piątek, 21 marca 2014

Rozdział 34

- Kurwa. - syknęła Ellie gdy nierówno narysowała kreskę na swoim oku linerem, na co cicho się zaśmiałam. Spojrzała na mnie wzrokiem mordercy, a ja bardziej zaczęłam się śmiać widząc jak wygląda. - Takie śmieszne? - mruknęła po czym szturchnęła mnie w rękę. Szczoteczka od ruszy do rzęs zostawiła piękną smugę kosmetyku na moim... Policzku.
- Kurwa. - mruknęłam. Spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem. Pomalowałyśmy się do końca i przeszłyśmy z powrotem do mojej sypialni. Stanęłyśmy przed szafą, która pełniła także rolę lustra. Zmierzyłyśmy się nawzajem wzrokiem.
- No, no, całkiem nieźle panno Caver. - zaśmiała się szturchając mnie w bok.
- Pani również, panno Goulding. - prychnęłam. - Wytrwaliśmy. - westchnęłam. - To już koniec. - uśmiechnęłam się na co przyjaciółka zmarszczyła brwi. - Roku. - wyjaśniłam na co pokiwała głową lecz po chwili się uśmiechnęła.
- Spójrz na to z tej strony. To początek. Nowy Rok, nowe wyzwania, nowe przygody. - poruszyła zabawnie brwiami. - Będzie fajnie.
- Masz jakieś postanowienia? - spytałam.
- Nie myślałam nad tym. - powiedziała zamyślonym tonem. - Chyba chcę skupić się jednocześnie na kolejnej trasie i... Na Niallu. - powiedziała niepewnie, bawiąc się swoimi palcami. - Myślę, że powinnam poświęcać mu więcej czasu.
- Hej, przecież oboje ciężko pracujecie, nie próbuj się obwiniać. Poza tym, z tego co widzę, wszystko między wami ok? - teraz ja zmarszczyłam brwi.
- No właśnie tak, dlatego nie chcę tego zniszczyć.
- Oh, no tak.
- A Ty?
- Ja?
- Twoje postanowienia.
- Mmm... - przygryzłam wargę i zamyśliłam się.
- Spytam wprost, masz zamiar do niego wrócić?
- Oh, Ellie, ja... Nie wiem, uhm, - jąkałam się. - Tak. - westchnęłam.
- No to w czym problem, bo już nie rozumiem. - rozłożyła ręce. - Nie wiem... Sama nie wiem. Muszę po prostu z nim porozmawiać i tyle. Ale raczej nie dziś jest na to pora, nie sądzisz?
- Eh, dobra, masz rację. Nowy Rok, zaczynacie z czystym kontem - zaśmiała się. - Ale obiecaj, że to zrobisz.
- Obiecuje. - przewróciłam oczami. Miałam jeszcze jedno postanowienie. W najbliższym czasie chciałam wyjawić pewną, w sumie mało istotną rzecz, bo chodzi o coś z mojej przeszłości. Ale to nie zginęło. To nadal we mnie siedzi i chciałabym, żeby w końcu wyszło na wolność. Pierwszą osobą, której mogę powiedzieć jest... Harry.
- Idziemy? - głos Ellie dobiegł do mnie dokładnie w momencie gdy w mojej głowie rozbrzmiało jego imię.
- C-co? Tak, idziemy. - odparłam i zeszłyśmy na dół, gdzie, jak się okazało, czekali już wszyscy. Przywitałyśmy się z każdym po kolei i przeszliśmy do salonu. Jednak gdy chciałam dostać się tam razem z przyjaciółmi zostałam zatrzymana na korytarzu.
- Cześć. - mruknął stając przede mną.
- Harry, byłam na górze niecałą godzinę. Mieszkamy razem, już się witaliśmy. - przewróciłam oczami ze śmiechem. - Cześć. - dodałam jednak na co oboje się zaśmialiśmy. Spojrzałam w dół i omiotłam go spojrzeniem po czym spojrzałam w górę patrząc w jego oczy. Zauważyłam, że także mi się przyglądał.
- Chciałem tylko powiedzieć, że ładnie wyglądasz, jak zwykle zresztą. - mruknął mi do ucha tym swoim cudownym, nieziemskim, seksownym, pięknym, mówiłam już, że cudownym? niskim, ochrypłym głosem.
