niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 26 część 2

Włączcie to <3 - http://www.youtube.com/watch?v=o_1aF54DO60


To co do mnie powiedział dotarło do mnie dopiero po chwili. Stałam w osłupieniu wszystko sobie kodując.

- Kurwa, stary przegiąłeś! - Liam zaczął ponownie się z nim szarpać. Do moich oczu tak cholernie cisnęły się łzy, lecz za wszelka cenę starałam się je powstrzymać. Nie mogłam dać tej satysfakcji osobie, która na ten moment miała tylko takie samo imię jak mój chłopak.
- Liam, zostaw go. - powiedziałam z udawanym spokojem. Spojrzał na mnie pytająco, a ja skinęłam głową na znak, że chcę podejść do Harry'ego. Że mam odwagę do niego podejść. Bzdura. Podeszłam do niego z udawaną pewnością siebie, ciągle usiłując powstrzymać łzy. Stanęłam tak blisko, że stykaliśmy się ciałami. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybkim tempie, a mięśnie na całym jego ciele były napięte. Podniosłam głowę, żeby spojrzeć mu w oczy i ... zamarłam. Nie zobaczyłam mojej ukochanej zieleni. Jego tęczówki przesłonięte były ciemna mgłą. Były czarne. Przełknęłam głośno ślinę zanim podniosłam się na palcach by być jak najbliżej jego szyi.

- Dawaj, Styles. - szepnęłam. - Zrób to. No zrób. - mówiłam przez zaciśnięte zęby nie starając się już nawet kryć łez. - Uderz mnie, no kurwa zrób to! - spojrzałam w jego oczy i kolejna łza, może ulgi spłynęła po moim policzku. Zieleń. Wrócił do mnie. Spojrzał w moje oczy skruszony.
- Ell, uspokój się, proszę... - jego oczy też zaszły łzami. - Ja... przepraszam. - powiedział cicho, przechylił głowę i szukając przebaczenia w moich oczach musnął wierzchem dłoni mój policzek. Wzdrygnęłam się pod wpływem jego dotyku i zrobiłam kilka kroków do tyłu.. Popatrzył na mnie przerażony. Mogłabym przysiąc, że w jego oczach było tyle strachu ile w moich. Powoli się do mnie zbliżał, lecz ja ani drgnęłam. Jego twarz znajdowała się kilka centymetrów od mojej. Mój oddech gwałtownie przyspieszył. Zawinął kosmyk moich włosów na palec i nachylił się nade mną.
- Boisz się mnie? - mruknął drżącym głosem prosto do mojego ucha. Zadrżałam. Bałam się go. Cholernie się go bałam. Nigdy tak nie było. Zawsze dawał mi poczucie bezpieczeństwa. Teraz czułam, że nikt nie może mi go dać. Nie odezwałam się. - Odpowiedz. - jego głos ponownie zadrżał. Odwróciłam głowę i zacisnęłam powieki, nie chcąc pozwolić wydostać się moim łzom na zewnątrz. Na marne. Zaczęłam po prostu płakać nie starając się tego ukryć.
- Ell... Ellie, proszę... - powiedział złamanym głosem. Poczułam ręce na ramionach. Liam zaczął odciągać mnie mnie od Harry'ego. Przytuliłam go, a on zaczął wprowadzać mnie za drzwi, do środka.
- Ell, idź do samochodu, zaraz przyjdę. - pocałował mnie w czoło i otarł palcami łzy lecące po moim policzkach.
- Liam, ja...
- Ciii, pogadamy później. Juz wszystko dobrze, hm? - uśmiechnął się ciepło. Wyszedł z powrotem na zewnątrz zostawiając drzwi lekko uchylone. Stanęłam za ścianą i starałam sie przestać płakać. Pierwsze co usłyszałam to dźwięk spadających na ziemię skrzynek po piwie. Chwilę później rozległ się wściekły krzyk, a następnie coś jakby... jakby płacz? Harry... W moim oku również zakręciła się łza. 


