam jego wargę. Po kilku godzinach byłam już całkiem pijana choć wypiłam zaledwie kilka kieliszków. Harry zabrał mnie na parkiet podtrzymując moje ciało. Oplotłam nogą jego ciało, a on wtulił się w moją szyję gryząc i zasysając lekko moją skórę.
- Mówisz śmieszne rzeczy jak jesteś pijana.- z trudem udało mi się zakodować to zdanie i jego cichy śmiech. - ale wolę Cie trzeźwą. - mruknął zniesmaczony.
- Przepraszam wybąkałam. Ponownie się zaśmiał i gdy piosenka się skończyła wróciliśmy do stolika.
Pijany Louis zaczął się z kimś wykłócać sam nie wiedząc o co. Harry powiedział Zaynowi żeby się mną zajął chwile, a ze sam zawiezie Louisa do domu.
- Zaraz wracam skarbie. - pocałował mnie i wyszedł holując Louisa. Gdy tylko Harry wyszedł jakiś gość poprosił mnie do tańca. Nie zważając na nic po prostu się zgodziłam. Zaczęłam tańczyć z nim kołysząc się na boki i starając się nie upaść.
- Jak masz na imię, piękna? - wymruczał .
- Elliene. - powiedziałam mało wyraźnie. Położył swoją dużą rękę na moim udzie na co wzdrygnęłam się. Tylko Harry mógł sb pozwalać na coś takiego. Te strefy były przeznaczone dla niego, moje ciało było przeznaczone dla niego i tylko dla niego. Zaczęłam się lekko wyrywać na co ten ścisnął mocniej moje udo.
- Poczekaj. Jeszcze trochę się zabawimy. - wymruczał do mojego ucha na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Dokładnie takie słowa słyszałam już nie raz z ust mojego ojca. Zaczął prowadzić mnie w jakiś korytarz, nie miałam siły by stać na nogach a co dopiero żeby mu się opierać. Niedobrze.
Hej :C No więc ( i tu Mari będzie się tłumaczyć, choć wiem, że żadna wymówka nie jest dobra bo i tak już Was straciłam, przynajmniej część ... ) Przepraszam, że nie dodałam wtedy kiedy miałam dodać, ale dwie szkoły po pierwsze po drugie zepsuł mi się komputer, naprawdę. Udało mi się zabrać na chwilę laptopa taty, ale i tak nie zdążyłam wiec mniej więcej połowę rozdziału napisałam Oli na fb żeby mi wstawiła ten rozdział :C czekam aż kupie sb notebooka i wtedy bd pisać może częściej, a teraz... nic nie obiecuję. Nie wiem kiedy bd miała czas i urządzenie pozwalające mi zrobić wpis, wiec nie chcę Wam nic obiecywać. Jest mi przykro, że nie mogę dodawać, naprawdę często o tym myślę, może to potwierdzić Ola bo mniej więcej codziennie się użalam jak to dawno nic nie dodawałam :C I mam naprawdę mnóstwo pomysłów i piszę często na brudno. I nie usunę bloga choćby nie wiem co C: bo mam naprawdę wiele pomysłów C: Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ci którzy odeszli - nie dziwię się, Ci którzy zostali - podziwiam, dziekuję, kocham - Marri <3
- Ell?
- Tak?
- Bo jest jedna sprawa... Wiem, że chciałaś o tym zapomnieć, szczerze sam bym chciał, żebyś zapomniała... - westchnął. Spojrzałam na niego zdziwiona podnosząc się na wysokość jego oczu. - Chodzi o ta całą sprawę z Twoim ojcem. - dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. - Nie składałaś zeznań. - momentalnie odwróciłam wzrok żeby nie spotkać się z jego spojrzeniem. - Ell... - chwycił palcami mój podbródek, tak żebym jednak na niego patrzyła. - Jestem z Tobą. Nie dam mu Cię skrzywdzić. Nie dam nikomu już Cię skrzywdzić. - pocałował mnie w usta. Przytuliłam się do niego. Czułam się przy nim bezpieczna. Pojechaliśmy na komisariat.
- Spokojnie skarbie. - powiedział, kiedy stanęliśmy pod drzwiami komisarza i zauważył jak bardzo jestem zdenerwowana. - Idę tam z Tobą. - powiedział i chwycił moją dłoń. - Nie puszczę. - uśmiechnął się słodko. Weszliśmy do środka. Po około pół godziny wyszliśmy na zewnątrz. W sumie nie wiem czego się bałam. Po prostu powiedziałam, co ojciec mi zrobił. Było mi ciężko wracać do tego myślami, ale teraz już mogę zapomnieć. Wróciliśmy do domu.
