wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 32

Tam gdzie pojawi się " * " chodzi o to, że tylko Goulddiggers ( czyt. Ola x ) będą od początku wiedziały o co chodzi 



Stałam oszołomiona kilka sekund. Czy on mnie znów pocałował? Cholera, w co on gra? W ogóle dlaczego on mi nagle wyjeżdża z Louisem? W życiu bym nie przypuszczała, że on pomyśli... Ja i Lou? Serio? Nie popadajmy w paranoje. Ja i Louis jesteśmy przyjaciółmi i choćby skały srały to się nie zmieni. Postanowiłam nie przejmować się jego paranoicznymi humorkami. Spięłam włosy w koka. Wyjęłam z torby telefon i słuchawki. Zeszłam na dół i włączyłam odtwarzacz muzyki. Pierwszą piosenką jaka mi się włączyła było "Irresistible". Przełączyłam ją natychmiast na kolejną piosenkę mojego ulubionego zespołu, z którym byłam związana relacjami przyjaźni. "Better Than Words" zdecydowanie była lepszym wyborem. Nie miałam teraz ochoty na wzruszenia, tym bardziej, że ta piosenka kojarzyła mi się z Harry'm. Zaczęłam tańcząc w rytm muzyki przygotowywać sobie śniadanie. Rozbiłam na patelni dwa jajka, posoliłam je i zaczęłam mieszać. Wsadziłam do tostera dwie kromki, które po chwili z niego wyskoczyły. W moich słuchawkach rozbrzmiał głos Harry'ego.


" Circles
We’re going in circles
Dizzie’s all it makes us
We know where it takes us
We’ve been before
Closer
Maybe looking closer
There’s more to discover
Find out what went wrong without blaming each other. "

Starałam się zignorować to dziwne uczucie gromadzące się we mnie na skutek jego głosu. Stałam chwilę w wsłuchując się w tekst piosenki. Znałam go na pamięć, jednak nigdy nie widziałam w nim takiego sensu jaki dostrzegłam wtedy. 

 

" But we’re making all the same mistakes "

Poczułam, że dziś te słowa mają większy sens. Dosłuchałam utwór do końca i byłam niezmiernie zadowolona gdy w moich słuchawkach rozbrzmiało " Wings " mojego drugiego ulubionego zespołu, którego 1/4 nazywała się moją przyjaciółką. Nie miałam ochoty na kolejne refleksje. Usiadłam na wysokim krześle przy barku i zaczęłam jeść swoje śniadanie machając przy tym rytmicznie nogami. Nagle poczułam palce wbijając się w moje żebra. Podskoczyłam na krześle i omal nie zakrztusiłam się jedzeniem. Odwróciłam się przerażona, lecz ulżyło mi gdy nie ujrzałam psychicznego zabójcy z maską na twarzy i z piłą łańcuchową w ręce.
- Cholera, Ellie, przestraszyłaś mnie! - wydarłam się na roześmianą przyjaciółkę.
- Hej. Co tam? - zaczęła się szczerzyć jak pojebana.
- Jem jak widzisz. Co Ty tu robisz idiotko? - zaśmiałam się.
- Nie mogę już odwiedzić przyjaciółki? - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Czego chcesz? - spytałam mrużąc oczy, lecz zdradzał mnie mój uśmiech.
- Dobra, idę. - powiedziała urażona i odwróciła się, lecz ze śmiechem chwyciłam ją za nadgarstek.
- Dobra, już, zostań. - zaśmiałyśmy się. - Napijesz się czegoś? - powiedziałam, na co uniosła pytająco brew. - Kawa, herbata, sok? - sprostowałam wywracając oczami.
- Eh, no to czarna z mlekiem.
- Robi się. - zasalutowałam i wzięłam się do zaparzania kaw.
- Tak w ogóle gdzie Harry? - zapytała Ellie połykając po chwili swój napój.
- Nie wiem. - spuściłam wzrok. - Wyszedł pół godziny temu.
- Ej? - spojrzała na mnie podejrzliwie. - Co jest? - wzruszyłam ramionami. - Mów. - powiedziała stanowczo lecz łagodnie. Przewróciłam oczami, ale zaczęłam mówić.
- Spytał mnie o Louisa. Rozumiesz? Spytał czy między mną, a nim coś zaszło. - moja przyjaciółka otworzyła szerzej oczy.
- Żartujesz.
- Wyglądam jakbym żartowała? - uniosłam wymownie brew. - Jednym posunięciem zabiera mi część mojego zaufania do niego, a sam nie ufa mi. Paranoja...
- Był o Ciebie zazdrosny. - powiedziała niepewnie próbując go usprawiedliwić.
- Och, tak. To wszystko wyjaśnia. - wywróciłam oczami i spuściłam wzrok.
- Hej... - Ellie przechyliła głowę szukając kontaktu z moimi oczami. - Ell, z czasem wszystko się ułoży.
- Ja po prostu nie wiem co jest nie tak. Ten związek się sypie...
- Hej, hej, nie myśl tak. Ja z Niallem też się kłócę. Czasem mam ochotę rzucić się na niego z paznokciami gdy na przykład komentuje co i ile jem. Twierdzi, że to "stanowczo za mało".
- On też? Matko, im chyba odbiło na tym punkcie. Harry też myśli, że jak raz czy dwa nie zjem kolacji to od razu się odchudzam, mam anoreksje czy Bóg wie co. Poza tym ciągle mnie dobija powtarzając mi po tysiąc razy jak to chudo wyglądam. - wywróciłam oczami, lecz po chwili spuściłam wzrok. Przełknęłam gorycz gromadzącą się w moim gardle na wspomnienie moich problemów odżywiania, o których do czasu naszej separacji zapomniałam. Można szału dostać. - skwitowała wywracając oczami.
- Ale wracając. Mam ochotę go czasem zabić. Ale jesteśmy dalej razem? Jesteśmy. Poza tym znam Harry'ego trochę dłużej niż Ty i uwierz mi, zazwyczaj miał na wszystko wyjebane. A Ty go zmieniłaś. Owszem, jest typem zazdrośnika, ale aż do zeszłego tygodnia nigdy nie widziałam, żeby tak się czymś przejmował i martwił. Martwił się o Ciebie. O to, że Cię straci. - spojrzałam na nią zatroskana i nerwowo przygryzłam wargę.
- Pocałował mnie. - wypaliłam.
- Co? - spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Dziś rano. Kłóciliśmy się i tak wyszło, że mnie pocałował. - powiedziałam zdając sobie sprawę z tego jak nielogicznie to brzmi. - Po tym wyszedł. - dodałam dosadnie. Wpatrywała się we mnie chwilę.
- Poddaję się. - uniosła ręce w górę. - Nigdy nie zrozumiem waszego związku.
- Ja też nie. Jest popieprzony. - powiedziałam dołując samą siebie.
- Owszem, jest. Ale to dlatego, że oboje kochacie się jak wariaci. - podniosłam na nią wzrok i otwarłam usta, jednak nie wiedziałam co powiedzieć. - Nie masz argumentów. - uśmiechnęła się triumfalnie.
- Boję się. - szepnęłam, a ona trochę pobladła.
- Hej... - spojrzała na mnie przechylając głowę. - Nie masz czego, naprawdę. Wszystko się ułoży. - patrzyła na mnie wyczekująco, lecz gdy nie usłyszała odpowiedzi sama zabrała głos gwałtownie zmieniając temat.
- Poza tym, hej, hej! Nie możesz się teraz załamywać. Jutro mamy wielki dzień, a to aż niestosowne być smutnym w Sylwestra. - znów mnie zaskoczyła. Uśmiechnęła się triumfalnie.
- Eh, powtórka z Wigilii?
- Nie. Będzie dużo lepiej. - powiedziała podekscytowana. - Najebiemy się w trzy dupy i zapomnisz o wszystkich problemach. - ponownie zaczęła.się szczerzyć co skomentowałam cichym prychnięciem.
- Nie sądzę żebym chciała się najebać. - mruknęłam na co cmoknęła z poirytowaniem.
- To już nie od Ciebie zależy. Jak nie będziesz chciała to same Cię upijemy. - powiedziała śmiejąc się, a ja spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. - Będziesz się dobrze bawić czy tego chcesz czy nie.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Tak.
- Nie. Cholera! - syknęła przerywając naszą żałosną grę. - Aaa, nie będę się z Tobą kłócić, bo i tak mam rację. Poza tym nie masz wyjścia, sukienka wisi w szafie i czeka. - skrzyżowała ręce na piersiach wykrzywiając usta w podłym uśmieszku. Westchnęłam głęboko i upiłam kolejny łyk kawy, której o mało nie wyplułam uświadamiając sobie pewien fakt. Na śmierć o tym zapomniałam. Przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona. - Co Ci jest?
- Nic. Jaaa... Ellie nie chcę Cię wyganiać, ale... No, mam coś do załatwienia.
- Ahm. Jasne... Nawet dziś nikt nie ma dla mnie czasu.* - zaśmiała się nerwowo.
- Ej...
- Serio. Niall też "miał coś do załatwienia".
- Pewnie to coś ważnego. - owszem, to było ważne.
- Na pewno ważniejsze od... Dobra. Idę. Więc do jutra.
- Ellie... - jęknęłam z udawanym smutkiem, gdy pocałowała mnie w policzek i wyszła. Gdy drzwi się zatrzasnęły uśmiechnęłam się triumfalnie. Potrząsnęłam głową i pobiegłam na górę przebrać się w coś normalnego. Wybrałam czarne rurki, czarno-czerwoną koszulę w kratkę i zrobiłam lekki makijaż. Pierwszy raz od kilku dni padał śnieg więc założyłam moją czarną parkę obwiązując się kolorowym szalikiem i zakładając szaro-czarną czapkę z pomponem. Wyszłam i zmierzałam przez śnieżną zamieć do domu mojego przyjaciela.
30 Grudnia.
Zaśmiałam się pod nosem. 
Że też moja przyjaciółka nie mogła wybrać sobie innej daty urodzenia.