- Liam, ja naprawdę nie chciałem. -jęknął złamanym głosem.
- Wiem. Wiem co się z Tobą stało...
- Ja wtedy... To nie byłem ja...
- Wiem. Wiem, że gdyby nie to, to byś tego nie powiedział i nie zrobił tego co zrobiłeś...
- Ale to kurwa zrobiłem!
- Harry...
- Nie, Liam. Ty wiesz w ogóle co ja narobiłem? Miałem ją chronić. Miałem pobić tego kolesia, bo zrobił, a przynajmniej chciał zrobić jej krzywdę, a zrobiłem to dlatego, że dotknął czegoś co jest moje. Tak kurwa pomyślałem! Pomyślałem o niej jak o rzeczy, przedmiocie. To tak jakbym pobił go bo na przykład zarysował mój jebany samochód! - krzyknął i ponownie uderzył w jakieś skrzynki. - Do tego... jeszcze nie zdążyłeś przyjść. Odepchnąłem ją, ona upadła, ja... ja sprawiłem jej ból, rozumiesz? - zacisnęłam powieki czekając na kolejne łzy. - Poza tym jak ja... Jak mogłem ją tak nazwać?  Jestem pierdolonym idiotą! I jak ja mogłem powiedzieć coś takiego co ją przestraszy? Przecież ja.. nigdy bym jej nie uderzył... Z chęcią zabiłbym wszystkich, którzy to kiedykolwiek zrobili... - powiedział przyciszonym głosem.
- Harry wiem. Ona też wie. - dziwne tylko, że w momencie, w którym to powiedział zapomniałam o wszystkich jego obietnicach.
- Ale ona się mnie boi. Boi się mnie, kurwa, rozumiesz?! Miałem ją chronić. Miała się NICZEGO nie bać, a tym bardziej NIE MNIE.  Widziałem w jej oczach ten strach. Nie chciała,  żebym ją dotknął Bała się tego. BAŁA.SIĘ.KURWA.MNIE. - powiedział i ponownie kopnął jakiś przedmiot. 

- Harry, ona jest roztrzęsiona po tym wszystkim. Poza tym wiesz jaka jest delikatna... Musi się uspokoić,  wszystko sobie poukładać. Jak ochłonie to z Tobą pogada.. Porozmawiam z nią i zawiozę ją do Ellie. Nie sądzę, żeby była w stanie teraz wrócić do domu. Będzie dobrze. Wszystko jej wyjaśnię, mogę? 
- Nie. Sam jej o wszystkim powiem. - powiedział i na chwilę nastała cisza. Po chwili znów odezwał się Harry. - Mógłbyś jej coś przekazać? Że przepraszam za to co powiedziałem,  na prawdę nie chciałem. A to, że znów jej nie dopilnowałem, za to, że sprawiłem jej ból. - w moim oku zakręciła się łza. - Kocham ją. To też jej powiedz. - zakryłam dłonią usta tłumiąc cichy jęk. Pobiegłam szybko do samochodu. Usłyszałam już wszystko co miałam usłyszeć. Usiadłam na tylnych siedzeniach i podwinęłam nogi. Cały alkohol z mojej krwi po prostu zniknął. Nie. On zamienił się w łzy i bezustannie spływał po moich policzkach. Po chwili dołączył do mnie Liam. Usiadł koło mnie i przytulił mówiąc jakieś słowa pocieszania. Pojechaliśmy do niego do domu. Otworzyła nam Danielle. Gdy tylko zobaczyła mnie całą zapłakaną spojrzała tylko pytająco na Liam'a. Minęłam ich i poszłam do salonu, siadłam na kanapie i znów podwinęłam nogi pod brodę z trudem hamując łzy. Po chwili wrócili do mnie. Dziewczyna usiadła koło mnie i objęła mnie.
- Ja...
- Ciii, wszystko już rozumiem.
- Liam, wyjaśnisz mi o co chodzi? Dlaczego on to zrobił? Co się stało? Nigdy nie był agresywny. Na pewno nie w stosunku do mnie...
- To po prostu nie powinno się wydarzyć na Twoich oczach. Nie zrobił tego bez przyczyny. Chciałbym Ci powiedzieć, ale on się uparł, że sam to z Tobą załatwi. Musisz ochłonąć. Zawiozę Cię do Ellie, ale jeżeli chcesz to oczywiście możesz zostać u nas.
- Nie, nie będę Wam zawracać głowy. - Danielle już miała coś odpowiedzieć, ale ją uprzedziłam. _ Zadzwonię do niej. - powiedziałam i pobiegłam na górę. Wykręciłam numer do Ellie. Słabo  lecz szczerze uśmiechnęłam się gdy usłyszałam jej śmiech w słuchawce.
( wyłączcie muzykę )
- Hej kotku, co tam?