- Ty też całkiem nieźle. - wydukałam z uśmiechem.
- Chodźmy się najebać. - skłonił się lekko wyciągając rękę w stronę drzwi. Pokręciłam głową śmiejąc się i weszłam do pokoju, lecz po chwili chciałam z niego wyjść, załamać się i w ciszy rozpaczać nad losem ludzi, których nazywam moimi przyjaciółmi. Nie zdążyliśmy nawet usiąść, pogadać, cokolwiek, a Niall już nalewał każdemu do kieliszka. Zaśmiali się widząc moją zdegustowaną minę.
- No weź, trzeba się rozkręcić - mruknęła Perrie.
- Właśnie, Tobie też by się przydało. - rzuciła Ellie na co zabiłam ją spojrzeniem.
- Właściwie... nalejcie mi. - uśmiechnęłam się. Danielle nalała mi kieliszek wódki.
- No to za... - zaczął Liam. - Za jeszcze ten stary rok. - zgodnie unieśliśmy kieliszki po czym opróżniliśmy je.
- W sumie - zaczęłam krzywiąc się gorzkim smakiem alkoholu. - Możemy pić tylko za stary i Nowy Rok.
- Oh, o to się nie martw. - machnął ręką Lou. - Jeśli zabraknie okazji to wymyślę coś na poczekaniu. Zayn włączył jakąś muzykę i zamówiliśmy pizzę.
*
- Nie przerywaj mi! - Perrie krzyknęła na Zayna, który znów ją pocałował.
 - Przepraszam, kochanie. - zaśmiał się. - Mów dalej.
- No więc... No i przez Ciebie zapomniałam co chciałam powiedzieć. - Pezz spuściła głowę, a wszyscy zaczęli się śmiać. Była godzina 23.02, byliśmy dopiero po dwóch kieliszkach, ale humor nam się trzymał. Zerwałam się z miejsca i w tym samym momencie zdałam sobie sprawę, że siedziałam na kolanach Ellie. Podeszłam do stolika i nalałam sobie coli.
- Um, chce ktoś? - Danielle podniosła ze swojego talerza kawałek pizzy. Nie znajdując żadnego chętnego rzuciła jedzenia z powrotem na talerz. W sumie jak narazie dobrze się bawiliśmy. Nie było to nic szczególnego. Po prostu siedzieliśmy rozłożeni jeden na drugim w salonie jedząc, pijąc (jak na razie stosunkowo mało) i najzwyczajniej w świecie rozmawialiśmy śmiejąc się przy tym do rozpuku. Wspominaliśmy najlepsze chwile tego roku (cóż, ja uczestniczyłam tylko w paru ostatnich miesiącach).
- O Matko. - Eleonor zakrztusiła się śmiechem.
- I wtedy Niall odebrał ten telefon. - mówił Zayn. - Jedyne co słyszałem to jak mówi, że 'nie zna nikogo o nazwisku Horan i żeby dali mu do cholery spokój, bo ma ważne sprawy do załatwienia'. Przypuszczam, że został zapytany o 'jakie sprawy chodzi', na co odpowiedział, że 'to nie jego sprawa i przeprasza, ale musi kończyć, ponieważ "jego foczki" czekają. - nikt nie mógł opanować śmiechu słuchając kolejnej opowieści chłopaka. - blondyn rzucił telefonem o podłogę i podszedł do Zayn'a...
- Zamknij się, ok? - przerwał mu zażenowany, lecz tak naprawdę widać było jego uśmiech.
- Nie przerywaj mi, maluchu. - zaśmiał sie czarnowłosy.
- Co Ty powiedziałeś? - uniósł się chłopak.
- Żebyś się napił i zamknął. - zaśmiała się Ellie przykładając mu kieliszek do ust tak, że chłopak, chcąc, nie chcąc, wypił alkohol.
- Przytulił mnie, cmoknął szybko w usta i powiedział "kochanie, nie martw się, nie zdradzam Cię". - Harry ledwo mówił krztusząc się śmiechem, podobnie jak my wszyscy. Cóż, wszyscy prócz Nialla i Ellie, która chowała twarz w dłoniach. 
