sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 25

Włączcie to <3 - klik
 
Przez moment po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Gdy w końcu wróciło mi mowę, odezwałam się.
- Hazz, na prawdę? Chcesz mieć ze mną dzieci?
- A to źle? - uniósł brew ku górze.
- Nie, ja po prostu... Nie spodziewałam się.
- Jeszcze wielu rzeczy się nie spodziewasz. - powiedział i pocałował czubek mojego nosa, potem moje usta. Wzięliśmy wspólny prysznic i zjedliśmy śniadanie. Później posiedzieliśmy trochę w domu i wybraliśmy się do Liam'a na obiad, bo nas zaprosił. Harry zabrał  mnie na romantyczny spacer po naszym ulubionym parku. 
- Harry... 
- Słucham?
- Ty dzisiaj... tak na poważnie?
- A dlaczego nie? - spytał obejmując mnie ramieniem. - Tylko może się nie spieszmy. Jesteśmy jeszcze młodzi. - uśmiechnął się. Usiedliśmy nad brzegiem a właściwie on usiadł, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Jego ręka głaskała moje włosy . Zakręcał ich kosmyki na palcach. 
- Chcę żeby ta chwila trwała wiecznie. - mruknęłam przerwawszy cudowną, błogą ciszę panującą wokół nas. Pocałował mnie w głowę.
- Ell?
- Tak?
- Bo jest jedna sprawa... Wiem, że chciałaś o tym zapomnieć, szczerze sam bym chciał, żebyś zapomniała... - westchnął. Spojrzałam na niego zdziwiona podnosząc się na wysokość jego oczu. - Chodzi o ta całą sprawę z Twoim ojcem. - dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. - Nie składałaś zeznań. - momentalnie odwróciłam wzrok żeby nie spotkać się z jego spojrzeniem. - Ell... - chwycił palcami mój podbródek, tak żebym jednak na niego patrzyła. - Jestem z Tobą. Nie dam mu Cię skrzywdzić. Nie dam nikomu już Cię skrzywdzić. - pocałował mnie w usta. Przytuliłam się do niego. Czułam się przy nim bezpieczna. Pojechaliśmy na komisariat.
- Spokojnie skarbie. - powiedział, kiedy stanęliśmy pod drzwiami komisarza i zauważył jak bardzo jestem zdenerwowana. - Idę tam z Tobą. - powiedział i chwycił moją dłoń. - Nie puszczę. - uśmiechnął się słodko. Weszliśmy do środka. Po około pół godziny wyszliśmy na zewnątrz. W sumie nie wiem czego się bałam. Po prostu powiedziałam, co ojciec mi zrobił. Było mi ciężko wracać do tego myślami, ale teraz już mogę zapomnieć. Wróciliśmy do domu.
- Ell. - poczułam jego ręce na mojej talii kiedy siedziałam na kanapie czytając książkę. Oparł brodę o moje ramię. - Co tam czytasz?
- Nic ważnego. nic ważniejszego od Ciebie. - mruknęłam cicho kiedy wpił się w moją szyję.
- Czy Ty za wszelką cenę chcesz zbawić świat? - zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytanie na pytanie odwracając się tak żeby patrzeć mu w oczy.
- Louis, Ellie. Chcesz im pomóc prawda?
- Tak, ponieważ to moi przyjaciele. Poza tym może... Może przez to wszystko co mnie w życiu spotkało, jestem bardziej wrażliwa na uczucia ludzi. Nie chcę, żeby kogoś spotkało to co mnie. Tak jakbym wycierpiała to wszystko za nich, rozumiesz? - patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami kiedy to wszystko mówiłam.
- Jesteś aniołem. - mruknął. Zarumieniłam się. - Jesteś idealna. I do tego... - przybliżył usta do mojej szyi, musnął nimi delikatnie za moim uchem. - Moja. Tylko moja. - no tak. W końcu ostatnia noc... oddałam mu się. Chciałam tego. Chciałam być tylko jego.
- Kocham Cię. - szepnął do mojego ucha.

