wtorek, 4 lutego 2014
Rozdział 29.
Rozdział dedykuję moim przyjaciółkom:
Dominice ( która dziś zaczęła to czytać i, która czyta to pomimo tego, że nie jest Directioner <3 )
Oraz Oli ( która pomogła mi trochę z nowym wyglądem bloga <3 )
- Kotku, za często to dziś powtarzasz. - zaśmiała się.
- Jutro jest Wigilia? Cholera, ale to szybko minęło. - wróciłam na moment do dnia gdy poznałam Harry'ego. Skrzywiłam się ponieważ nie było to przyjemne wspomnienie.
- Co jest? - spytała Ellie.
- Nic, po prostu... To już 4 miesiące. Nie. Dopiero 4 miesiące. Czuję jakbym znała Was od zawsze. - uśmiechnęła się lekko. Zaczęłyśmy rozmawiać o czasie, który do tej pory spędziłyśmy razem. Co chwilę wybuchałyśmy śmiechem na wspomnienia naszych wspólnych chwil. O tym jak rozbiłyśmy około 7 szklanek na raz niosąc je do czekających w salonie chłopców. O tym jak gotowałyśmy razem obiad, wyszłyśmy 'na chwilę' do drugiego pokoju i tak się zagadałyśmy, że gdy wróciłyśmy do kuchni nie było już nawet czego wyciągać z piekarnika. Stwierdziłyśmy, że marne z nas kucharki i od tego czasu zawsze zamawiamy pizzę. O tym jak raz musieliśmy wynosić z imprezy pijanego Zayn'a, który nie mógł ustać na nogach. W sumie taka sytuacja często miała miejsce. Starałam się myśleć o Harry'm tak jak myślałam o nich w chwili wspominanych przez nas sytuacji. To dziwne. Znamy się dopiero 4 miesiące, a tak wiele nas łączy. Nie mówię tylko o chłopcach i Ellie. Mam na myśli głównie Harry'ego. Z kogoś zupełnie obcego stał się najważniejszą osobą w moim życiu.
Stał się moim życiem. Tylko jemu bezgranicznie ufałam. Tylko czując jego obecność niczego się nie bałam. Tylko będąc w jego ramionach mogłam stwierdzić, że wszystko jest ok. Był częścią mnie. Częścią mojego życia. Moim życiem. Moją miłością. Moim tlenem. Moją heroiną. Moim sercem. Był dla mnie wszystkim. Wszystkim co miałam. Wróć. Jest wszystkim co mam. Nie umiem bez niego żyć.
Cholera, co ja sobie myślałam? Myślałam, że to rozstanie nam w czymś pomoże? Oczywiście, że nie. To może pogorszyć sytuacje. Ale ja po prostu... Z jednej strony tak cholernie mi go brakuje, potrzebuje go. Lecz z drugiej strony myślę, że przy tym wszystkim co widziałam uleciała jakaś minimalna cząstka mojego zaufania do niego uleciała. Może jednak potrzebujemy trochę czasu... Nie wiem, już nic nie wiem. Tyle myśli nie dawało mi spokoju... Może powinnam do niego zadzwonić, porozmawiać? Może on naprawdę to przeżywa? A co jeśli zrobił sobie krzywdę? Nie, nawet nie dopuszczam tej myśli, pomimo tego, co mówiła Ellie. Biłam się z myślami i chęcią, a zarazem strachem przed zadzwonieniem do niego. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki. Powiedziała coś na co przeszły mnie ciarki.
- On tęskni tak jak Ty. Martwi się o Ciebie. Kocha Cię. - tu zrobiła małą przerwę. - Pytanie czy Ty kochasz jego. - dodała cicho. W moich oczach zabłysnęły łzy. Cholera. Siebie samej nie umiem oszukać.
- Tak. - powiedziałam prawie nie słyszalnie. - Kocham go. - przyznałam się sama przed sobą.
*
- Ell, nie ma mowy!
- Lee, wyglądasz świetnie!
- Wyglądam beznadziejnie. - mruknęłam przeglądając się raz jeszcze w sklepowym lustrze. Naprawdę nie wiem jakim cudem Ellie udało się wyciągnąć mnie na te zakupy. Byłyśmy już chyba w każdym możliwym sklepie. Nie chodzi tylko o mnie. Ellie w każdym następnym znajdowała tysiące sukienek, które " były stworzone dla mnie ", " idealnie odzwierciedlały mój charakter " i " pięknie podkreśla(ły moją talie ". Sukienki - owszem, były ładne, - ale nie sądzę, żeby chciały być noszone przeze mnie. Ell we wszystkim wyglądała świetnie, lecz zawsze miała jakieś " ale ". " Zbyt duże wycięcie" , "dziwny krój", "zbyt ciemny/jasny kolor", "miał być blady róż, a to jest morela", "grubo w niej wyglądała", "za długa/krótka", " na mnie będzie lepiej pasować ", "nie oddaje jej charakteru", " jest zbyt wyzywająca", " jest zbyt grzeczna", "źle jej w tym kolorze " itp. Każdy powód był dobry żeby powybrzydzać.