- A to jeszcze nie wszystko. - dodał Louis. - Rano, gdy spotkaliśmy się z Paulem. Ni ciągle narzekał, że jest zmęczony. No w sumie nie dziwne, kac morderca nie wybiera. A Paul na to, że po takiej nocy ze 'swoimi foczkami' można się nie wyspać. - ponownie wybuchnęliśmy śmiechem, tym razem Niall i Ellie także.
*
- Ej, chodźcie wszyscy szybko! Jeszcze dwie minuty! - krzyknął Louis wychylając się przez drzwi frontowe. Wszyscy zarzuciliśmy na plecy kurtki (nie patrząc na to do kogo należały) i wyszliśmy przed dom. Nie umknęły mojej uwadze przemycane butelki szampana. Jedna w ręce chichoczącej Perrie, drugą niósł Lou. Liam i Zayn odgarnęli trochę śniegu robiąc kawałek wolnego miejsca. W tych właśnie miejscach zaczęli rozkładać fajerwerki. Ok. Czyli jak rozumiem od wczoraj przerzucamy się na imprezy nastolatków. Z wnętrza domu słychać było pierwsze wersy piosenki Midnights Memories. Po chwili na zewnątrz wybiegł uśmiechnięty Niall.
- Świetny dobór muzyki. - zaśmiała się Danielle, na co Eleonor i ja zgodnie pokiwałyśmy głowami.
- Dobra, odsuńcie się. - pokierował Liam.
- Kurwa, nie wierzę, że kolejny rok minął. - zapiszczała różowowłosa.
- No nie? To tak cholernie szybko leci. - dodała podekscytowana Eleonor.
- Ej, laski, ale rok się zaczyna, nie kończy. - zaśmiał się Lou. - Nie panikujcie.
- Oh, kto powiedział, że panikujemy? - zaśmiałam się.
- 20 sekund, ludzie! - przerwał mi głos Liama, który razem z Zaynem zaczął przygotowywać fajerwerki. Rozejrzałam się i zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół. Wszystkich ludzi, których miałam szczęście nazywać przyjaciółmi. Byłam spokojna. Byłam szczęśliwa. Byłam tam z ludźmi, których potrzebowałam, których kochałam. Byłam we właściwym miejscu, we właściwym czasie i z właściwymi ludźmi. To najważniejsze. Myślałam wtedy o tym jak wielkie mam szczęście. To niesamowite jak to się potoczyło od ostatnich kilku miesięcy. Mogę zwlekać z tym wnioskiem tak długo jak chcę, ale nigdy nie mogłam i nie mogę zaprzeczyć, że to wszystko dzięki Harry'emu. Gdyby nie on, pewnie teraz siedziałabym na parapecie mojego czegoś co miało przypominać mieszkanie, w kubkiem herbaty w ręku. Zapewne bym płakała. A teraz nie płacze. Teraz jestem szczęśliwa. To Harry podarował mi szczęście. Z moich rozmyślań wyrwały mnie głosy moich przyjaciół odliczających od 10. Chwyciłyśmy się z dziewczynami za ręce i kolejno wykrzykiwałyśmy pozostałe liczby. Czuję dreszcze na skórze za każdym razem gdy wspominam ten właśnie moment.
- SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! - wydarliśmy się. Zayn i Liam odpalili fajerwerki, a wszyscy zaczęli piszczeć, klaskać, krzyczeć, śmiać się i wiwatować. To wszystko działo się w ułamku sekundy, gdy poczuła rękę owijającą się wokół mojego nadgarstka. Zanim zdążyłam zorientować się kto mnie zaczepił, zostałam przyciśnięta do jego ciała, a ciepłe Harry'ego przycisnęły moje. Byłam mocno zdezorientowana, lecz owinęłam ręce wokół jego szyi i rozchyliłam wargi. Chwycił mnie w talii i przyciągnął bardziej do siebie. Nasze języki się złączyły. Całowaliśmy się, a wokół nas słychać było dźwięk fajerwerków i krzyki naszych przyjaciół. Kolorowe iskry rozbłyskiwały nad naszymi głowami tworząc niesamowity nastrój. Całował mnie z taką tęsknota i namiętnością, że czułam to uczucie w każdej komórce mojego ciała. Brakowało mi tego i wiedziałam o tym. 