***
- Hazz ja idę! - krzyknęłam, a wymieniona przeze mnie osoba błyskawicznie pojawiła się przy mnie.
- Gdzie idziesz?
- Na zakupy. - uśmiechnęłam się.
- Sama? - uniósł brew.
- Nie, z Ellie.
- Podwieźć Was?
- Nie, dzięki. Ellie właśnie przyjechała. - uśmiechnęłam się ponownie.
- Kiedy będziesz?
- Hazz! - zaczęłam się śmiać.
- No co? Długo bez ciebie nie wytrzymam. - zrobił smutną minkę. Wspięłam się na palcach i pocałowałam go delikatnie.
- Jak grzecznie poczekasz, to dostaniesz nagrodę. - mruknęłam do jego ucha.
- Uh, idź już bo zaraz nie pozwolę Ci nigdzie jechać. - zaśmiałam się i jeszcze raz go pocałowałam. - Pa! - krzyknęłam kiedy zamykał za mną drzwi. Pomachał mi z uśmiechem. Wsiadłam do auta i pocałowałam moją przyjaciółkę w policzek na powitanie.
- To po co jedziemy?
 - Sukienka. - uśmiechnęłam się. - Ma być krótko i seksownie. - nasz śmiech rozbrzmiał w aucie.
Po trzech godzinach łażenia znalazłam to czego szukałam. Usiadłyśmy w Starbuck'sie i zamówiłyśmy dwie mrożone kawy.
- No nareszcie można pogadać.
- No. - uśmiechnęłam się. - Ellie, powiedz... Jak z Niall'em? - poruszyłam delikatny dla niej temat.
- Nie mamy ze sobą kontaktu... Nie gadajmy o tym, to przeszłość.
- Ok. - powiedziałam, bo wiem, że woli unikać tematu jej byłego chłopaka, który... wciąż był moim przyjacielem.
- A jak tam z Harry'm? - spytała uśmiechając się.
- A dobrze. Nawet bardzo dobrze. - zarumieniłam się. Opowiedziałam jej wszystko co działo się ostatnio. Cieszyła się z mojego szczęścia. Widziałam to. Naprawdę wspaniała z niej przyjaciółka.

***

- Gotowa? - krzyknął z dołu Harry, kiedy szykowaliśmy się na imprezę. Prywatna imprezę. Do klubu otwartego przez jego przyjaciela. Nie znałam go, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Już idę. - musnęłam jeszcze szybko usta  błyszczykiem i zeszłam na dół. Hazz stał przy drzwiach ubrany w jeansy i prosty biały podkoszulek, a który narzuconą miał mocno granatową marynarkę. Wyglądał elegancko i seksownie zarazem. Przygryzłam wargę wpatrując się z zapartym tchem w jego piękną postać. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i oblizał wargi.
- Coś nie tak? - spytałam zaskoczona jego miną i spojrzałam na swoją osobę.