Hej hej :) No więc ta- dam rozdział jest wcześniej niż się spodziewałam. Prawdopodobnie spodziewałyście się więcej Hazzy, zresztą ja też, ale tak wyszło xx . W następnym rozdziale już będzie :) - Nina :)

12 KOMENTARZY = NEXT <3

piątek, 21 lutego 2014

Rozdział 31.

Moja księżniczka.
Moje kochanie.
Moja Elliene.
Tak bardzo cieszyłem się, że wróciła do domu. Nawet jeśli to nic między nami nie zmieniło, wiedziałem, że z czasem tak będzie. Wszystko schrzaniłem więc chciałem to "wszystko" naprawić. W głowie przeplatały mi się wspomnienia z naszego dzisiejszego pocałunku. Robiła to z taką namiętnością, zachłannością, że fizycznie poczułem, jak bardzo tęskniła. Wiem, że tęskniła. A teraz... Hm, jest blisko, ale daleko. Jednak nie mogłem ją za nic obwiniać. To ja spieprzyłem. Ja sprawiłem, że straciła do mnie zaufanie. 
Że się mnie boi. 
Ta myśl najbardziej nie dawała mi spokoju. Muszę naprawić to co zniszczyłem. Tak strasznie za nią tęskniłem. 
Za jej cudownym śmiechem, za jej ustami, za tym jak się na mnie denerwuje, krzyczy wymachując przy tym śmiesznie rękami, po czym patrzy na moją rozbawioną twarz, krzyżuje ręce i wpatruje się we mnie wzrokiem mordercy po to by za chwilę zacząć się śmiać i przywrzeć usta do moich. 
Tęskniłem za każdym dniem spędzonym z nią. Za każdą cenną sekundą. Za tym jak budziłem się opleciony jej drobnymi rączkami. 
Tęskniłem. 
Za nią całą. 
W tamtym momencie musiałem ją zobaczyć. Choćby spała. Chciałem tylko spojrzeć na moją księżniczkę, bo wciąż nie wierzyłem, że tu jest z powrotem. 