To była nasza chwila i ona po prostu trwała. 
Trwała w nas i wokół nas. 
W tamtej chwili chciałam zatrzymać czas by trwała wiecznie.

hej hej :C przepraszam, że rozdział tak długo szedł i, że taki krótki :CCCC
kocham Was :C

10 komentarzy - next

czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 33.

Niemal wbiegłam do domu Nialla chcąc jak najszybciej uciec od mrozu panującego na zewnątrz. Zdjęłam buty, płaszcz, czapkę i szalik, po czym weszłam głębiej do salonu. Odetchnęłam z ulgą i uśmiechnęłam się szeroko widząc zabieganych przyjaciół. Stanęłam w drzwiach i patrzyłam na Zayna i Liama próbujących uporać się z zawieszeniem na zasłonach kolorowego napisu "KOCHAMY CIĘ ELLIE", na Nialla, który kierował wszystkimi marudząc pod nosem jakieś nieprzyzwoite słowa, na Eleonor i Danielle, które śmiejąc się z jego zachowania wieszały balony i jakieś inne pierdoły. Mimowolnie się uśmiechnęłam na ich widok.
- Cześć kochani. - krzyknęłam zwracając w końcu na siebie uwagę. Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Niall uśmiechnął się do mnie słodko, lecz po chwili znów zaczął gestykulować tłumacząc coś Zaynowi i Liamowi, którzy wymienili najpierw między sobą, później między mną spojrzenia mówiące "zabierz nas od tego idioty".
- Elliiiene! - przyjaciółki rzuciły mi się na szyję całując oba policzki. Zaśmiałam się cicho.
- Fajnie, że jesteś. - powiedziała entuzjastycznie dziewczyna Payna.
- Hm, czyli robimy kinder-party? - zaśmiałam się, a Dan szturchnęła mnie w łokieć.
- Hej, takie akcję są najzabawniejsze. - zaśmiałyśmy się.
- Pomóc? - spytałam z uśmiechem.
- Nam nie trzeba. Idź do kuchni pomóż dziewczynom. - zmarszczyłam nos, ale posłusznie poszłam we wskazane miejsce. W połowie drogi dobiegły mnie chichoty z miejsca, w które zmierzałam. Co jest? Gdy weszłam do środka stanęłam jak wryta, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
W kuchni pochłonięte krojeniem warzyw i przygotowywaniem innych smacznych rzeczy stały nie jedna, a trzy dziewczyn. Oprócz dziewczyny Malika były tam Hannah i Lauren, przyjaciółki Ellie, z którymi kiedyś mnie poznała. Bardzo je polubiłam od pierwszej rozmowy. Były takie miłe i entuzjastyczne.
- Czeeeść. - wyszczerzyłam się do nich. Gdy tylko mnie zauważyły wszystkie podeszły, żeby po kolei mnie uściskać i się przywitać.
- Elliene, fajnie Cię znów widzieć. - powiedziała Lauren.
- Was również. - uśmiechnęłam się szczerze. - Pewnie potrzebujecie pomocy. - powiedziałam podwijając rękawy na bezpieczną wysokość.
- My nie. - odparła Hannah krojąc warzywa na jakieś sałatki. - Możesz pomoc Perrie z ciasteczkami. - uśmiechnęłam się i poszłam w stronę przyjaciółki, która uśmiechając się wycinała różne wzorki z ciasta. Zaczęłam układać je na blasze i ozdabiać je kolorową posypką.
- Aż mi się śmiać chciało gdy mówiła, że nikt dziś nie ma dla niej czasu. - odezwałam się. - Myślała, że zapomnieliśmy.
- Może to i lepiej. - uśmiechnęła się Hannah puszczając mi oczko. Po chwili już plotkowałyśmy śmiejąc się nie wiadomo z czego.
- Um, Pezz? - zagadałam cicho przyjaciółkę.
- No co jest? - spojrzała na mnie uważnie.
- Bo... Hm. Był tu może Harry?