- Ell. - poczułam jego ręce na mojej talii kiedy siedziałam na kanapie czytając książkę. Oparł brodę o moje ramię. - Co tam czytasz?
- Nic ważnego. nic ważniejszego od Ciebie. - mruknęłam cicho kiedy wpił się w moją szyję.
- Czy Ty za wszelką cenę chcesz zbawić świat? - zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytanie na pytanie odwracając się tak żeby patrzeć mu w oczy.
- Louis, Ellie. Chcesz im pomóc prawda?
- Tak, ponieważ to moi przyjaciele. Poza tym może... Może przez to wszystko co mnie w życiu spotkało, jestem bardziej wrażliwa na uczucia ludzi. Nie chcę, żeby kogoś spotkało to co mnie. Tak jakbym wycierpiała to wszystko za nich, rozumiesz? - patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami kiedy to wszystko mówiłam.
- Jesteś aniołem. - mruknął. Zarumieniłam się. - Jesteś idealna. I do tego... - przybliżył usta do mojej szyi, musnął nimi delikatnie za moim uchem. - Moja. Tylko moja. - no tak. W końcu ostatnia noc... oddałam mu się. Chciałam tego. Chciałam być tylko jego.
- Kocham Cię. - szepnął do mojego ucha.
***
- Hazz ja idę! - krzyknęłam, a wymieniona przeze mnie osoba błyskawicznie pojawiła się przy mnie.
- Gdzie idziesz?
- Na zakupy. - uśmiechnęłam się.
- Sama? - uniósł brew.
- Nie, z Ellie.
- Podwieźć Was?
- Nie, dzięki. Ellie właśnie przyjechała. - uśmiechnęłam się ponownie.
- Kiedy będziesz?
- Hazz! - zaczęłam się śmiać.
- No co? Długo bez ciebie nie wytrzymam. - zrobił smutną minkę. Wspięłam się na palcach i pocałowałam go delikatnie.
- Jak grzecznie poczekasz, to dostaniesz nagrodę. - mruknęłam do jego ucha.
- Uh, idź już bo zaraz nie pozwolę Ci nigdzie jechać. - zaśmiałam się i jeszcze raz go pocałowałam. - Pa! - krzyknęłam kiedy zamykał za mną drzwi. Pomachał mi z uśmiechem. Wsiadłam do auta i pocałowałam moją przyjaciółkę w policzek na powitanie.
- To po co jedziemy?
- Sukienka. - uśmiechnęłam się. - Ma być krótko i seksownie. - nasz śmiech rozbrzmiał w aucie.
Po trzech godzinach łażenia znalazłam to czego szukałam. Usiadłyśmy w Starbuck'sie i zamówiłyśmy dwie mrożone kawy.
- No nareszcie można pogadać.
- No. - uśmiechnęłam się. - Ellie, powiedz... Jak z Niall'em? - poruszyłam delikatny dla niej temat.
- Nie mamy ze sobą kontaktu... Nie gadajmy o tym, to przeszłość.
- Ok. - powiedziałam, bo wiem, że woli unikać tematu jej byłego chłopaka, który... wciąż był moim przyjacielem.
- A jak tam z Harry'm? - spytała uśmiechając się.
- A dobrze. Nawet bardzo dobrze. - zarumieniłam się. Opowiedziałam jej wszystko co działo się ostatnio. Cieszyła się z mojego szczęścia. Widziałam to. Naprawdę wspaniała z niej przyjaciółka.
***
- Gotowa? - krzyknął z dołu Harry, kiedy szykowaliśmy się na imprezę. Prywatna imprezę. Do klubu otwartego przez jego przyjaciela. Nie znałam go, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Już idę. - musnęłam jeszcze szybko usta błyszczykiem i zeszłam na dół. Hazz stał przy drzwiach ubrany w jeansy i prosty biały podkoszulek, a który narzuconą miał mocno granatową marynarkę. Wyglądał elegancko i seksownie zarazem. Przygryzłam wargę wpatrując się z zapartym tchem w jego piękną postać. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i oblizał wargi.
- Coś nie tak? - spytałam zaskoczona jego miną i spojrzałam na swoją osobę.
- Wyglądasz zbyt seksownie.
Elliene w swoim ubraniu. |
- Tak, ponieważ nie jestem jedynym facetem na tej imprezie. - ściągnął brwi. Zaśmiałam się, podeszłam do niego, splotłam palce na jego karku i delikatnie przygryzłam płatek jego ucha.
- Ja widzę tylko Ciebie. Poza tym należę tylko do Ciebie, zapomniałeś? - Wiem.