*

Stałem w drzwiach i szukałem jej w ciemności. Nagle dostrzegłem jej twarz. 
Zapłakaną twarz. 
Zastygłem w miejscu i przełknąłem ślinę. 
- Mogę wejść? - szepnąłem. Pokiwałam głową i lekko pomruknęła w odpowiedzi. Podszedłem bliżej i ostrożnie usiadłem na brzegu łóżka. Jej zaciśnięte na pościeli dłonie lekko drżały. Bała się wykonać jakikolwiek ruch, więc podkuliła nogi pod kołdrą. Chwyciłem ją za ręce delikatnie ciągnąc w górę żeby usiadła. Zrobiła to niechętnie i podsunęła nogi pod samą szyję obejmując je ramionami. Dwoma ruchami wytarła rękawem bluzy swoją twarz. Odwróciła głowę w stronę okna, lecz złapałem jej podbródek dwoma palcami i skierowałem w moją stronę. 
- Płakałaś. - powiedziałem cicho. Przygryzła nerwowo wargę i spuściła wzrok. 
- Nie. - odpowiedziała. Na razie Ta rozmowa prowadziła do nikąd. Ja stwierdziłem oczywisty fakt, a ona mu zaprzeczyła. 
- To przeze mnie. - bardziej stwierdziłem niż spytałem i spuściłem wzrok uwalniając jej podbródek. 
- Nie... Znaczy w pewnym stopniu. Za dużo emocji. - westchnęła, na co pokiwałem głową. 
- Ja... - zaczęliśmy w tym samym momencie po czym cicho się zaśmialiśmy. Wskazałem na nią ręką, dając znak, że ma mówić pierwsza. 
- Mam mętlik w głowie. 
- Ja też. - przyznałem. - Ell, ja... Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam... 
- W porządku. Znaczy nie. Nie jest w porządku, ale nie potrafię " nie wybaczać ". Czy chce czy nie już to zrobiłam. Ale z drugiej strony po prostu nie jestem w stanie żyć jakby nic nie miało miejsca. 
- Wiem. Dziękuję, że mimo to wróciłaś... do domu. - westchnąłem. Uśmiechnęła się słabo. - Źle się czujesz? Coś Cię boli? - spojrzała na mnie zdezorientowana. 
- N-nie, dlaczego? 
- Wciąż nie wiem czemu płakałaś. - głośno wypuściła powietrze z ust. 
- To jest wszystko trudne, wiesz? 
- Wiem. 
- Eh, Harry... Nie wiem jak mam się teraz zachować. Niby nic się nie stało... 
- Ale jednak. Nie powinienem się tak zachować. 
- Nie, Harry, ja rozumiem, że chciałeś mnie obronić. Po prostu wiesz jak się poczułam gdy musiałam szukać bezpieczeństwa w Liamie, Louisie, w kimś kto nie jest Tobą... - westchnęła i spuściła wzrok na swoje splecione palce. - Przestraszyłeś mnie. - powiedziała bardzo cicho. Ponownie chwyciłem jej podbródek i spojrzałem w oczy. Potarłem nieśmiało jej policzek, na co przeszedł ją dreszcz. 
- A teraz? 
- Co? 
- Boisz się mnie? - spytałem nerwowo przełykając ślinę. 
- Nie wiem... N-nie. - wydukała spuszczając wzrok. Również to zrobiłem po czym schowałem twarz w dłoniach. Chwyciła moje nadgarstki starając się je odciągnąć. - Nie Harry. Nie boję się Ciebie. Ja... Ufam Ci. 
- Nie ufasz. - wiedziałem to pomimo jej słów. 
- Harry... - wzięła moją twarz w dłonie. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy kilka długich sekund. 
- Ell, ja sam sobie nie ufam. - wyszeptałem. 
- Ale ja Ci ufam. Wiem, że nie zrobiłbyś mi krzywdy, Ty również o tym dobrze wiesz. - powiedziała pocierając kciukiem mój policzek, a mnie przeszły przyjemne dreszcze na jej dotyk i słowa. Gdy zorientowała się co robi natychmiast przestała. Położyła się z powrotem.
- Cieszę się, że wróciłaś. Dziękuję. 
- Też się cieszę Harry. - uśmiechnąłem się lekko na jej słowa. Chciałem wstać, ale chwyciła mnie za nadgarstek. 
- Co jest? - spytałem pocierając palcami jej knykcie. 
- Ja... Tak sobie pomyślałam... - zamilkła jakby nad czymś myślała po czym westchnęła. 
- Na pewno mogę zostać? - hm, raczej nie to chciała powiedzieć. 
- Żartujesz, prawda? 
- Nie chcę Ci przeszkadzać... Czy coś. 
- Zastanów się co Ty mówisz. Przecież sam Cię o to poprosiłem. Chcę żebyś tu była, ok? - powiedziałem  łagodnie.
- Ok. - westchnęła. Nieśmiało schowałem kosmyk włosów za jej ucho. Zarumieniła się. 
- Na pewno wszystko ok? Ja... Nie chcę żebyś płakała. Jak będziesz płakać to przyjdę. Chyba, że mi obiecasz.
- Obiecuje. - uśmiechnęła się. Odwzajemniłem to, lecz znów przybrałem poważny wyraz twarzy. 
- Mówię serio. Nie płacz. Nienawidzę Twoich łez. Proszę. 
- Obiecuje. - powiedziała tym razem patrząc głęboko w moje oczy z powagą po czym znów się uśmiechnęła. Wstałem i skierowałem się w kierunku wyjścia. W progu jeszcze raz się do niej odwróciłem. 
- Dobranoc. - uśmiechnąłem się.

*

* oczami Elliene * 

- Nie, Harry, co Ci do chuja przyszło do głowy? 
- Ell, wybacz, ale co mogłem myśleć? 
- Aha, czyli ja pomimo wszystkiego Ci ufam, a Ty mi nie? 
- Rany, nie, to nie tak. 
- To jak? Harry pytasz mnie czy jest coś między mną, a Louisem! Czy Ty się kurwa słyszysz? 
- Elliene, byłaś u niego kilka dni i nocy. Z nim samym! 
- A nie pamiętasz już dlaczego tam byłam? Po tym co zrobiłeś, nie masz prawa mi niczego wypominać! 
- zacisnął ręce w pięści. 
- Cholera, Ell, jakbyś się czuła gdybym kilka nocy był sam na sam z... Nie wiem, z Ellie? 
- Nie byłbyś, byłbyś ze mną, nie pozwoliłabym Ci odejść... - spuściłam głowę w dół i przymykając na chwilę oczy głęboko westchnęłam. - I wiesz co? Nie miałabym nic przeciwko. Nie byłabym zazdrosna. A wiesz dlaczego? Bo jej ufam. A co ważniejsze ufam Tobie. - powiedziałam, a moje oczy zaszły łzami. Cholera. Nie, nie teraz. 
- Ell... 
- Dobra... Daj spokój. - powiedziałam po czym pobiegłam na górę. Weszłam do sypialni zamykając za sobą drzwi. Siadłam na łóżku chowając twarz w dłoniach. Nasz związek ma mało problemów, musimy szukać kolejnych, pomyślałam ironicznie. 
- Ell... - usłyszałam po chwili ciche westchnięcie. - Nie miałem tego na myśli. No przepraszam. - nagle wstałam z miejsca i otworzyłam drzwi z impetem. 
- Który raz, Harry?
- Daj spokój, nigdy nie miałem żadnego problemu z Waszą przyjaźnią. 
- Dobrze wiesz, że nie o tym mówię. Który raz mnie przepraszasz? - zamilkł. 
- Mam powody. - powiedział po chwili. 
- Wiem. - odwróciłam wzrok. 
- Elliene, błagam, zacznij ze mną normalnie rozmawiać! 
- Rozmawiamy. 
- Kurwa... - westchnął wypuszczając głośno powietrze. 
- Przepraszam, źle się czuje. - mruknęłam. 
- Oboje wiemy, że to nieprawda. - uniósł brwi. 
- Eh, Harry, po prostu odpuść. Zrezygnuj. - westchnęłam. Nagle chwycił mnie w talii i przyciągnął gwałtownie do swojego ciała. Przywarł ustami do moich torując sobie drogę językiem. Zatraciłam się w nim cała i odwzajemniłam pocałunek. Po chwili oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. 
- Nie zrezygnuje z Ciebie. Nigdy. - powiedział po czym wyszedł i biegnąc na dół wyszedł z domu.