- Wyglądasz zbyt seksownie.
Elliene w swoim ubraniu.
- To źle? - uśmiechnęłam się.
- Tak, ponieważ nie jestem jedynym facetem na tej imprezie. - ściągnął brwi. Zaśmiałam się, podeszłam do niego, splotłam palce na jego karku i delikatnie przygryzłam płatek jego ucha.
- Ja widzę tylko Ciebie. Poza tym należę tylko do Ciebie, zapomniałeś? - Wiem.
- Ufasz mi?
- Tobie tak, innym nie. - zaśmiałam się cicho i musnęłam jego różowe wargi. Wyszliśmy i Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Podjechaliśmy pod dużą budynek. Weszliśmy do środka i  zobaczyłam dziesiątki tańczących i bawiących się ludzi. Harry chwycił mnie w talii i prowadził do miejsca w rogu pokoju gdzie był stolik i kilka kanap po drodze witając się z kolejnymi ludźmi. Mój towarzysz zamówił dla nas drinki i przedstawił mnie swoim znajomym. Czułam jak wszyscy mężczyźni w tym pomieszczeniu gapią się tylko na mnie. Harry też to chyba zauważył bo po chwili posadził mnie sobie na kolanach i jedną ręką objął w talii a drugą położył na moim kolanie. Zazdrośnik. Chciał wszystkim pokazać czyja jestem. Wplotłam palce w jego loki na co mruknął zadowolony. Po chwili zjawili się Louis, Zayn i Niall. Liama nie było. No tak. Ktoś w końcu musi ich później doprowadzić do porządku.  Przywitałam się z nimi po kolei. Gdy przynieśli drinki Harry wziął swój kieliszek jednak po chwili zmarszczył brwi i go odłożył. Spojrzałam na niego pytająco.
-Ktoś musi Cię odwieźć do domu. - uśmiechnęłam się i w geście podziękowania musnęłam jego wargę. Po kilku godzinach byłam już całkiem pijana choć wypiłam zaledwie kilka kieliszków. Harry zabrał mnie na parkiet podtrzymując moje ciało. Oplotłam nogą jego ciało, a on wtulił się w moją szyję gryząc i zasysając lekko moją skórę.
- Mówisz śmieszne rzeczy jak jesteś pijana.- z trudem udało mi się zakodować to zdanie i jego cichy śmiech. - ale wolę Cie trzeźwą. - mruknął zniesmaczony.
- Przepraszam wybąkałam. Ponownie się zaśmiał i gdy piosenka się skończyła wróciliśmy do stolika.
Pijany Louis zaczął się z kimś wykłócać sam nie wiedząc o co. Harry powiedział Zaynowi żeby się mną zajął chwile, a ze sam zawiezie Louisa do domu.

- Zaraz wracam skarbie. - pocałował mnie i wyszedł holując Louisa. Gdy tylko Harry wyszedł jakiś gość poprosił mnie do tańca. Nie zważając na nic po prostu się zgodziłam. Zaczęłam tańczyć z nim kołysząc się na boki i starając się nie upaść.
- Jak masz na imię, piękna? - wymruczał .
- Elliene. - powiedziałam mało wyraźnie. Położył swoją dużą rękę na moim udzie na co wzdrygnęłam się. Tylko Harry mógł sb pozwalać na coś takiego. Te strefy były przeznaczone dla niego, moje ciało było przeznaczone dla niego i tylko dla niego. Zaczęłam się lekko wyrywać na co ten ścisnął mocniej moje udo.
- Poczekaj. Jeszcze trochę się zabawimy. - wymruczał do mojego ucha na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Dokładnie takie słowa słyszałam już nie raz z ust mojego ojca. Zaczął prowadzić mnie w jakiś korytarz, nie miałam siły by stać na nogach a co dopiero żeby mu się opierać. Niedobrze.

Hej :C No więc ( i tu Mari będzie się tłumaczyć, choć wiem, że żadna wymówka nie jest dobra bo i tak już Was straciłam, przynajmniej część ... ) Przepraszam, że nie dodałam wtedy kiedy miałam dodać, ale dwie szkoły po pierwsze po drugie zepsuł mi się komputer, naprawdę. Udało mi się zabrać na chwilę laptopa taty, ale i tak nie zdążyłam wiec mniej więcej połowę rozdziału napisałam Oli na fb żeby mi wstawiła ten rozdział :C czekam aż kupie sb notebooka i wtedy bd pisać może częściej, a teraz... nic nie obiecuję. Nie wiem kiedy bd miała czas i urządzenie pozwalające mi zrobić wpis, wiec nie chcę Wam nic obiecywać. Jest mi przykro, że nie mogę dodawać, naprawdę często o tym myślę, może to potwierdzić Ola bo mniej więcej codziennie się użalam jak to dawno nic nie dodawałam :C I mam naprawdę mnóstwo pomysłów i piszę często na brudno. I nie usunę bloga choćby nie wiem co C: bo mam naprawdę wiele pomysłów C: Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ci którzy odeszli - nie dziwię się, Ci którzy zostali - podziwiam, dziekuję, kocham - Marri <3