- Hej, przeszkadzam?
- Ty? Nigdy. - uśmiechnęłam się i otarłam policzki. Starałam się, żeby ton mojego głosu był w miarę naturalny.
- Co Ty taka zadowolona? - spytałam naprawdę ciekawa.
- Ugh! To nie jest rozmowa na telefon, no ale ok. Jestem na Wyspach Kanaryjskich.
- Łał, to super.
- Z Niall'em. - na początku otworzyłam usta ze zdziwienia i zaniemówiłam. - Wróciliśmy do siebie.
- Jej, no nareszcie! - zaśmiałam się tym razem szczerze. Chciałam na chwilę zapomnieć o moich problemach i cieszyć się szczęściem mojej przyjaciółki. Zawsze kibicowałam ich związkowi więc bardzo ucieszyłam się na wieść, że im się udało. Przynajmniej im... - Spotkamy się jak wrócisz i wszystko mi opowiesz, ok?
- Jasne. Lee, coś się stało?
- Nie, dlaczego? - skłamałam.
- No bo po coś dzwonisz, tak? - zaśmiała się.
- Chciałam wiedzieć co u Ciebie, ale jak wszystko ok, to nie przeszkadzam.
- Umówimy się jak wrócę. Wiesz co może zadzwonię na Skype'a? Harry z Niall'em też sobie pogadają? - wzdrygnęłam się słysząc jego imię.
- A..Ale teraz?

- No.
- Wiesz... yy... jesteśmy na razie zajęci. - palnęłam i usłyszałam jej chichot.
- A no to nie wnikam.
- Ej!
- No rozumiem, nie pytam o więcej.
- Jesteś okropna.
- I tak mnie kochasz!
- Yh ja też Wam nie przeszkadzam. Z pewnością macie CIEKAWSZE rzeczy do robienia.
- I to JA jestem okropna?! - zaśmiałyśmy się, pożegnałyśmy i skończyłam rozmowę. Wtedy znów posmutniałam. Zeszłam powoli na dół.
( włączcie muzykę z powrotem )
- Ellie nie ma aktualnie w domu. Możesz zawieść mnie do Lou, chciałabym z nim pogadać.
- Louis... hmmm... może jutro jak wytrzeźwieje?
- Ah, no tak. - zmieszałam się.
- Ej, tak bardzo chcesz od nas uciec? - spytała smutna Dan.
- Nie! Oczywiście, że nie. Po prostu nie chcę Wam siedzieć na głowie.
- Hej, wszystko ok! Nie przeszkadzasz nam przecież. Poza tym lepiej, żebyś nie była teraz sama...
- Dziękuje. Ellie wraca za tydzień, a jutro mino wszystko pojechałabym do Lou. Chcę z nim pogadać, poza tym dawno nie wiedziałam też Eleonor. 


- Ok jak chcesz. Chodź, dam Ci jakieś ciuchy do spania. - powiedziała Dan i zaprowadziła mnie na górę. Poszłam pod prysznic i gdy wyszłam z kabiny założyłam na siebie dresy i koszulkę Danielle. Położyłam się pod kołdrą i płakałam. Płakałam, aż drzwi do pokoju uchyliły się i zobaczyłam smugę światła.
- Śpi. - usłyszałam głos Liam'a.
- Słyszałam.
- Zdawało Ci się.
- Nie śpię. - powiedziałam cicho ocierając łzy. Weszli do pokoju i usiedli na łóżku.
- Elliene, proszę nie płacz... - Dani przytuliła mnie lekko.
- Nie mogę... Wybacz. - przytuliła mnie mocniej. - Będzie dobrze. - pocałowała mnie w policzek. - Zastawię Was. - uśmiechnęła się, wstała opierając się o ramię Liam'a i wyszła. Ufa mu. Widać. Też bym chciała nadal ufać Harry'emu.
- Nie daję rady. - westchnęłam cichym, ochrypłym głosem ciągle płacząc.
- Wiem, ale jest późno, jesteś zmęczona, roztrzęsiona, mimo wszystko powinnaś postarać się zasnąć.
- Nie wiem czy dam rady... - westchnął na to tylko.
- Harry, on... on prosił Ci przekazać, że Cię przeprasza, choć zrobi to osobiście. Przeprasza za wszystko. - tu na chwilę się zatrzymał. Wiedziałam co powie. Harry tez w tym miejscu zrobił pauzę. - Mówił też, że Cię kocha. - załkałam cicho. - Mówił, że nie wyobraża sobie bez Ciebie życia, że nie możecie się teraz rozstać, bo sobie nie poradzi... Płakał. - to jedno słowo znów bardzo mnie wzruszyło choć widziałam to wszystko na własne oczy. Zamknęłam powieki i zobaczyłam Harry'ego stojącego naprzeciw Liam'a wypowiadającego z płaczem te słowa. Wtuliłam się w niego marząc o tym, żeby był to Harry. Nie wiem ile czasu minęło zanim udałam, że śpię pozwalając mu wyjść. Na pewno było już po 4 nad ranem...