Hej.
Tak tak wiem.
Znów nie dodałam wtedy gdy miałam dodać.
Bardzo dziękuję za komentarze i bardzo Was przepraszam .
Po pierwsze ostatnio strasznie kłócę się z rodzicami.
Po drugie wróciła szkoła, w sumie obie szkoły i naprawdę mam strasznie dużo nauki, bo w tym roku egzaminy...
No i po trzecie najważniejsze TOTALNY BRAK WENY.
Serio .
Wiem, jak beznadziejny jest ten rozdział po pisany na siłę. Akcja w ogóle nie ma sensu i to wszystko jest nielogiczne, wiem o tym. No i strasznie krótki.
Po prostu musiałam przez to przejść, a obiecuje niedługo baaardzo ciekawy rozdział ( rozdziały ) . Jeszcze chyba następny będzie dość nudny, ale później będzie ok.

10 KOMENTARZY = NEXT 

P.S.

PIJANI CHŁOPCY NA GALI I AFTER PARTY

NIALL ROBIĄCY MINY DO KAMERY

ŚMIECH NIALLA

FRYZURA LOUISA

BUTY LOUISA

LOU MÓWIĄCY O BIEBERZE
 
ZAYN POMAGAJĄCY NIALLOWI WEJŚĆ PO SCHODACH
 
I UWAGA UWAGA
 
HARRY BIEGNĄCY Z TOALETY PO BRITA I PYTAJĄCY CO WYGRALI

PANIE

PANOWIE

WŁAŚNIE WYGRAŁAM IDOLI.

DZIĘKUJĘ.

środa, 12 lutego 2014

Rozdział 30.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=8mVbdjec0pA

Nie wiem ile czasu minęło dopóki nie wróciliśmy na ziemię. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy z trudem łapiąc oddech. Spuściłam ręce na dół, a on złapał moje nadgarstki. Gdy zdałam sobie z tego sprawę wyrwałam ręce z jego uścisku.

- Ja... - próbowałam uciec wzrokiem, lecz złapał mój podbródek i pokierował go w moją stronę.
- Przepraszam. - wyszeptałam. - Nie powinnam.
- Nie, to ja przepraszam. - widocznie zasmuciły go moje słowa. - Wróć. - wymruczał. To brzmiało jak prośba, niemniej stanowcza.
- Harry, ja nie...
- Wróć do domu. - popatrzył na mnie smutnym wzrokiem. - Nie proszę o wybaczenie.
- Harry, ale ja już Ci wybaczyłam. - pozwoliłam sobie musnąć dłonią jego policzek. Jego oczy lekko się zaświeciły.
- Ellie... - chwycił moją dłoń i potarł swoją twarz. - Chcę tylko, żebyś wróciła do domu. Chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczna, a najlepiej tą pewność zyskam dając Ci bezpieczeństwo sam. - powiedział patrząc mi w oczy. Odetchnęłam głęboko. W sumie co mi szkodzi? Przynajmniej wrócę do domu. Poza tym nie wykluczyłam nas. Przecież go kocham. Wciąż wpatrywał się w moje oczy szukając odpowiedzi.
- Proszę. - wyszeptał. Westchnęłam.
- Dobrze Harry. - uśmiechnął się lekko. - Ale wracam do domu. - trochę posmutniał, ale polował głową. Chciałam powiedzieć, że go kocham, że tęskniłam, ale moja głupia duma mi na to nie pozwoliła.
- Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. - musnął mój policzek. - Za wszystko. - westchnął i zaczął iść w stronę pokoju.
- Harry. - cholera, czy ja to powiedziałam na głos? Odwrócił się. Przeczesał ręką włosy i zwilżył usta językiem. Nie mogłam oderwać od niego wzroku przyglądając się mu w niemym zachwycie. Ocknęłam się gdy zdałam sobie sprawę z jego pytającego spojrzenia. - Ba... Do... - cholera, nie mogłam nic z siebie wyrzucić. - Bardzo... Ładnie wyglądasz. - uśmiechnął się lekko, a ja się zarumieniłam.
- Ty też, jak już mówiłem. - uśmiechnął się i odszedł. Po chwili zjawiła się przy mnie Ellie. Spojrzała na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.
- Wszystko ok. - powiedziałyśmy równocześnie, jednak z jej strony było to pytanie. Zaśmiałyśmy się.
- Wracam do domu.
- Cieszę się. Choć smutno mi będzie bez Ciebie. Czyli po staremu? 
- Nie. Nic
 nie jest teraz 'po staremu'. Nie wrócę do niego... Narazie. 
- Ells, wybacz, ale naprawdę Cię nie rozumiem. Kochasz go, obie o tym wiemy. Więc czemu po prostu do niego nie wrócisz? 
- Ellie, ja naprawdę nie wiem! To skomplikowane. To jest jakaś blokada. Po prostu nie dam rady i to mnie przeraża. Boję się, bo wiem jak to będzie wyglądać. Takie nieoficjalne bycie ze sobą... To będzie dziwne. Mieszkać z nim i jednocześnie nie utrzymywać żadnych kontaktów, takich jak wcześniej, pomimo tego, że dalej się kochamy... Albo co gorsze, boję się, że będziemy udawać, że nic nie ma, a tak naprawdę ciągle coś będzie. Skradane pocałunki, niezobowiązujący seks, nie chcę tego, rozumiesz? A tak będzie na pewno, bo ja wiem jaka jestem przy nim słaba. Wiem, że mu ulegnę, prędzej czy później. Już sama nie wiem czego chcę. Boję się.

Teraz boję się

 - Dobra, uspokuj się. Musisz to przemyśleć, a teraz jest nie najlepszy na to moment. Wracasz do domu, będzie dobrze, jasne? Słuchaj serca.
- Wiem. Dziękuję Ell. 
- Dobra, chodźmy już, bo sama nie wiedziałam co myśleć jak was tak długo nie było. - poruszyła zabawnie brwiami i trąciła mnie biodrem. Jakby ta rozmowa nie miała miejsca. Westchnęłam przewracając oczami. Wróciłyśmy do reszty. Harry'ego nie było.
- Lou? - spojrzałam pytająco na przyjaciela. Chwycił mnie za rękę i lekko przytulił. 
- Zaraz wróci, wyszedł się przewietrzyć. Wszystko ok? 
- Tak. Już wszystko dobrze. - skłamałam. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.