czwartek, 21 listopada 2013

Hej :c ... no więc na wstępie mówię, że zepsuł mi się komputer i muszę u Oli pisać, choć  i tak nie wiem, czy uda mi się jeszcze dziś dodać :C teraz to już wiem na pewno, że straciłam wiele czytelniczek i liczę się z tym, ale jest mi przykro :C mam straszne wyrzuty sumienia, wierzcie. Bo wiem, że to nie fair w stosunku do Was.   Tylko błagam, nie myślcie, że zapomniałam o blogu, bo ja ciągle o tym myślę ( jak nie wierzycie to spytajcie Oli :c ) i się martwię, że tracę czytelniczki... ale i tak nigdy nie przestanę ;) możemy się umówić, że np. będę dodawała np. 5 rozdziałów miesięcznie? Wiem, to niewiele, ale uwierzcie, że nie mam czasu. Mam już dużo rozdziałów napisanych na brudno, ale nie mam czasu przepisywać :c wybaczcie... 
jak db pójdzie to dziś dodam, ale bardziej jtr ;) :* mam dwie szkoły i taki zapierdziel, że śpię po 3-4 godziny i nie wyrabiam :C jeszcze raz przepraszam / Marri.

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 24.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=My2FRPA3Gf8


Włożyłem bokserki i zszedłem na dół. Zobaczyłem Louis;a. Siedział przy stole ze szklanką whisky.

- Lou... - popatrzyłem na niego ledwo przytomnym spojrzeniem. - Nie popieprzyło Ci się coś? Co Ty tu robisz?
- To już nawet nie mogę wpaść do najlepszego przyjaciela?
- O 3.52? - spojrzałem na niego wymownie.
- Poszedłem się przejść i po drodze wpadłem. Nie wiedziałem, że już tak późno.
- Nie mogłeś wiedzieć. Pewnie widzisz cyferki zegara do góry nogami. - wywróciłem oczami.
- Daj spokój. - mruknął i upił kolejny łyk alkoholu. - Napij się ze mną.
- Nie dziś. Lou, co się stało? - westchnąłem. Usiadłem na blacie w kuchni i przeczesawszy rękami poczochrane włosy napiłem się wody.
- Szkoda gadać.
- Jak mi nie powiesz to Ci nie pomogę.
- Chodzi o El. Znów powiedziała, że w ogóle nie mam dla niej czasu, że się nią nie interesuje... że oddalamy się od siebie. Potem wyszła, powiedziała, że będzie nocować u koleżanki.
- A Ty postanowiłeś się nachlać.
- A widzisz lepsze rozwiązanie?
- Stary, wszystko będzie ok. Ja z Elliene też się kłócę, rzadko, ale bywa, że tak. I co dalej jesteśmy razem, kochamy się. Przecież Eleonor Cię kocha tylko po prostu brakuje jej Ciebie. Pogadaj z nią będzie dobrze, mówię Ci. Z resztą... Ty i tak teraz nic nie zrozumiesz. Pogadamy jutro. Poczekaj chwilę. Ubiorę się i odwiozę Cię do domu. - powiedziałem wstając na nogi i przetarłem oczy.
- Nie chce do domu. - mruknął niezadowolony. Jaki uparty dzieciak.
- Louis...
- Pogadajmy. Po prostu.
- Ok... Jak chcesz.
- Tobie jak się układa dzieciaczku? - normalnie wybuchnął bym śmiechem, ale Elliene spała.
- W porządku. A nawet bardzo dobrze.
- Tak? Zaliczyłeś ją w końcu? - nie spodziewałem się, że nasza rozmowa tak szybko się skończy.
- Co.Ty.kurwa.powiedziałeś? - wycedziłem wściekły przez zęby.
- No czy ją już puknąłeś. - odrzekł spokojnie i wziął kolejny łyk rdzawo-pomarańczowego napoju.
- Masz kurwa szczęście, że jesteś pijany. - inaczej już dawno dostałbyś w mordę, dodałem w myślach. Nigdy jeszcze mnie tak nie wkurwił. Na szczęście w samą porą przyszła Eleonor, inaczej bym chyba nie wytrzymał i dał mu w pysk.
- Harry, strasznie Cię za niego przepraszam. - powiedziała wyprowadzając go z domu.
- Nie ma sprawy, naprawdę. Ale weź go stąd bo zaraz mu chyba przypierdolę. - Przytuliłem ją. - Będzie dobrze. - westchnęła, a ja pocałowałem ją w policzek.
- Dzięki. - uśmiechnęła się słabo. Zamknąłem za nimi drzwi i poszedłem z powrotem na górę. On mnie kiedyś wykończy. Położyłem się koło Ell. Poruszyła się i otworzyła oczy.
- Co się dzieje? - spytała rozespana.
- Nic. - przytuliłem ją do siebie i wtuliłem się w jej włosy. - Śpij skarbie. - pocałowałem ją w głowę. Jak on mógł o niej pomyśleć w ten sposób? Mam nadzieję, że to przez alkohol.

