- Cześć. - mruknął.
- Co Ty tu robisz? - spytałam otwierając szeroko oczy z trudem starając się nie rozpłakać.
- Ell... chyba musimy porozmawiać. - błyskawicznie przy moim boku pojawił się Louis.
- Nie musisz... - szepnął.
- W porządku, jestem pewna, że mamy sobie dużo do powiedzenia. - starałam się mówić twardym, ostrym tonem, lecz zdradzały mnie łzy błyszczące w moich oczach. Nic nie mówiąc weszłam z powrotem do sypialni, a zaraz za mną Harry. W drzwiach stanął Louis.
- Mam zostać? - spytał patrząc na mnie niepewnie.
- Jest ok Lou. Chcę z nim pogadać. - kogo ja oszukuje. Kto jak kto, ale Lou i Harry umieli wyczuć po wątpienie i strach w moim głosie. Poza tym nic nie jest ok. Oh, nagle przypomniał sobie, że istnieje? Po co on tu przyszedł? Eh, sama siebie nie rozumiem.Tęskniłam, cholernie tęskniłam. Za jego spojrzeniem, teraz przepełnionym smutkiem, za jego zapachem, za NIM. Lecz w głębi duszy, co było niedorzeczne, bałam się go. Naprawdę się go bałam, choć wiedziałam, że w życiu nic mi przy nim nie zagraża, a już na pewno nie on sam. Usiadłam na łóżku, a on zawahał się chwilę, lecz po chwili usiadł obok mnie. Spojrzał na swoje ręce i wydawał się być trochę zakłopotany. Walczył chwilę z myślami, po czym nagle chwycił mój nadgarstek i poniósł do góry.
- Przepraszam. - przygryzłam nerwowo wargę i wyrwałam rękę z jego uścisku. -Ell.. proszę.
- Po co tu przyszedłeś?- chciałam poznać prawdę, co się z nim działo.
- Jaa. chciałem..znaczy musiałem Cię zobaczyć i sprawdzić czy wszystko z Tobą w porządku.
- Nagle zaczęło Cię to interesować? Przez cały ten czas czułam się bardzo dobrze, skąd w ogóle pomysł, że mogło być źle? - miałam nadzieję, że wyczuł głęboką ironię w moim głosie.
- Ell. Proszę, możemy porozmawiać poważnie?
- Przecież rozmawiamy cały czas. Opisuję Ci moją kolorową rzeczywistość. - nie wiem, skąd wzięła się u mnie ta moja wrogość i niechęć do Harry'ego. Przecież tak za nim tęskniłam.
- Słuchaj, wiem, że możesz być na mnie wściekła. - nie dałam mu dokończyć,
- Przecież ja nie jestem na Ciebie wściekła. Tylko tak cholernie mi Cię brakuje, ale jednocześnie nie mogę na Ciebie patrzeć. - w moich oczach pojawiły się łzy.
- Ell. Spójrz na mnie. - podniosłam wzrok, ale natychmiast go opuściłam, gdy zobaczyłam łzy na jego policzkach. - Elliene proszę. - gdy nie zauważył żadnej reakcji w moim zachowaniu, dotknął mój podbródek i skierował go w swoją stronę, wypowiedział tylko jedno słowo. - Przepraszam.
Poczułam, jak podnosi się z mojego łóżka. Chciałam krzyknąć, zatrzymać go i przytulić tak jak zawsze. Znów poczuć go przy sobie. Ale nie potrafiłam zrobić nic. Usłyszałam jego rozmowę z Lou, a po chwili ciche pukanie do moich drzwi.
- Tak? - powiedziałam i w tym samym czasie łzy popłynęły po mojej twarzy. Louis wszedł do pokoju, nie powiedział nic tylko po prostu zamknął mnie w ramionach. Właśnie to było mi potrzebne.
- Wszystko ok? Powiedział coś nie tak? Zrobił Ci coś?