*

- Niall, na Litość Boską, to Wigilia!
 - Nie denerwuj się tak skarbie. - powiedziała Ellie całując mnie w policzek, po czym wyszła do drugiego pokoju gdzie były Danielle i Eleonor. Naprawdę nie wiem co znów kminiły, ale chyba nie chciałam wiedzieć. Na pewno było to w chuj bekowe.
- Dlaczego? - westchnęłam unosząc ręce w górę czekając na zbawienie.
- Mogliście poczekać do Sylwestra. - Na Sylwestra już gotowe kolejki!
- To jest... Straszne. Po prostu straszne.
- No już daj spokój, wyluzuj skarbie. - Zayn objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
- Ej, to jest zajebiste. - do pokoju weszła Ellie trzymając w rękach... Akwarium? Co do chuja?
- Zostaw kurwa moje ryby! - krzyknęła ( również pijana ) Danielle.
- Ale skąd Ty kurwa wzięłaś złote rybki, które są kurwa niebieskie?! - popatrzyłam z powątpieniem na przyjaciółkę.
- Myślałam, że to ja jestem nachlany. - zaśmiał Liam.
- Kotku, Ty nie umiesz pić. - powiedziała Danielle i pocałowała swojego chłopaka, uniemożliwiając mu wypowiedź.
- Kurwa, skarbie wylejesz tą wodę! - Niall podbiegł do Ellie, która właśnie prawie upuściła szklaną kulę.
- Nie krzycz na mnie. - powiedziała takim tonem jakby się miała rozpłakać.
- Jesteście tak zajebiście śmieszni. - powiedział rozbawiony Harry.
- Przypomnieć Ci co Ty robiłeś po imprezie w NY? - spytał oburzony Niall.
- Ej, byłem trzeźwy!
- Stary, wpisałeś w Google 'Harry Styles' i najpierw powiedziałeś "Ej, ja znam goscia!", po czym się rozpłakałeś mówiąc "On ma lepsze włosy niż ja".
- Skończ. - zaśmiał się. - Nigdy więcej.
- Ta, napewno. - prychnął Zayn. - Dobra, nie bądź ciota, nalejcie mu!
- No właśnie! Ell, Tysię z nami napij, piękna! - krzyknął Niall, na co Ellie zmierzyła go wzrokiem.
- Nie.dzię.ku.je. - powiedziałam cedząc każdą sylabę. Louis nagle wstał z miejsca, lecz nie zdążył wykonać żadnego ruchu, bo po prostu stracił równowagę i przewrócił się na ziemię. W pomieszczeniu rozległ się śmiech wszystkich dookoła. Wszystkich oprócz mnie. Zerwałam się z miejsca i podbiegłam do mojego próbującego się pozbierać przyjaciela. Owszem, może i byłam 'sztywna', ale po mojej ostatniej przygodzie z alkoholem, a raczej po jej skutkach, które oglądaliśmy do dziś miałam zdecydowanie dość procentów na długo. Chwyciłam Louisa za ramiona i pociągnęłam go w górę. Nagle przy mnie pojawił się Harry. Chwycił go z drugiej strony i pomógł mi go podnieść. Oprócz mnie był jedyną osobą, która dziś nie piła. Wiem dlaczego to zrobił. I byłam mu za to wdzięczna. Podnieśliśmy Louisa z podłogi i posadziliśmy na kanapie. - Siedź tu, ok? - objęłam twarz przyjaciela dłońmi próbując nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
- Mhm. - wymamrotał. Zamykały mu się oczy, głowa spadała w dół.
- Harry. - zwróciłam się w stronę chłopaka. - Zawieziesz go do domu? - spytałam, na co odpowiedział skinieniem głowy.
- Ej, Wy już idziecie? - spytał niezbyt trzeźwy Zayn, gdy zobaczył, jak oboje z Harry'm podnosimy Louis'a i kierujemy go w stronę wyjścia.
- No właśnie, zostańcie, napijcie się z nami, co tacy sztywni dziś jesteście? Nawet ja dziś pije, to duża okazja! - Liam dorzucił swoje trzy grosze.
- No dajmy im już spokój. - powiedział roześmiany Niall. - Muszą się pobzykać na zgodę. Jak ją wyrucha to może mu wybaczy. - krzyknął zadowolony ze swojej wypowiedzi. Gdyby wszyscy nie byli najebani to pewnie nie zaczęliby się śmiać. Ale byli. I się śmiali. Z czegoś co śmieszne nie było. Harry zmierzył go wzrokiem, później spojrzał na mnie, lecz tylko pokręciłam przecząco głową, dając mu znać, żeby się nim nie przejmował. Wyszliśmy na zewnątrz i kierowaliśmy się do samochodu Harry'ego. Usiadłam z tyłu razem z Lou, a Harry za kierownicą. Ruszył w stronę domu przyjaciela. Na drodze były pustki. No tak. Była Wigilia. W sumie już po Wigilii, bo była 3.12. Siedzieliśmy w ciszy, którą przerywało co chwilę mamrotanie Louisa. Oparł głowę na moim ramieniu i wtulił się we mnie jak małe dziecko.
- Przepraszam. - mruknął do mojego ramienia.
- Lou, wszystko ok. - powiedziałam. Zaśmiałam się gdy położył głowę na moich kolanach i zaczęłam głaskać jego włosy.
- Jesteśmy. - powiedział po chwili Harry. Spojrzałam na przyjaciela.
- Śpi. - stwierdziłam, na co leżący na moich kolanach chłopak cicho westchnął.
- Nie śpię. - wymamrotał i podniósł się z miejsca. Harry wyszedł z samochodu, okrążył go naokoło i otworzył drzwi z tyłu i wyciągnął Louisa z samochodu. Pomógł mu jakoś dojść do domu, lecz gdy weszli do środka, musiał dosłownie zanieść go do jego sypialni. Ciągle szłam za nimi. Harry położył naszego przyjaciela na łóżku. Stanęłam w drzwiach.
- Co Ty tu robisz? - zdziwił się nagle Louis.
- No musiałem Cię przywieźć. Jesteś u siebie. - powiedział powoli by chłopak go zrozumiał.
- Wiem gdzie jestem, Styles. - przewrócił oczami.
- Gdzie jest Elliene?
- Ona... - Harry zaczął coś mówić, ale ten nie dał mu dokończyć.
- Nie siedź tu ze mną, idź do niej!
- Ale...
- Masz jej pilnować, rozumiesz? Ostatnio zjebałem i przeze mnie wyszło jak wyszło. - już nie mogłam dalej tego słuchać.
- Louis, nie możesz tak- Louis, nie możesz tak mówić, a co dopiero myśleć. - powiedziałam wchodząc do jego pokoju i siadając na brzegu jego łóżka.
- Co Ty tu robisz, Ell? - spytał zdziwiony.
- Jestem tu, ok? I to wszystko nie Twoja wina, zrozum. To - spojrzałam na Harry'ego. - To nasza sprawa i nie chcę, byś czuł się przez to winny.
- Ale ja...
- Ty nic nie zrobiłeś. - uciął Harry. Na chwilę zapadła cisza, po czym odezwał się znów Louis.
- Przepraszam.
- Lou, naprawdę nie masz za co. Idź spać. - powiedziałam łagodnie głaszcząc go po włosach. Nie minęła nawet minuta, a on już słodko spał. Wyszliśmy z jego domu i zamknęliśmy na klucz. Zostawiliśmy mu wcześniej karteczkę, na której uwzględniliśmy informację o tym co się dziś ogółem wydarzyło. W lekko krępującej ciszy pojechaliśmy do domu. Do domu. Pierwsze co mnie uderzyło, to to, że w środku panował nawet porządek, czego się nie spodziewałam. Poszłam na górę i chciałam iść do pokoju położyć się spać. No właśnie, ale gdzie miałam iść? Przecież nie mogę spać z Harry'm. On chyba miał inne zdanie. Zaczął iść z moją torbą do, kiedyś naszej, sypialni. Położył ją na ziemi i zaczął wyciągać coś z szafki.
- Harry, przepraszam, ale... Ja może pójdę spać do gościnnego.
- Nie. Śpisz tutaj. - powiedział stanowczo, a mnie przeszedł dreszcz. Wyciągnął z szafy czarny podkoszulek i parę bokserek. Zaczął iść w stronę drzwi.
- Ej, co Ty robisz? - spytałam zdezorientowana.
- Nie śpię tu.  Jestem w pokoju obok. - powiedział i uśmiechnął się smutno. Otwarłam buzię, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo już go nie było. Chciałam do niego pobiec, przytulić, pocałować. Powiedzieć, jak bardzo tęskniłam, jak mi go brakuje. Powiedzieć, że go potrzebuje, że kocham, że chcę dziś zasnąć wtulona w jego ciało. Ale nie mogłam. Nie mogłam zrobić nic. Umyłam się, [zebrałam i położyłam do łóżka. Wtuliłam się w miękką kołdrę. Pachniała nim. Zaciągnęłam się tym pięknym zapachem przymrużając oczy. Chwilę później spod moich powiek wydostały się łzy. Nie wiem dlaczego. Tak cholernie za nim tęskniłam. Tak bardzo chciałam go mieć teraz przy sobie, czuć jego dotyk, zapach... Jego usta na moich. Nie wiem co się ze mną działo. W jednej chwili czułam się właśnie tak jak teraz, a w innej czułam do niego nieuzasadnioną nienawiść. Czy można to tak właśnie nazwać? Nie wiem. Już nic nie wiedziałam, plątałam się we własnych uczuciach gdzieś między sercem, które bezgranicznie go kochało, a rozumem, który w pewien równie nieuzasadniony sposób kazał mi trzymać się od niego z daleka. Szlochałam cicho w poduszkę. Bałam się. Bałam się tego jak teraz to będzie wyglądać. A wiem jak będzie. To pewne.
Nagle zauważyłam smugę światła i ujrzałam w drzwiach sylwetkę Harry'ego.