* rano *
* oczami Elliene *

Obudziłam się wtulona w Harry'ego. Pocałowałam kilka razy jego nagą klatkę piersiową. Obudził się.
- Dzień dobry księżniczko.
- Jak tam?
- Bosko. Jak nigdy. - pocałowałam go.
Ubrałam bieliznę i jakąś bluzkę Hazzy. Moje ciało jeszcze nie doszło do siebie, bo tym co zrobił ze mną wczorajszej nocy. Usiadłam na nim okrakiem, a on włożył ręce pod moje ubranie i chwycił mnie w talii. Przygryzłam płatek jego ucha na co mruknął zadowolony.
- Nie zasłużyłem na Ciebie.
- Ale z Ciebie głupek.- powiedziałam i zamknęłam mu usta pocałunkiem. Nagle coś do mnie dotarło.
- Harry, przecież... Co jeśli my... Nie zabezpieczaliśmy się Hazz. Co jeśli... Jeśli zaszłam w ciążę? - zaczęła ogarniać mną panika.
- Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - powiedział i pocałował mnie w czoło.



Hej <3 Przepraszam, że tak rzadko dodaję, ale nauka i wgl .. Mam karę na komputer i udało mi się wejść u Oli :C Więc przepraszam, bo to nie to, że brak mi weny, ale czasu :C Przepraszam, kocham, nie zostawajcie  nie proszę Was :'C - Marri <3

środa, 13 listopada 2013

:>

hej :3
Mari nie może jeszcze dodać rozdziału, bo- masa nauki i szkoła muzyczna, ma też straszne wyrzuty sumienia i strasznie Was przeprasza, niebawem pojawi się wpis, czekajcie cierpliwie.
. . . . . .
mała uwaga na uboczu (haha. ja bym zaprzepaściła szanse napisania coś tutaj bezkarnie ? dobre xd).
Jest taka stronka na facebooku :> jakbyście ją lajknęli to byłabym taka wdzięczna, że ojeju :3
https://www.facebook.com/elliegouldingfan?fref=ts

~Ola. :>


czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 23.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=XZdcTRWpTQ0