- Nie, chciał przeprosić. A ja nie potrafiłam na niego normalnie patrzeć, ciągle przed oczami mam tamtego Harry'ego. Nie potrafię z nim porozmawiać.
- Ell, nie chcesz czy nie potrafisz? - nie umiałam mu odpowiedzieć, dlatego wtuliłam się w niego mocniej i już nic nie powiedziałam. Zaczął mnie delikatnie kołysać i powtarzać, że będzie dobrze i wszystko się ułoży. Pierdolenie. Chociaż tak bardzo chciałam w nie uwierzyć.
* następnego ranka *
Obudziłam się, a mój humor wcale nie był lepszy. Bolała mnie głowa i oczy piekły mnie od płaczu. Wstałam trochę zbyt gwałtownie i w efekcie zakręciło mi się w głowie. Poszłam do łazienki i umyłam twarz zimną wodą. Dokończyłam swoją poranną toaletę, Ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam Louisa, który smażył coś na patelni był na tym bardzo skupiony, dlatego nawet nie zauważył mojej obecności. Podeszłam do niego i objęłam go od tyłu.
- Hej.
- No hej Ells. Jak się spało?
- Spałam. - mruknęłam, na co cicho westchnął.
- Dzwoniła Ellie.
- I co wróciła już?
- Tak, zjemy śniadanie i Cię do niej zawiozę.
- Ok. - odpowiedziałam. Zjedliśmy śniadanie i Louis odwiózł mnie do domu przyjaciółki.
- Dziękuje Lou. - chłopak zamknął mnie w ramionach. - Za wszystko.
- Nie ma za co. Trzymaj się jakoś, ok? - pogłaskał mnie po policzku patrząc w moje oczy. - Wszystko będzie dobrze.
- Będzie dobrze... - wyszeptałam. Pocałował mnie w policzek. Wzięłam od niego moją torbę i weszłam do domu przyjaciółki. W drzwiach minęłam się z Niallem, który tylko mnie przytulił i poszedł dalej.
***
Przebrana w dresy i luźną
koszulkę siedziałam na łóżku z telefonem w ręce. Włosy miałam spięte w
wysokiego koka, lecz pojedyncze kosmyki opadały mi na twarz. Starałam
się nie rozpłakać czytając stare sms'y od Harry'ego. Nagle usłyszałam
pukanie do drzwi. Rzuciłam urządzenie pod pościel.- Tak? - powiedziałam. Drzwi lekko się uchyliły i zobaczyłam w nich Ellie z dwoma dużymi kubkami w ręce.
- Nie przeszkadzam? - spytała.
- Właściwie to tak. Właśnie szykowałam się do wyjścia.
- Gdzie idziesz? - zdziwiła się.
- Umówiłam się przez internet z gościem, którego nie znam. Mamy się spotkać w tym klubie na rogu i tam kupię od niego heroinę. - powiedziałam śmiertelnie poważnie. Spojrzała na mnie jak na chorą psychicznie. - Eh, nie patrz tak na mnie, bo... Dobra, rozmyśliłam się, nigdzie nie idę. W takim razie zadzwonię do niego, żeby przyniósł mi to osobiście, ok? - jej wzrok ani na chwilę nie zmienił wyrazu. - No dobra! Odwołam to, zadowolona? Już nawet nie wolno się naćpać...
- Ell, czy Ty...
- Nie, nie boli mnie głowa. Zacznijmy od nowa. Wchodzisz, pytasz czy nie przeszkadzasz, ja mowie, że nie. O! Ellie, hej. - rozpromieniłam się. Wpatrywałyśmy się chwilę w siebie w milczeniu, po czym obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
- Cieszę się, że przynajmniej humor Ci się jeszcze trochę trzyma. - powiedziała siadając koło mnie na łóżku.
- Masz. - podała mi kubek. Objęłam go rękami, które niemal natychmiast się od niego ogrzały. Poczułam słodki zapach kakaa i dopiero wtedy zobaczyłam jego zawartość.