- Jakieś pół godziny temu. Pojechali z Louisem po tort dla Ellie. - uśmiechnęła się. - Ale... Czekaj, nie wiedziałaś gdzie jest? - przestała na chwilę kroić dziwne kształty i przyglądnęła mi się podejrzliwie.
- Um... - westchnęłam i pokręciłam głową.
- Hej, coś nie tak? - położyła dłoń na mojej. - Myślałam, że między wami już wszystko ok.
- Oh, nie, nie jest ok. To trudniejsze niż myśleliśmy.
- Dalej masz mu za złe tamtą akcję?
- Um, nie, wiesz to już nawet nie chodzi o to co zrobił, bardziej o powód. On jest...
- Hej, jesteśmy! - przerwał mi głos Lou. Usłyszałam jak parę osób im odpowiada po czym Lou wszedł do kuchni trzymając w rękach białe pudło.
- Elliene, hej. - odstawił pudełko i mnie przytulił. - Gadałem z nim. Wszystko ok. - wyszeptał szybko po czym odsunął się ode mnie i poszedł do Eleonor. Wyszłam z kuchni i wpadłam prosto na Styles'a. Nic nie mówiąc chwycił mnie za rękę i poprowadził gdzieś na górę po schodach. Gdy znaleźliśmy się w korytarzu stanęłam pod ścianą, a on zaraz na przeciwko mnie. Blisko. Bardzo blisko. 
- Przepraszam, ok? - powiedział patrząc w moje oczy. Niearogancko, nie od niechcenia. Ale szczerze. To mnie trochę złamało, lecz nie chciałam dać się mu owinąć wokół palca.
- Harry, ale jak mogłeś w ogóle pomyśleć o mnie i Louisie w tych kategoriach? Ok, rozumiem, że mogłeś być zazdrosny, ale patrz gdzie Twoja zazdrość zaprowadziła nasz związek. - wskazałam ręką na przestrzeń między nami.
- Wiem. Widzę to. Elliene...
- Nie gniewam się, ok? Zachowujmy się jakby tego nie było. - powiedziałam i zaczęłam iść w stronę pokoju.
- Jakby czego nie było? - zatrzymał mnie jego głos. Odwróciłam się ją pięcie i spojrzałam zaintrygowana na chłopaka. - Jakby nie było nas?
- Harry, miałam na myśli...
- Louis. Miałaś na myśli sprawę z Louisem. Rozumiem.
- Eh, tak Harry. Tylko to miałam na myśli. - powiedziałam zaciskając pięści. - Możemy zachowywać się normalnie i nie psuć innym tego dnia? - spytałam.
- Uhm, jasne. - odparł niechętnie.
- Harry, błagam Cię. Możemy takie rozmowy zostawić sobie na później?
- Jasne. - powtórzył. Przewróciłam oczami wzdychając.
- Dziś są urodziny mojej przyjaciółki, która jest także Twoją przyjaciółką, mógłbyś chociaż udawać, że się cieszysz?
- A przestaniesz się na mnie gniewać? - spytał. To pytanie nie było jednoznaczne.
- Nie jestem zła, że spytałeś o Louisa. - powiedziałam ostrożnie. - Rozumiem już wszystko. Nie jestem na Ciebie zła, Harry. - westchnęłam. Podeszłam do niego i zanim zdążyłam uznać to za niestosowne po moim rzekomej chęci "powolnego wracania do normy"pocałowałam go delikatnie w kącik ust i uśmiechnęłam się. 

Wszystko było gotowe, brakowało tylko solenizantki. Wszyscy siedzieli w salonie, każdy zajęty rozmową. Ja i Perrie dla zabicia czasu poszłyśmy do łazienki poprawić makijaż.
- Uhm, Elliene? - zaczęła niepewnie gdy skończyła rysować idealne kreski.
- Tak?
- Chciałam spytać czy... Wszystko w porządku u Ciebie? No wiesz, Ty i Harry... Właściwie co jest teraz między wami?
- Właściwie sama nie wiem. - zaśmiałam się lekko na co przyjaciółka uważniej na mnie spojrzała. - Ugh, na prawdę nie wiem, stoimy w miejscu. Boimy się zrobić jakikolwiek krok. Gdy już nawet zaczyna się układać, musimy się o coś pokłócić, bo oczywiście nie bylibyśmy sobą. - przewróciłam oczami.