Zaczął mnie namiętnie całować. Włożyłam ręce pod jego koszulkę i ściągnęłam ją z jego ciała. Po chwili z jego pomocą zaczęłam powoli rozpinać guziki mojej koszuli, która chwilę później leżała na ziemi. Nie przestając mnie całować błądził rękami po moim ciele. Chwyciłam jego przedramiona.
- Harry... - wyszeptałam. - Chodźmy do sypialni. - podniósł mnie i niosąc mnie na rękach wyszedł po schodach na górę. Położył mnie na łóżku i nie przerywając pocałunków rozpiął mi górną część bielizny. Po chwili byliśmy już prawie nadzy. Zsunęłam z niego bokserki to samo zrobił z moją bielizną. Poczułam go przy swoim wejściu. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Cała się trzęsłam. Mój oddech był szybki i nierówny. Pogłaskał mnie po policzku.
- Skarbie wszystko ok? - popatrzył na mnie zatroskanym spojrzeniem.
- Tak. Zróbmy to.
- Jesteś pewna?
- Tak Harry, przecież Cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie. Wpił się w moją szyje. Poczułam jak powoli we mnie wchodzi. Obserwował mnie. W pierwszym momencie poczułam dziwne rozpychanie. Znałam to uczucie za dobrze i nasuwając mi na myśl najgorsze wspomnienia przyprawiało mnie o dreszcze. Zaczęłam się niespokojnie wiercić.
- Ej, myszko co się dzieje? - nie przestawałam się trząść.
- Nic, ja po prostu... Kojarzę to uczucie... - spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem i przygryzł wargę.
- Przepraszam. Nie pomyślałem o tym.
- Nie, to ja przepraszam... Przecież nie mogę tego rozpamiętywać. Jest ok.
- Na pewno? Na pewno tego chcesz?
- A Ty nie?
- Skarbie o czym Ty mówisz? Oczywiście, że tak. Tylko nie chcę żebyś cierpiała...
- Harry, jest ok. Naprawdę. - pocałowałam go. Ruszał się powoli namiętnie mnie całując. Splótł nasze palce przenosząc dłonie nad moją głowę. Zaczął całować moją szyję i dekolt mrucząc zadowolony.
- Harry...
- Wszystko ok?
- Tak mi dobrze...
- Taki był zamiar... - zaśmiał się i znów wpił się w moją szyję. Jego ręce błądziły po mojej skórze. Ciepło jego ciała i czułość z jaką to wszystko robił dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Przeniósł usta na moją szyję i musnął czułe miejsce za moim uchem.
- Dojdź skarbie... Jestem z Tobą. - wygięłam się pod nim i wbiłam paznokcie w jego plecy. Wtuliłam się w jego szyję. Moje ciało przeszedł dreszcz. Czułam ciepło płynące w moich żyłach. Moje mięśnie rozluźniły się bardziej niż zwykle. Moje ciało ogarnęło nieznane mi dotąd uczucie. Cudowne uczucie. Zamknął mi usta pocałunkiem. Położył się koło mnie i leżeliśmy tak chwile dopóki nasze oddechy się nie wyrównały. Pocałowałam go, a on chwycił mnie w talii i przerzucił tak, że siedziałam na nim. Instynktownie zakryłam ciało kołdrą i położyłam ręce na jego brzuchu.
- Hazz co Ty robisz...
- Uwielbiam na Ciebie patrzeć. Jesteś taka piękna... Moja. Tylko moja.
- Tylko Twoja. - powtórzyłam i przygryzłam jego dolną wargę. - Kocham Cię. - wtuliłam się w jego szyję. - Dziękuje.
- Za co?
- Za wszystko. Za najcudowniejszą noc w moim życiu. Za to, ze kochasz. Za to, że jesteś.
- Jestem dla Ciebie. - przytulił mnie mocniej i pocałował w głowę.
- Za to, że byłeś taki delikatny. Mój ojciec... oni wszyscy... nawet nie wiesz jak to bolało... za każdym razem bardziej. Z Tobą było zupełnie inaczej. Nigdy bym nie pomyślała, że coś co było najgorszym koszmarem może być najlepszym uczuciem jakiego zaznałam. 

- A wiesz dlaczego tak było?
- Co?
- Skąd ta zmiana. Różnica jest następująca. Nigdy nie pomyślałem o Tobie w taki sposób jak oni. Nigdy. Mógłbym czekać na Ciebie nawet całe życie. - pocałowałam go i wtuliłam się w jego ciało.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie bardziej. Jesteś moim życiem. Moim narkotykiem. Moim powietrzem. - pocałowałam go raz jeszcze. W końcu oboje usnęliśmy...

* oczami Harry'ego *

Kocham ją. Tak cholernie ją kocham. Oddałbym za nią wszystko. Jestem taki szczęśliwy. Chce być z nią już na zawsze. Na zawsze.

W środku nocy obudziło mnie trzaśnięcie drzwi frontowych. 



No hej :3 Przepraszam że tak długo, ale macie :C No ten.. nie umiem pisać +18 :D hah, ale mam nadzieję, że wam się podoba :3 Pozdrawiam - Marri <3


niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 22.