- Ufasz mi?
- Tobie tak, innym nie. - zaśmiałam się cicho i musnęłam jego różowe wargi. Wyszliśmy i Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Podjechaliśmy pod dużą budynek. Weszliśmy do środka i zobaczyłam dziesiątki tańczących i bawiących się ludzi. Harry chwycił mnie w talii i prowadził do miejsca w rogu pokoju gdzie był stolik i kilka kanap po drodze witając się z kolejnymi ludźmi. Mój towarzysz zamówił dla nas drinki i przedstawił mnie swoim znajomym. Czułam jak wszyscy mężczyźni w tym pomieszczeniu gapią się tylko na mnie. Harry też to chyba zauważył bo po chwili posadził mnie sobie na kolanach i jedną ręką objął w talii a drugą położył na moim kolanie. Zazdrośnik. Chciał wszystkim pokazać czyja jestem. Wplotłam palce w jego loki na co mruknął zadowolony. Po chwili zjawili się Louis, Zayn i Niall. Liama nie było. No tak. Ktoś w końcu musi ich później doprowadzić do porządku. Przywitałam się z nimi po kolei. Gdy przynieśli drinki Harry wziął swój kieliszek jednak po chwili zmarszczył brwi i go odłożył. Spojrzałam na niego pytająco.
-Ktoś musi Cię odwieźć do domu. - uśmiechnęłam się i w geście podziękowania musnęłam jego wargę. Po kilku godzinach byłam już całkiem pijana choć wypiłam zaledwie kilka kieliszków. Harry zabrał mnie na parkiet podtrzymując moje ciało. Oplotłam nogą jego ciało, a on wtulił się w moją szyję gryząc i zasysając lekko moją skórę.
- Mówisz śmieszne rzeczy jak jesteś pijana.- z trudem udało mi się zakodować to zdanie i jego cichy śmiech. - ale wolę Cie trzeźwą. - mruknął zniesmaczony.
- Przepraszam wybąkałam. Ponownie się zaśmiał i gdy piosenka się skończyła wróciliśmy do stolika.
Pijany Louis zaczął się z kimś wykłócać sam nie wiedząc o co. Harry powiedział Zaynowi żeby się mną zajął chwile, a ze sam zawiezie Louisa do domu.
- Zaraz wracam skarbie. - pocałował mnie i wyszedł holując Louisa. Gdy tylko Harry wyszedł jakiś gość poprosił mnie do tańca. Nie zważając na nic po prostu się zgodziłam. Zaczęłam tańczyć z nim kołysząc się na boki i starając się nie upaść.
- Jak masz na imię, piękna? - wymruczał .
- Elliene. - powiedziałam mało wyraźnie. Położył swoją dużą rękę na moim udzie na co wzdrygnęłam się. Tylko Harry mógł sb pozwalać na coś takiego. Te strefy były przeznaczone dla niego, moje ciało było przeznaczone dla niego i tylko dla niego. Zaczęłam się lekko wyrywać na co ten ścisnął mocniej moje udo.
- Poczekaj. Jeszcze trochę się zabawimy. - wymruczał do mojego ucha na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Dokładnie takie słowa słyszałam już nie raz z ust mojego ojca. Zaczął prowadzić mnie w jakiś korytarz, nie miałam siły by stać na nogach a co dopiero żeby mu się opierać. Niedobrze.
Hej :C No więc ( i tu Mari będzie się tłumaczyć, choć wiem, że żadna wymówka nie jest dobra bo i tak już Was straciłam, przynajmniej część ... ) Przepraszam, że nie dodałam wtedy kiedy miałam dodać, ale dwie szkoły po pierwsze po drugie zepsuł mi się komputer, naprawdę. Udało mi się zabrać na chwilę laptopa taty, ale i tak nie zdążyłam wiec mniej więcej połowę rozdziału napisałam Oli na fb żeby mi wstawiła ten rozdział :C czekam aż kupie sb notebooka i wtedy bd pisać może częściej, a teraz... nic nie obiecuję. Nie wiem kiedy bd miała czas i urządzenie pozwalające mi zrobić wpis, wiec nie chcę Wam nic obiecywać. Jest mi przykro, że nie mogę dodawać, naprawdę często o tym myślę, może to potwierdzić Ola bo mniej więcej codziennie się użalam jak to dawno nic nie dodawałam :C I mam naprawdę mnóstwo pomysłów i piszę często na brudno. I nie usunę bloga choćby nie wiem co C: bo mam naprawdę wiele pomysłów C: Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ci którzy odeszli - nie dziwię się, Ci którzy zostali - podziwiam, dziekuję, kocham - Marri <3