- Myślę, że wszystko będzie ok. Hej, spójrz prawdzie w oczy, Wy nie umiecie bez siebie żyć. Będzie dobrze. - przytuliła mnie. Nic nie odpowiedziałam, ponieważ w głębi duszy wiedziałam, że przyjaciółka ma rację.

*

- Niall, uspokój się.
- Umówiłem się z nią na 19. Jest 19.22. Może zapomniała? A może coś się stało?
- Nialler, proszę Cię, nie panikuj. - powiedziałam spokojnie widząc jak blondyn obgryza zdenerwowany paznokcie. - Wciąż nie odbiera? - spytałam na co pokręcił głową. - Może rozładował jej się telefon. 
- Albo poszła do baru, upiła się, ktoś ją porwał, zgwałcił, a teraz ją przetrzymuje związaną w jakiejś starej piwnicy? Cholera, ona ma klaustrofobię. - chwilę przyglądaliśmy się mu z szeroko otwartymi oczami po czym wszyscy oprócz blondyna wybuchnęliśmy śmiechem. - Pewnie. Ja tu umieram ze strachu, a Wy się śmiejecie. Zajebiście.
- Myślę, że po prostu popadasz w lekką paranoje. Nie myśl za dużo Horanku. - powiedziałam mierzwiąc jego włosy.
- Ej, ale serio, ja też zaczynam się denerwować. - odezwała się Hannah. - Ellie nigdy się nie spóźnia.
- Oh, nie panikujcie to... - wypowiedź Perrie przerwał dźwięk telefonu Irlandczyka.
- Cicho, to ona. - powiedział po czym przejechał palcem po ekranie i przyłożył telefon do ucha. - Halo? Ellie? Gdzie Ty jesteś? Co się dzieje? Wszystko ok? - zaczął na co Zayn i ja jednocześnie uderzyliśmy się otwartą dłonią w twarz, a dziewczyny zakryły dłońmi usta żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Hej, skarbie. - rozległ się również rozbawiony głos w słuchawce.
- Tak, śmiej się, ja się tu martwię. Czemu nie odbierasz ode mnie telefonu? I czemu Cię u mnie jeszcze nie ma?
- Oh, skarbie, przepraszam, miałam wyciszony. Poza tym nie wiem czy masz okna, ale jest straszna śnieżyca. Będę za minutę. Kocham Cię. - powiedziała po czym się rozłączyła.
- Okej, teraz każdy staje tam gdzie miał stać i siedzicie cicho dopóki nie zapalę światła. - powiedział. Gdy każdy stanął w wyznaczonym miejscu w garścią kolorowych papierków w dłoniach Niall zgasił światło i wyszedł na korytarz. Zaczęliśmy się śmiać ponieważ naprawdę komicznie to wyglądało. Jak typowa impreza-niespodzianka 12-sto latek. Choć mam nadzieję, że te nie mają ze sobą alkoholu, a przynajmniej nie tyle co my. Do pokoju wychylił głowę Niall.
- Jak nie będziecie cicho to zapewniam Was, że nic się nie uda. - powiedział poważnie, lecz widać było, że się uśmiecha. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Wszyscy ucichli, a Niall poszedł otworzyć drzwi. Poczułam jak ktoś chwyta moją rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Harry'ego. Spojrzałam na niego pytająco.
- Boję się ciemności. - wzruszył ramionami uśmiechając się nonszalancko. Przewróciłam oczami i splotłam nasze palce.
- Wiem, że nie. - mruknęłam do siebie na tyle cicho, by nie mógł tego usłyszeć.
- Martwiłem się. - usłyszeliśmy naburmuszony głos Nialla.
- Wiem, przepraszam. Ale nie potrzebnie. I tak siedziałam sama w domu. Nikt dziś nie miał dla mnie czasu. - mruknęła i wtedy wiedziałam, że nie tylko ja powstrzymuje się od parsknięcia śmiechem. 
- Ale teraz ja mam dla Ciebie czas. - uśmiechnęłam się pod nosem gdy usłyszałam dźwięk pocałunku.