Włączcie to ( niespodzianka dla Oli ^^  <3 ) - http://www.youtube.com/watch?v=H-ru2glqXAg


W drzwiach ujrzałem przyjaciółkę mojej przyszłej żony. Zdziwiłem się trochę widząc ją przemoczoną. No tak. Leje jak z cebra.
- O! Hej Ellie. Wejdź. - wpuściłem ją do środka. 
- Czemu szłaś na nogach w taką pogodę? - spytałem pomagając jej ściągnąć płaszcz.
- Chciałam się przejść. Mniejsza o to. Jest Lee?
- Tak, ale śpi. Przed chwilą wróciliśmy.
- Skąd? - zdziwiła się.
- Ze szpitala.
- O matko! Co się jej stało?!
- Spokojnie, już jest ok. Emmm... wiesz.... zasłabła.
- Jak to zasłabła?
- Po prostu.
- Harry, ludzie nie mdleją bez powodu...
- Chodź - westchnąłem. Usiedliśmy na kanapie w salonie. - Napijesz się herbaty?
- Przestań unikać tematu. Powiesz mi w końcu co się stało? - ponownie westchnąłem i opowiedziałem jej do czego doszło zeszłej nocy. Gdy skończyłem do jej oczu napłynęły łzy.
- Tak bardzo mi przykro. Nie wiedziałam, że jeszcze kiedyś to zrobi...
- A jednak. Nie wiedziałaś dlaczego była w szpitalu?
- Nie wiedziałam, że w ogóle była w szpitalu.
- Niall Ci nie powiedział? - zmieszała się trochę. - Ellie, co jest?
- My... Niall... On mnie zdradził.
- Naprawdę? Ellie tak mi przykro...
- Mi też... Harry, przepraszam, ale coś się tu pali? - porwałem się szybko z miejsca. Pobiegłem do kuchni i szybko wyjąłem z piekarnika  przypaloną pieczeń. Pokroiłem ją i podałem kawałek mojej przyjaciółce.
- No ten... smacznego. - Ellie spróbowała kawałek i z trudem go nie wypluła.
- Harry... to jest okropne.
- Yhym. Wiem. - wyrzuciłem wszystko do kosza i zadzwoniłem zamówić jakieś jedzenie. Wróciliśmy do salonu.
- Ellie... przykro mi z powodu Niall'a. Obiecuję, że z nim pogadam.
- Nie... To i tak już nic nie zmieni. - przytuliłem ją. W ty momencie obaczyłem w przejściu zdezorientowaną Elliene.

* oczami Elliene *

Gdy zobaczyłam moją przyjaciółkę w objęciach mojego chłopaka nie wiedziałam co myśleć. Harry podbiegł do mnie i niosąc mnie na rękach na kanapę zaczął mnie pouczać.
- Ell, po co sama szłaś po schodach? Wiesz, że nie możesz się przemęczać, mogłaś mnie zawołać.
- Dobra już nie przesadzaj, nie jestem kaleką. Możecie mi wyjaśnić co się dzieje? - spojrzałam na Ellie. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Jedzenie przyszło. To może wy sobie same pogadajcie. - spojrzał na nas zrezygnowany.
- Rozstałam się z Niall'em. - westchnęła. Wtedy zrobiło mi się trochę głupio.
- Przepraszam... Nie wiedziałam.. Jak to się stało?
- Nie wiem... Może po prostu nie byliśmy sobie pisani? Często się kłóciliśmy, nie zgadzaliśmy... Może to i lepiej... Ale i tak cholernie boli... - przytuliłam ją. Przyszedł Harry niosąc mi wielką porcje jedzenia. Spojrzałam na niego jak na idiotę. - Ty chyba sobie żartujesz.

- Co? - pocałował mnie delikatnie.
- Naprawdę myślisz, ze zjem to wszystko?
- Naprawdę myślisz, że pozwolę Ci wyglądać jak anorektyczka? Oczywiście tak czy tak jesteś piękna, ale martwię się o Ciebie. - przewróciłam oczami Zjedliśmy i pożegnaliśmy się z Ellie.