- Cholera, Ellie. - jęknęłam. - Widzę, że Tobie też humor dopisuje. - spojrzała na mnie zdziwiona. - Eh, wiesz ile to ma kalorii? - zaśmiała się. Kubek z mleczno - czekoladowym napojem wypchany był po brzegi piankami, bitą śmietaną, polaną sosem karmelowym i posypaną czekoladowymi M&M-sami. Cholera, to musiało być strasznie słodkie.
- Przyda Ci się trochę przytyć. Wyglądasz jak...
- Oszczędź. - powiedziałam. Miałam dość tego całego pouczania. Harry nie raz narzekał, że za mało ważę, ale to nigdy nie było nic wielkiego. Jadłam kiedy chciałam i ile uważałam za wystarczające. Nie lubiłam być z tego rozliczana. Nie, nie miałam żadnych problemów, po prostu Harry czasem zbytnio zwracał uwagę na mój sposób odżywiania się. Martwił się o mnie. Ale to było kiedyś. Teraz już go nie obchodzę... Nabrałam na łyżeczkę trochę bitej śmietany z tymi wszystkimi dodatkami, wsadziłam do buzi i dosłownie na sekundę uśmiechnęłam się lekko gdy kolorowe cukierki chrupnęły miedzy moimi zębami. - Yh, niech spłonę. - syknęłam i zanurzyłam usta w gorącym, słodkim, gęstym płynie. Moja przyjaciółka zaśmiała się
widząc ślad, który zostawiła nad moimi ustami bita śmietana. - Cholera, to jest dobre. - jęknęłam.
- Dziękuję. - zaśmiała się i sama wzięła łyk napoju.
- Eh, i tak już nie mam dla kogo 'dbać o linię' i dobrze wyglądać. - westchnęłam rozogrzebując łyżeczką białą piankę.
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego jakie bzdury pieprzysz. - podniosłam wzrok. - Widzę, że wracamy do punktu wyjścia. Ell, idiotko, przecież Harry Cię kocha, naprawdę tego nie widzisz?
- Nie, wiesz, jakoś nie widzę. - rozglądnęłam się teatralnie po pokoju. - Nie widzę go tutaj. Nie widzę, żeby się starał to jakoś naprawić.
- Ell, nie bądź egoistką. - przymrużyłam oczy. - On też to przeżywa. Nienawidzi siebie za tą całą sytuację. I na pewno nie odpuści. Za bardzo mu na Tobie zależy. Nie chce Cię stracić. Po prostu się boi. Boi się, że go odrzucisz. Boi się tego, że przestaniesz go kochać, że Cię straci.
- Ellie, do cholery, skąd Ty to możesz wiedzieć? - starałam się być twarda, lecz w głębi duszy tylko czekałam na moment gdy jeszcze dziś będę płakać w jej ramionach.
- Serio myślisz, że zostawiłabym tą sprawę? Że odpuściłabym sobie opierdolenie go za to, że doprowadził Cię do płaczu? Owszem, chciałam to zrobić, ale gdy zobaczyłam w jakim jest stanie to naprawdę miałam duże wątpliwości kto tu jest poszkodowany. Przepraszam, że to mówię, serio. Ale gdybyś go zobaczyła... On też się... - już miała mówić dalej, lecz ugryzła się w język.
- Co? - zmarszczyłam brwi.
- Nie gadałam z nim o tym, ale zalazłam u niego na podłodze zakrwawioną żyletkę. Także niewiele Was różni. - mruknęła i tym razem naprawdę przygryzła mocno wargę. Zacisnęłam usta w wąska linię i wpatrywałam się w nią. - Cholera, Ell przepra...
- Skąd wiesz? - syknęłam.
- Nie no, serio? - powiedziała z sarkazmem i odłożyła kubek na szafkę, ja zrobiłam to samo. Wyciągnęła rękę w moją stronę i chwyciła moje przedramię unosząc je wewnętrzną stroną do góry. - Naprawdę myślisz, że tego nie widać? - odwróciłam głowę w inną stronę, zacisnęłam mocno usta i wbiłam wściekłe spojrzenie w podłogę, a w moich oczach zaświeciły się łzy. - Cholera, Ell, kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? Myślałam, że mi ufasz...