O nie.

No więc jest trzydziesty rozdział ( yaaay ) :) Dziękuje za komentarze :) Za wszystkie błędy przepraszam, ale pisane na telefonie. Dziękuje, że jesteście wgl :)
Zapraszam na bloga Oli :)
http://ellienialllove.blogspot.com/

 - Nina :)

No i jak myślcie, co będzie dalej z Elliene i Harry'm?
10 KOMENTARZY = NEXT <3

środa, 5 lutego 2014

#INFO #WAŻNE #IMSORRY

Hej :)
Jest nowy rozdział, ale dodam go jak bd 10 komentarzy..
Najpierw muszę Was o czymś poinformować. 
Więc sprawa jest dość... żałosna. 
Więc mój blog od początku był... mało profesjonalny. Błędy w rozdziałach, czasem dziwna fabuła, nie miałam nawet prologu, a zakładkę z bohaterami też dodałam dopiero ostatnio. 
No i oczywiście to, że nie wywiązywałam się z terminów dodawania rozdziałów, że tak to ujmę.
No więc jest jeszcze jedna sprawa. 
W sumie drobna, nieważna, ale jednak chodzi o sam fakt, że teoretycznie Was okłamałam.
Uwierzcie, że jak to piszę to chcę mi się śmiać, lecz też nie wiem jak zareagujecie.
Dobra, do rzeczy. 
No więc tak naprawdę nie mam na imię Marysia ... 
Jest to moje drugie imię. :D
Na pierwsze mam...
* werble proszę *
 Nina.
Postanowiłam Wam powiedzieć, bo czułam się jakbym pisała jako ktoś inny.
Bo chodziło o to, że chciałam, aby ten blog był anonimowy.

nie chciałam, żeby pewne osoby wiedziały, że ja go piszę.
Mam nadzieję, że rozumiecie.
A, że kilka osób, z którymi się znam czyta mojego bloga, też było to dziwne.
No więc mam nadzieję, że nie macie do mnie o to żalu :c 
Jeszcze raz Was przepraszam. 
No więc mój username na Twitterze to @iwantmyharrynow Więc z tego konta będę Was informować ( przypominam, żeby zostawiać swoją nazwę w komentarzu w zakładce " Informowani "
No to tyle C:
A no i trochę mi przykro, że rozdział przeczytało 50 osób, a komentarzy jest tylko 7 :/
Poza tym jeśli czytają to moje dwie przyjaciółki ( nie podam imienia, mam nadzieję, że wiecie, że o Was chodzi ) przykro mi, że nawet Wy mi tego nie skomentowałyście.
Bo mi nie chodzi o jakiś głupi komentarz.

Chodzi o zasadę.
Nieważne z reszą.
#whoares
Przykro mi, że  już olałyście tego bloga, no ale ja Was do niczego zmuszać nie będę :)

I proszę komentujcie, dla Was to jedno zdanie, a mnie motywuje :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie złe. :CCCCC
Nina ;)

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 29.


Rozdział dedykuję moim przyjaciółkom:
Dominice ( która dziś zaczęła to czytać i, która czyta to pomimo tego, że nie jest Directioner <3 )

Oraz Oli ( która pomogła mi trochę z nowym wyglądem bloga <3 )

- Kotku, za często to dziś powtarzasz. - zaśmiała się. 