* tydzień później *

- Elliene, jesteś pewna?
- Eh, Harry, tak, jestem. - wywróciłam wymownie oczami.
- Może jednak pojedziesz ze mną? Wolałbym mieć Cię na oku.
- Harry, jedźże już na ten wywiad, bo się spóźnisz i prasa nie da Ci spokoju przez kolejny tydzień.
- Masz rację. Ale na pewno dasz sobie radę, tak?
- Skarbie, już jest wszystko ok. Czuję się świetnie. - splotłam ręce na jego karku i podniosłam się na palcach. - Nie musisz być taki przewrażliwiony. - musnęłam delikatnie jego usta i chwyciłam w zęby jego dolną wargę. - Kocham to jak się o mnie troszczysz. Ale nie przesadzaj. - pocałowałam go jeszcze raz. - Idź już bo się spóźnisz.
- Ok... - uśmiechnął się. - Ale jakby co to jestem pod telefonem. Jakby coś się działo...
- Harry! - zaśmiałam się.
- No dobra idę. Będę za dwie godziny. Nigdzie mi się stąd nie ruszaj. - zaśmiałam się ponownie i zamknęłam za nim drzwi. Spojrzałam na zegarek. 18.12. Hazz będzie o 20.30. Może zrobię jakąś kolację? On sam nie jest w tym najlepszy. Hmmm... Ale to później. Co tu ze sobą zrobić? Najpierw zadzwoniłam do Ellie i chwilę z nią pogadałam. Później poskakałam chwilę po kanałach w telewizji. Wzięłam prysznic, ubrałam to i poszłam do kuchni. Zaczęłam kroić warzywa na sałatkę, bo wciąż nie wiedziałam co ugotować. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hej już jestem... Co Ty robisz? - uniósł wymownie brew.
 - Jeju Harry - rzuciłam mu się na szyję. - Chciałam zrobić niespodziankę, a Ty wszystko zepsułeś. - zrobiłam minę smutnego szczeniaczka, a on podniósł palcami mój podbródek i delikatnie pocałował. Rzucił gdzieś kurtkę i ściągnął buty, a znów zajęłam się warzywami. Zrobiłam jeszcze grzanki i gotowe.

Siadłam mu na kolanach i zaczął mnie karmić, a ja jego.
- Jak wywiad?
- Jak to wywiad. Ciągle myślałem tylko o Tobie. - pocałowałam go w czubek nosa.
- Kocham Cię wiesz?
- Ja Ciebie bardziej. - pocałował mnie uniemożliwiając mi dalszą 'kłótnię'. Poszłam do kuchni pozmywać naczynia, ale Harry odsunął wszystko z blatu i mnie na nim posadził. Oplotłam jego ciało nogami, a on objął mnie w talii. Pocałowałam go delikatnie.
- Niedługo święta. Zabieram Cię do mojej rodziny.
- Ale... - zacięłam się.
- No co jest?
- Polubią mnie?
- Skarbie pokochają Cię.

- To fajnie.- uśmiechnęłam się. - Cieszę się. 
- Za to Sylwestra spędzimy z chłopakami.
- A co z Ellie? - spojrzałam na niego pytająco. - Hazz, to moja przyjaciółka, nie mogę jej zostawić.
- Wiem. - odpowiedział szybko. - Ale skąd wiesz, może ma już plany, może gdzieś wyjeżdża?
- No możliwe. Dobra, jest jeszcze dużo czasu.
- Ważne, że będziemy razem. - pocałował mnie w policzek.
- Ważne żebyśmy zawsze byli razem. - wtedy zaczął całować moje palce, dłonie, później dekolt i szyję. Poczułam tysiące motylków latających w moim brzuchu i przyjemny dreszcz podniecenia przeszył moje ciało. 



Hej :) Wiem, że krótki, ale wgl cieszę się że udało mi się dodać :D Szkoda, że w ogóle nie komentujecie :C Smuteczeg.. Zróbmy tak. Następny dodam jak bd 10 komentarzy . Papa <3 - Marri <3