- Ufam Ci, ale myślisz, że łatwo jest mówić o swoich słabościach?
- Wiem, że nie. Ale jesteśmy przyjaciółkami. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, ja zrozumiem.
- Ell, to skomplikowane.
- Ale następnym razem mów mi o takich rzeczach, ok?
- Eh, ok. - westchnęłam. - Przepraszam.
- Nie masz za co. - przytuliła mnie. - Tylko po prostu chcę dla Ciebie jak najlepiej, a nie mogę Ci pomóc, skoro nie wiem co Ci jest. Wiesz, że możesz o wszystkim mi powiedzieć.
- Wiem. Dziękuję.
- Dobra, przestańmy się mazać. Ubieraj się.
- Co? - zdziwiłam się.
- Idziemy na zakupy. - rozpromieniła się.
- Po co? - zdziwiłam się. - Poza tym wiesz która jest godzina? - automatycznie spojrzałam na zegarek stojący na małej komodzie koło łóżka. 17.22. Cholera.
- A kiedy miałaś zamiar kupić sukienkę? Właściwie sukienki.
- Co? - otworzyłam szerzej oczy. - Ell, wiesz, że nie jestem z tych co lubią się nie wiadomo jak stroić. Poza tym, co? Po co mi niby sukienki? - spojrzałam na nią krzywo i upiłam łyk przestudzonej już czekolady.
- A masz zamiar spędzić Wigilię i Sylwestra w dresie? - spytała.
- Eh, mamy jeszcze czas.
- Serio? Mniej więcej kilka godzin. - prychnęła, a ja zakrztusiłam się napojem.
Co do cholery?
No hej :) No więc piszę to co zwykle czyli, że przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic nowego :C Ale i tak muszę pisać u Oli :C Ale dziękuje, że jesteście, kocham <3 - Marri <3
korzystając z okazji zapraszam do Oli :) - http://ellienialllove.blogspot.com
Ellie. ♡
OdpowiedzUsuńsuper ;) ona musi mu wybaczyć ! :) kiedy next ?
OdpowiedzUsuńByć może pojutrze kochanie :) przepraszam że tak długo ale nie dam rady wcześniej :(
Usuńświetny <33. Ona powinna mu wybaczyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx // Amy
zapraszam - 1d-historia-by-evixxa.blogspot.com
Boski ! <3 Życzę weny i zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńsummerstarslove.blogspot.com
super duper, ale chcę jeszcze nn w ferie albo po feriach przeczytam w szkole :') wiecie mam takie przywileje :') ale nie no kocham Hazzę <3333333333
OdpowiedzUsuńJESTEM TWOIM KURCZE MAĆ 7 KOMENTARZEM I TO OZNACZA ŻE MASZ ZARAZ DODAĆ NOWY ROZDIAŁ
OdpowiedzUsuńBO KURCZE MOL
ROZDZIAŁ JEST ZAJEBISTY
I NINKA, TY NAPRAWDĘ , ALE TO NAPRAWDĘ ZAJEBIŚCIE PISZESZ
PODZIWIAM CIĘ ZA TO I NAPRAWDĘ CHCIAŁABYM MIEĆ PODOBNY STYL CO TY :*
KOCHAM, DOBRANOC
FANECZKA NAMBER 1 MADZIOLKA
PS ZAPRASZAM DO CZYTANIA OPOWIADANIA O NIALLU :) X
http://just-believe-in-us.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńsuuuuuper chce nn już ej :c
OdpowiedzUsuńpoleciła mi go jedna z czytelniczek naprawde fajne czekam na nowy rozdział ; DD
OdpowiedzUsuńOoo super rozdział <3
OdpowiedzUsuńMśk ^^