- Jutro jest Wigilia? Cholera, ale to szybko minęło. - wróciłam na moment do dnia gdy poznałam Harry'ego. Skrzywiłam się ponieważ nie było to przyjemne wspomnienie.
- Co jest? - spytała Ellie.
- Nic, po prostu... To już 4 miesiące. Nie. Dopiero 4 miesiące. Czuję jakbym znała Was od zawsze. - uśmiechnęła się lekko. Zaczęłyśmy rozmawiać o czasie, który do tej pory spędziłyśmy razem. Co chwilę wybuchałyśmy śmiechem na wspomnienia naszych wspólnych chwil. O tym jak rozbiłyśmy około 7 szklanek na raz niosąc je do czekających w salonie chłopców. O tym jak gotowałyśmy razem obiad, wyszłyśmy 'na chwilę' do drugiego pokoju i tak się zagadałyśmy, że gdy wróciłyśmy do kuchni nie było już nawet czego wyciągać z piekarnika. Stwierdziłyśmy, że marne z nas kucharki i od tego czasu zawsze zamawiamy pizzę. O tym jak raz musieliśmy wynosić z imprezy pijanego Zayn'a, który nie mógł ustać na nogach. W sumie taka sytuacja często miała miejsce. Starałam się myśleć o Harry'm tak jak myślałam o nich w chwili wspominanych przez nas sytuacji. To dziwne. Znamy się dopiero 4 miesiące, a tak wiele nas łączy. Nie mówię tylko o chłopcach i Ellie. Mam na myśli głównie Harry'ego. Z kogoś zupełnie obcego stał się najważniejszą osobą w moim życiu.

Stał się moim życiem. Tylko jemu bezgranicznie ufałam. Tylko czując jego obecność niczego się nie bałam. Tylko będąc w jego ramionach mogłam stwierdzić, że wszystko jest ok. Był częścią mnie. Częścią mojego życia. Moim życiem. Moją miłością. Moim tlenem. Moją heroiną. Moim sercem. Był dla mnie wszystkim. Wszystkim co miałam. Wróć. Jest wszystkim co mam. Nie umiem bez niego żyć.

Cholera, co ja sobie myślałam? Myślałam, że to rozstanie nam w czymś pomoże? Oczywiście, że nie. To może pogorszyć sytuacje. Ale ja po prostu... Z jednej strony tak cholernie mi go brakuje, potrzebuje go. Lecz z drugiej strony myślę, że przy tym wszystkim co widziałam uleciała jakaś minimalna cząstka mojego zaufania do niego uleciała. Może jednak potrzebujemy trochę czasu... Nie wiem, już nic nie wiem. Tyle myśli nie dawało mi spokoju... Może powinnam do niego zadzwonić, porozmawiać? Może on naprawdę to przeżywa? A co jeśli zrobił sobie krzywdę? Nie, nawet nie dopuszczam tej myśli, pomimo tego, co mówiła Ellie. Biłam się z myślami i chęcią, a zarazem strachem przed zadzwonieniem do niego. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki. Powiedziała coś na co przeszły mnie ciarki.
- On tęskni tak jak Ty. Martwi się o Ciebie. Kocha Cię. - tu zrobiła małą przerwę. - Pytanie czy Ty kochasz jego. - dodała cicho. W moich oczach zabłysnęły łzy. Cholera. Siebie samej nie umiem oszukać.
- Tak. - powiedziałam prawie nie słyszalnie. - Kocham go. - przyznałam się sama przed sobą.

*

- Ell, nie ma mowy!
- Lee, wyglądasz świetnie!
- Wyglądam beznadziejnie. - mruknęłam przeglądając się raz jeszcze w sklepowym lustrze. Naprawdę nie wiem jakim cudem Ellie udało się wyciągnąć mnie na te zakupy. Byłyśmy już chyba w każdym możliwym sklepie. Nie chodzi tylko o mnie. Ellie w każdym następnym znajdowała tysiące sukienek, które " były stworzone dla mnie ", " idealnie odzwierciedlały mój charakter " i " pięknie podkreśla(ły moją talie ". Sukienki - owszem, były ładne, - ale nie sądzę, żeby chciały być noszone przeze mnie. Ell we wszystkim wyglądała świetnie, lecz zawsze miała jakieś " ale ". " Zbyt duże wycięcie" , "dziwny krój", "zbyt ciemny/jasny kolor", "miał być blady róż, a to jest morela", "grubo w niej wyglądała", "za długa/krótka", " na mnie będzie lepiej pasować ", "nie oddaje jej charakteru", " jest zbyt wyzywająca", " jest zbyt grzeczna", "źle jej w tym kolorze " itp. Każdy powód był dobry żeby powybrzydzać.
- Wyglądasz naprawdę ładnie.
- Wyglądam grubo.
- Tak, i co jeszcze? - przewróciła oczami. I na tym skończyła się nasza dyskusja.