- Wyglądasz naprawdę ładnie.
- Wyglądam grubo.
- Tak, i co jeszcze? - przewróciła oczami. I na tym skończyła się nasza dyskusja.
*
- Elliene, pośpiesz się!
- Cholera. - syknęłam sama do siebie gdy eyeliner zamiast na powiece znalazł się obok niej. Wytarłam go szybko chusteczką. - Idę! - krzyknęłam do przyjaciółki. Stanęłam jeszcze raz przed lustrem i zmierzyłam sama siebie
wzrokiem. Nic szczególnego. Ubrana byłam w białą, koronkową sukienkę. W pasie przewiązana była czarną wstążką. Delikatnie podkreśliłam oczy i usta. Zeszłam na dół po schodach. Przy drzwiach czekała już na mnie Ellie. Sama ubrana była w krótkie, czarne spodenki, wzorzastą koszulę i marynarkę. Wyglądała wiele lepiej niż ja.
- Widzisz, musisz częściej mnie słuchać. - powiedziała z uśmiechem mierząc mnie wzrokiem. - Wiedziałam, że ta sukienka jest stworzona dla Ciebie. Wyglądasz... Zarazem elegancko i seksownie. Idealnie. - uśmiechnęła się jeszcze raz. Wywróciłam oczami.
- Ty też nie najgorzej. - zaśmiałam się. Podała mi czarną kopertówkę.
- To idziemy. - spytała, a raczej stwierdziła. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę. - Co jest?
- On... On też będzie, tak? To znaczy... Mówił, że przyjdzie.
- Powiedział, że się spóźni.
- Ok. - przełknęłam ślinę. Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Liama. Przywitałyśmy się z wszystkimi po kolei. Nie było go. Może i lepiej. Nie wiem. Sama nie wiem. Później już jakoś poleciało. Jak to Wigilia. Pierwszy raz od... Od trzech lat nie spędzam tego dnia sama. Czuję jakbym była tu z rodziną. Nawet lepiej. Kocham ich. Są naprawę wspaniali. Ale brakuje mi go tutaj. To dziwne, bo przecież się go boję. Tak? Nie wiem. Już nic nie wiem. Zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Właśnie przytulałam Danielle, kiedy go zauważyłam. Wszedł do pokoju, a mi zaparło dech w piersiach.
Na nogach miał czarne Vans'y i dżinsowe rurki. Czarna koszula opinała jego umięśnione ciało. Kilka guzików z samej góry było rozpięte, a dzięki lekko przeźroczystej fakturze koszuli widoczne były jaskółki, motyl i inne wzory na jego ciele.
Włosy miał zaczesane do tyłu.
Wyglądał tak zajebiście seksownie.
Kurwa.
W pokoju zapadła cisza. Wszyscy nerwowo spoglądali to na mnie, to na niego. Co jest do cholery?
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział zachrypniętym jak zawsze głosem.
- No, czyli możemy zacząć jeść! - powiedział Nialler lekko rozładowując atmosferę. Zajęliśmy miejsca przy stole. Usiadł dokładnie naprzeciwko mnie. Przełknęłam nerwowo ślinę i wbiłam wzrok w pusty talerz. Poczułam jak siedząca obok Ellie chwyta mnie za rękę i zobaczyłam jak się do mnie uśmiecha. Danielle z Liamem jako "gospodarze" podali nam typowo wigilijny posiłek jakim okazał się być barszcz z uszkami i... kurczak. Tak właśnie... Przy stole wszyscy rozmawiali, śmiali się, a ja udawałam, że słucham. Tak naprawdę skupiona byłam tylko na chłopaku naprzeciwko, który nie wpatrywał się we mnie tylko wtedy gdy uciekał wzrokiem przed moim.
- No to prezenty! - zawsze w porę Niall. Zaczęłam się lekko śmiać, gdy widziałam jak zadowoleni chłopcy rzucają się w stronę choinki ciesząc się jak małe dzieci. Na szczęście udało mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy z tych, które wysyła mi mama i każdemu kupiłam jakiś drobiazg. Niestety tego co ja dostałam od nich nie dało się nazwać drobiazgiem.
- Perrie, są cudowne, ale nie mogę ich przyjąć.
- Hej, hej! Musisz. Gdy je zobaczyłam od razu pomyślałam o Tobie.
- Ale...
- Żadnych ale. Cieszę się, że Ci się podoba. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Jeszcze raz obróciłam w rękach zamszowe, kremowe buty na dość wysokim obcasie. Yh, z nią nie pogadasz więc po prostu podziękowałam. Od Louisa dostałam najbardziej uroczy prezent jaki mogłam dostać. Była to koszulka z napisem " 50% of Louellie friendship ". Pokazał mi drugą taką samą. Uroczo. Kiedy przestałam składać i przyjmować.podziękowania za prezenty zaczęłam rozglądać się Harry'm. Zobaczyłam go w kącie pokoju. Właściwie po co go szukam? Eh... Nieważne.