Hej hej ^^ No więc baaardzo dziękuje za komentarze pod rozdziałem, na prawdę było mi bardzo miło <3 kocham <3 No więc nn nie wiem kiedy postaram się szybko <: pozdrawiam, komentujcie pls - Marri <3

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 26 część 1

* oczami Harry'ego *
Zawiozłem Louis'a do jego domu i pojechałem z powrotem do klubu upewniając się wcześniej, że mój przyjaciel położył się spać. Wszedłem do środka i znalazłem pijanego Zayn'a siedzącego przy stoliku.
- Zayn, gdzie jest Elliene? - spytałem zdenerwowany nie widząc mojej dziewczyny.
- Co mówisz?
- Pytam gdzie jest Ell, do cholery!
- A co ja anioł stróż? Nie wiem, tańczyła z jakimś gościem.
- Co kurwa?! - wziąłem go za szmaty podciągając do góry.
- Stary, spokojnie. Jakiś koleś poprosił ją do tańca i tyle ją widziałem.
- Kurwa, Malik zabiję Cię kiedyś! - krzyknąłem i poszedłem jej szukać. Chodziłem w kółko po pomieszczeniu pełnym tańczących ciał starając się przekrzyczeć muzykę jej imieniem.
- Na chwilę ją zostawić. - mruknąłem. Przecisnąłem się do korytarza prowadzącego na zaplecze przystając tam na chwilę, żeby trochę odetchnąć. Nagle usłyszałem za sobą za sobą dziwne krzyki. Zignorowałem to na początku, lecz później zorientowałem się, że jest to wołanie o pomoc. Co więcej. Był to głos mojej Elliene. Porwałem się z miejsca w stronę źródła dźwięku. Kopnąłem drzwi prowadzące na zewnątrz. Widok Elliene będącej w tarapatach nie był dla mnie nowością, lecz gdy zobaczyłem ją przyciskaną do ściany przez jakiegoś zboczeńca myślałem, że mnie zamuruje, ale tak się nie stało. Ogarnęło mnie to samo uczucie co wtedy. Tamtego dnia. Złość, wściekłość, furia. Czarna mgła gniewu zupełnie przesłoniła mi oczy. Wtedy nie liczyła się już nawet Elliene. W tamtej chwili myślałem tylko o tym, żeby sprawić jak największy ból, osobie która śmiała dotknąć czegoś co jest MOJE. Niewiele myśląc wyrwałem z jego uścisku dziewczynę ignorując to, że zrobiłem to z taką mocą, że upadła na ziemię. Skupiłem się na zadawaniu kolejnych ciosów mężczyźnie, który po chwili leżał półprzytomny na ziemi. Ignorowałem krzyki Elliene i jej próby odciągnięcia mnie od niego. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Liam i zaczął robić to samo co dziewczyna.
- Harry uspokój się! On już i tak ledwo żyje.
- To żyć kurwa nie będzie! - krzyknąłem przez zaciśnięte zęby.  - Tacy skurwiele żyć nie powinni! - nie przestawałem go bić. W końcu Liam'owi udało się mnie od niego odciągnąć. Mężczyzna wykorzystując moment uciekł z miejsca zdarzenia ledwo trzymając się na nogach. Stałem chwilę z zaciśniętymi powiekami czekając, aż mój oddech się uspokoi. Gdy otworzyłem oczy ujrzałem stojącą kilka metrów przed sobą roztrzęsioną Elliene. Widok, który zawsze mnie wzruszał, czasem i do łez teraz nie wywoływał u mnie dosłownie żadnych emocji. Wtedy byłem kimś zupełnie innym choć jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy.