*
- Elliene, pośpiesz się!
- Cholera. - syknęłam sama do siebie gdy eyeliner zamiast na powiece znalazł się obok niej. Wytarłam go szybko chusteczką. - Idę! - krzyknęłam do przyjaciółki. Stanęłam jeszcze raz przed lustrem i zmierzyłam sama siebie
wzrokiem. Nic szczególnego. Ubrana byłam w białą, koronkową sukienkę. W pasie przewiązana była czarną wstążką. Delikatnie podkreśliłam oczy i usta. Zeszłam na dół po schodach. Przy drzwiach czekała już na mnie Ellie. Sama ubrana była w krótkie, czarne spodenki, wzorzastą koszulę i marynarkę. Wyglądała wiele lepiej niż ja.
- Widzisz, musisz częściej mnie słuchać. - powiedziała z uśmiechem mierząc mnie wzrokiem. - Wiedziałam, że ta sukienka jest stworzona dla Ciebie. Wyglądasz... Zarazem elegancko i seksownie. Idealnie. - uśmiechnęła się jeszcze raz. Wywróciłam oczami.
- Ty też nie najgorzej. - zaśmiałam się. Podała mi czarną kopertówkę.
- To idziemy. - spytała, a raczej stwierdziła. Spuściłam głowę i wbiłam wzrok w podłogę. - Co jest?
- On... On też będzie, tak? To znaczy... Mówił, że przyjdzie.
- Powiedział, że się spóźni.
- Ok. - przełknęłam ślinę. Wyszłyśmy z domu i pojechałyśmy do Liama. Przywitałyśmy się z wszystkimi po kolei. Nie było go. Może i lepiej. Nie wiem. Sama nie wiem. Później już jakoś poleciało. Jak to Wigilia. Pierwszy raz od... Od trzech lat nie spędzam tego dnia sama. Czuję jakbym była tu z rodziną. Nawet lepiej. Kocham ich. Są naprawę wspaniali. Ale brakuje mi go tutaj. To dziwne, bo przecież się go boję. Tak? Nie wiem. Już nic nie wiem. Zaczęliśmy dzielić się opłatkiem. Właśnie przytulałam Danielle, kiedy go zauważyłam. Wszedł do pokoju, a mi zaparło dech w piersiach.
Na nogach miał czarne Vans'y i dżinsowe rurki. Czarna koszula opinała jego umięśnione ciało. Kilka guzików z samej góry było rozpięte, a dzięki lekko przeźroczystej fakturze koszuli widoczne były jaskółki, motyl i inne wzory na jego ciele.
Włosy miał zaczesane do tyłu.
Wyglądał tak zajebiście seksownie.
Kurwa.
W pokoju zapadła cisza. Wszyscy nerwowo spoglądali to na mnie, to na niego. Co jest do cholery?
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedział zachrypniętym jak zawsze głosem.
- No, czyli możemy zacząć jeść! - powiedział Nialler lekko rozładowując atmosferę. Zajęliśmy miejsca przy stole. Usiadł dokładnie naprzeciwko mnie. Przełknęłam nerwowo ślinę i wbiłam wzrok w pusty talerz. Poczułam jak siedząca obok Ellie chwyta mnie za rękę i zobaczyłam jak się do mnie uśmiecha. Danielle z Liamem jako "gospodarze" podali nam typowo wigilijny posiłek jakim okazał się być barszcz z uszkami i... kurczak. Tak właśnie... Przy stole wszyscy rozmawiali, śmiali się, a ja udawałam, że słucham. Tak naprawdę skupiona byłam tylko na chłopaku naprzeciwko, który nie wpatrywał się we mnie tylko wtedy gdy uciekał wzrokiem przed moim.
- No to prezenty! - zawsze w porę Niall. Zaczęłam się lekko śmiać, gdy widziałam jak zadowoleni chłopcy rzucają się w stronę choinki ciesząc się jak małe dzieci. Na szczęście udało mi się zaoszczędzić trochę pieniędzy z tych, które wysyła mi mama i każdemu kupiłam jakiś drobiazg. Niestety tego co ja dostałam od nich nie dało się nazwać drobiazgiem.
- Perrie, są cudowne, ale nie mogę ich przyjąć.
- Hej, hej! Musisz. Gdy je zobaczyłam od razu pomyślałam o Tobie.
- Ale...
- Żadnych ale. Cieszę się, że Ci się podoba. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Jeszcze raz obróciłam w rękach zamszowe, kremowe buty na dość wysokim obcasie. Yh, z nią nie pogadasz więc po prostu podziękowałam. Od Louisa dostałam najbardziej uroczy prezent jaki mogłam dostać. Była to koszulka z napisem " 50% of Louellie friendship ". Pokazał mi drugą taką samą. Uroczo. Kiedy przestałam składać i przyjmować.podziękowania za prezenty zaczęłam rozglądać się Harry'm. Zobaczyłam go w kącie pokoju. Właściwie po co go szukam? Eh... Nieważne.
Po kilkunastu minutach wyszłam z pokoju, nie wiem po co. Nie mogłam po prostu znieść jego palącego wzroku. Wyszłam za drzwi na ciemny korytarz. Nie widziałam praktycznie niczego. Ale czułam. Poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę lecz nie musiałam nawet sprawdzać.
Jego zapach zdarzył mną już zawładnąć.
- Elliene... - w cichym miejscu w jakim się znajdowaliśmy dokładnie słyszałam każde drgnienie w jego głosie.
- Czego chcesz?
- Ja... Ja mam coś dla Ciebie. - wyszeptał. Serio, Styles, serio? Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i chwycił moją dłoń po czym lekko musnął ją ustami, na co przeszedł mnie dreszcz, ponieważ jego usta były niebezpieczne blisko czerwonych jeszcze ran. Zapiął coś na moim nadgarstku. Była to śliczna złota bransoletka z ... Z sercami. Zaczęłam obracać między palcami złote serduszka.
- Ja... Dziękuję. Jest piękna. - wyszeptałam spuszczając wzrok.
- Cieszę się, że Ci się podoba. - mruknął tym swoim... Pięknym głosem. Stałam pod ścianą. On na wprost, nachylał się nade mną opierając jedną rękę o ścianę tuż obok mojej głowy. Moja klatka piersiowa zaczęła szybciej unosić się i opadać. Poczułam jego ciepły oddech przy mojej szyi.
- Bardzo ładnie wyglądasz. - wymruczał prosto do mojego ucha na co znów przeszedł mnie dreszcz. - I pachniesz. - szepnął wtulając się w moje włosy. Chwycił mnie delikatnie obiema rękami w talii przysuwając biodra do moich. Jego ręce powędrowały na moje plecy przyciągając moje ciało jeszcze bardziej do niego. Kciukami zataczał małe kółeczka w dole moich pleców. Oddychałam naprawdę szybko, on chyba też. Pozory twardego, obojętnego mężczyzny odrzucił na chwilę na bok. Musnął ustami kilka razy moją szyję idąc wyżej do linii szczęki. Ustawił się tak, że nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Potarł nosem o mój. Musnął wierzchem dłoni mój policzek, a ja zatraciłam się na moment w jego delikatnym, ciepłym dotyku. Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho patrząc mi prosto w oczy. Nawet w tak ciemnym miejscu jak korytarz, w którym się znajdowaliśmy widziałam błyszczącą zieleń jego oczu, które co chwilę zjeżdżały na moje lekko rozchylone usta. Nachylił się nade mną jeszcze bardziej. Nagle chwycił w zęby moją dolną wargę, przejechał po niej językiem i lekko zassał, na co cicho westchnęłam. Musnął delikatnie ustami moje. Przymknęłam oczy czując przyjemne mrowienie na moim ciele. Chwycił moją twarz w dłonie i łapczywie, lecz zarazem delikatnie wpił się w moje usta. Splotłam palce na jego karku i rozchyliłam lekko wargi dając mu dostęp do mojej buzi. Przeszedł mnie dreszcz gdy nasze języki się zetknęły, by po chwili złączyć się w namiętnym tańcu. Na chwilę nie liczyło się nic więcej. Tylko ja i on. Tylko my na tym świecie. Rzeczywistość przestała istnieć. Czułam mrowienie na całym moim ciele. Czułam jakbym na nowo się w nim zakochiwała. Czułam, że to sen, z którego zaraz się obudzimy. Chciałam zatrzymać tą chwilę i w niej trwać.

Na  zawsze...

No hej :) Więc, myślę, że teraz jak mam ferie będę trochę więcej dodawać :) I jeszcze mam sprawę. Pojawiła się zakładka " Informowani " i jeśli chcecie bym Was informowała o nowych postach to proszę zostawić tam w komentarzu swój username czy jak to się tam pisze :D ;) Zrobiłam osobnego Twittera, żeby Was informować :) Jest także druga nowa zakładka " Bohaterowie ", tam też zajrzyjcie ;) Jednak zważając na to ile osób to czyta, chciałabym, żeby pod rozdziałem było chociaż te 10 komentarzy, to motywuje, serio ;) No więc myślę, że na taki obrót wydarzeń liczyłyście :D A jeśli nie, to czekam na opinie :D - Marri <3
P.s. Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? :) Piszcie :)
10 komentarzy = next :)