Po kilkunastu minutach wyszłam z pokoju, nie wiem po co. Nie mogłam po prostu znieść jego palącego wzroku. Wyszłam za drzwi na ciemny korytarz. Nie widziałam praktycznie niczego. Ale czułam. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę lecz nie musiałam nawet sprawdzać.
Jego zapach zdarzył mną już zawładnąć.
- Elliene... - w cichym miejscu w jakim się znajdowaliśmy dokładnie słyszałam każde drgnienie w jego głosie.
- Czego chcesz?
- Ja... Ja mam coś dla Ciebie. - wyszeptał. Serio, Styles, serio? Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i chwycił moją dłoń po czym lekko musnął ją ustami, na co przeszedł mnie dreszcz, ponieważ jego usta były niebezpieczne blisko czerwonych jeszcze ran. Zapiął coś na moim nadgarstku. Była to śliczna złota bransoletka z ... Z sercami. Zaczęłam obracać między palcami złote serduszka.
- Ja... Dziękuję. Jest piękna. - wyszeptałam spuszczając wzrok.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - mruknął tym swoim... Pięknym głosem. Stałam pod ścianą. On na wprost, nachylał się nade mną opierając jedną rękę o ścianę tuż obok mojej głowy. Moja klatka piersiowa zaczęła szybciej unosić się i opadać. Poczułam jego ciepły oddech przy mojej szyi.
- Bardzo ładnie wyglądasz. - wymruczał prosto do mojego ucha na co znów przeszedł mnie dreszcz. - I pachniesz. - szepnął wtulając się w moje włosy. Chwycił mnie delikatnie obiema rękami w talii przysuwając biodra do moich. Jego ręce powędrowały na moje plecy przyciągając moje ciało jeszcze bardziej do niego. Kciukami zataczał małe kółeczka w dole moich pleców. Oddychałam naprawdę szybko, on chyba też. Pozory twardego, obojętnego mężczyzny odrzucił na chwilę na bok. Musnął ustami kilka razy moją szyję idąc wyżej do linii szczęki. Ustawił się tak, że nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Potarł nosem o mój. Musnął wierzchem dłoni mój policzek, a ja zatraciłam się na moment w jego delikatnym, ciepłym dotyku. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho patrząc mi prosto w oczy. Nawet w tak ciemnym miejscu jak korytarz, w którym się znajdowaliśmy widziałam błyszczącą zieleń jego oczu, które co chwilę zjeżdżały na moje lekko rozchylone usta. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej. Nagle chwycił w zęby moją dolną wargę, przejechał po niej językiem i lekko zassał, na co cicho westchnęłam. Musnął delikatnie ustami moje. Przymknęłam oczy czując przyjemne mrowienie na moim ciele. Chwycił moją twarz w dłonie i łapczywie, lecz zarazem delikatnie wpił się w moje usta. Splotłam palce na jego karku i rozchyliłam lekko wargi dając mu dostęp do mojej buzi. Przeszedł mnie dreszcz gdy nasze języki się zetknęły, by po chwili złączyć się w namiętnym tańcu. Na chwilę nie liczyło się nic więcej. Tylko ja i on. Tylko my na tym świecie. Rzeczywistość przestała istnieć. Czułam mrowienie na całym moim ciele. Czułam jakbym na nowo się w nim zakochiwała. Czułam, że to sen, z którego zaraz się obudzimy. Chciałam zatrzymać tą chwilę i w niej trwać.
Na zawsze...
No hej :) Więc, myślę, że teraz jak mam ferie będę trochę więcej dodawać :) I jeszcze mam sprawę. Pojawiła się zakładka " Informowani " i jeśli chcecie bym Was informowała o nowych postach to proszę zostawić tam w komentarzu swój username czy jak to się tam pisze :D ;) Zrobiłam osobnego Twittera, żeby Was informować :) Jest także druga nowa zakładka " Bohaterowie ", tam też zajrzyjcie ;) Jednak zważając na to ile osób to czyta, chciałabym, żeby pod rozdziałem było chociaż te 10 komentarzy, to motywuje, serio ;) No więc myślę, że na taki obrót wydarzeń liczyłyście :D A jeśli nie, to czekam na opinie :D - Marri <3
P.s. Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? :) Piszcie :)
10 komentarzy = next :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ELLIE. borzeborzeborze. powietrza : o
OdpowiedzUsuńnowy wygląd - perfect.
nowy rozdział - perfect.
nowa zakładka - perfect.
zdjęcie Ellie - perfect.
next ♡
Wygląd super ;) a rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęłam czytać i wciągnęło mnie na maxa .!!! Świetny blog
OdpowiedzUsuńNEXT <3
Świetny rozdział mam nadzieje że już niedługo next kc <3
OdpowiedzUsuńMśk ^^
SUPER ELEGANCKO JAK ZWYKLE, ALE CHCE JUŻ NEXT :((
OdpowiedzUsuńASDFGHJKJHGHFD HARRY
Next next proszę!!! ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział proszę next ;)
OdpowiedzUsuńboże świetny ...;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział ;*
świetny ;)
OdpowiedzUsuńWciągający blog :)
OdpowiedzUsuńno dawaj next proszę <3
OdpowiedzUsuń