- Co tu tak ciemno? - naszych uszu dobiegł już głośniejszy głos Ellie.
- Byłem u siebie. - powiedział. Zobaczyliśmy jak wchodzą do pokoju. Kiedy Niall zaświecił światło wszyscy rzucili w górę konfetti krzycząc "Niespodzianka!". Śmialiśmy się głośno śpiewając "Sto lat" podczas, gdy nasza przyjaciółka stała jak wryta w miejscu lustrując każdego szeroko otwartymi oczami. Gdy skończyliśmy śpiewać każdy w miarę ucichł i czekaliśmy na jej reakcję. Stała z ustami otwartymi ze zdziwienia. Wyglądała jakby zobaczyła ducha. Zaczęliśmy się śmiać widząc jej minę. Poprawiła włosy a jej oczy zabłyszczały, dziewczyna zaczęła piszczeć i się śmiać, na co wszyscy do niej dołączyli. Widok Zayna i Perrie trzymających się za ręce, stojących naprzeciw siebie, podskakujących w miejscu piszcząc jak małe dziewczynki wysłał moje serce i umysł daleko poza naszą planetę. Ellie przyciągnęła do siebie chłopaka i mocno go pocałowała. Niall podniósł ją i obrócił kilka razy w powietrzu na co Zayn i Liam głośno zagwizdali.
- Jeju, nie wiem co powiedzieć. - złapała się za głowę gdy chłopak odstawił ją na ziemię. - Jak mogłam myśleć, że zapomnieliście? Jesteście niesamowici, kocham Was, idioci! - zaśmialiśmy się po czym każdy zaczął po kolei przytulać dziewczynę i składać bardzo kreatywne życzenia, głównie dotyczące życia seksualnego jej i Nialla.
- Ciesz się, że masz taką wspaniałą przyjaciółkę, stara krowo. - powiedziałam radośnie, przytulając ją.
- Oh, dziękuję Elliene. Jesteście wspaniali. - powiedziała po czym podarowała mi buziaka w usta. Zayn otworzył szampana, którego nieznaczna cześć wylądowała na dywanie.
- Będziesz to zlizywał, Malik. - powiedział z udawaną powagą Niall.
- Oh, zamknij się. - zaśmiał się czarnowłosy i zaczął nalewać alkohol do kieliszków. - No to panie, panowie. Jako, że jutro zdążymy się pożądanie najebać, a nie chcielibyśmy mieć kaca na Sylwestra, a dopiero po. - puścił do nas oczko na co znów się zaśmialiśmy. - Więc, wzniesiemy symboliczny toast za naszą sweet dwudziestkę dwójkę. Potem najebiemy się grzecznie niczym dzieci z podstawówki gorącą czekoladą. A teraz Ellie, chcesz coś dodać?
- To samo co wcześniej. Jesteście naprawdę cudowni, nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa, że Was mam. Nie zasługuje na tak wspaniałych przyjaciół. - powiedziała na co w pokoju rozległy się dwa dźwięki. Pierwszy był cichym "ooo" każdej z dziewczyn. Drugi pochodził od chłopaków i był udawanym szlochem do którego gestykulowali ocierając wyimaginowane łzy. - Dobra, koniec pieprzenia, pijemy! - zaśmiała się Ellie.
- Zdrowie mojej księżniczki! - krzyknął blondyn składając szybkiego buziaka na jej policzku. Dostrzegłam na drugim końcu pokoju Harry'ego uśmiechającego się do mnie, ukazując te cudowne dołeczki. Odwzajemniłam uśmiech. Zapowiadał się bardzo miły wieczór. Taki zresztą był.


Hej hej :) No więc mamy nowy rozdział, jak Wam się podoba?
U naszych bohaterów niedługo "wielki, wielki dzień" czyt. Sylwester xd
Będzie się działo :D

Wgl to wiem, głupio wyszło, że dwie imprezy pod rząd, ale nie moja wina, że idolka mojej przyjaciółki musiała się urodzić dzień przed Sylwestrem xx
No więc co myślicie?
Czekam na Wasze opinie :)
Do następnego <3 Nina &.&


12 KOMENTARZY = NEXT <3