* oczami Elliene *
- Harry powaliło cię? - krzyknął Liam i zaczął coś mu tłumaczyć podniesionym tonem, a ja... ja stałam pozbawiona możliwości ruchu. Stałam i patrzyłam na kogoś, kto kiedyś był czułym, opiekuńczym, kochającym mnie, delikatnym mężczyzną, którego obdarzałam tak wspaniałym uczuciem jakim jest miłość. Osoba stojąca przede mną w żadnym stopniu nie przypominała Harry'ego. Patrzyłam na potwora. Na potwora, którego tak cholernie kochałam zanim się nim stał. To nie był on. To nie mógł być Harry. Nie ten Harry, jakiego znałam.
- Liam, nie będziesz mi kurwa mówił co mam robić! - krzyknął Harry i zaczął szarpać się z Liam'em. Wtedy udało mi się ruszyć z miejsca.
- Harry, co Ty do cholery wyprawiasz! Co się z Tobą dzieje, uspokój się!
- Zamknij się, bo Tobie też zaraz przypierdole suko!



Hej hej C: Tak jak wspominałam teraz rzadko dodaje rozdziały, ale dodaję. C: A i po pierwsze NIE MARTWCIE SIĘ, ŻE TAKI KRÓTKI!!! Przepraszam, musiałam skończyć w tym miejscu, ale następny już jest i dodam jak dostanę kilka komentarzy C: kocham - Marri <3

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 25

Włączcie to <3 - klik
 
Przez moment po prostu nie wiedziałam co powiedzieć. Gdy w końcu wróciło mi mowę, odezwałam się.
- Hazz, na prawdę? Chcesz mieć ze mną dzieci?
- A to źle? - uniósł brew ku górze.
- Nie, ja po prostu... Nie spodziewałam się.
- Jeszcze wielu rzeczy się nie spodziewasz. - powiedział i pocałował czubek mojego nosa, potem moje usta. Wzięliśmy wspólny prysznic i zjedliśmy śniadanie. Później posiedzieliśmy trochę w domu i wybraliśmy się do Liam'a na obiad, bo nas zaprosił. Harry zabrał  mnie na romantyczny spacer po naszym ulubionym parku. 
- Harry... 
- Słucham?
- Ty dzisiaj... tak na poważnie?
- A dlaczego nie? - spytał obejmując mnie ramieniem. - Tylko może się nie spieszmy. Jesteśmy jeszcze młodzi. - uśmiechnął się. Usiedliśmy nad brzegiem a właściwie on usiadł, a ja położyłam głowę na jego kolanach. Jego ręka głaskała moje włosy . Zakręcał ich kosmyki na palcach. 
- Chcę żeby ta chwila trwała wiecznie. - mruknęłam przerwawszy cudowną, błogą ciszę panującą wokół nas. Pocałował mnie w głowę.
- Ell?
- Tak?
- Bo jest jedna sprawa... Wiem, że chciałaś o tym zapomnieć, szczerze sam bym chciał, żebyś zapomniała... - westchnął. Spojrzałam na niego zdziwiona podnosząc się na wysokość jego oczu. - Chodzi o ta całą sprawę z Twoim ojcem. - dalej nie wiedziałam o co mu chodzi. - Nie składałaś zeznań. - momentalnie odwróciłam wzrok żeby nie spotkać się z jego spojrzeniem. - Ell... - chwycił palcami mój podbródek, tak żebym jednak na niego patrzyła. - Jestem z Tobą. Nie dam mu Cię skrzywdzić. Nie dam nikomu już Cię skrzywdzić. - pocałował mnie w usta. Przytuliłam się do niego. Czułam się przy nim bezpieczna. Pojechaliśmy na komisariat.
- Spokojnie skarbie. - powiedział, kiedy stanęliśmy pod drzwiami komisarza i zauważył jak bardzo jestem zdenerwowana. - Idę tam z Tobą. - powiedział i chwycił moją dłoń. - Nie puszczę. - uśmiechnął się słodko. Weszliśmy do środka. Po około pół godziny wyszliśmy na zewnątrz. W sumie nie wiem czego się bałam. Po prostu powiedziałam, co ojciec mi zrobił. Było mi ciężko wracać do tego myślami, ale teraz już mogę zapomnieć. Wróciliśmy do domu.
- Ell. - poczułam jego ręce na mojej talii kiedy siedziałam na kanapie czytając książkę. Oparł brodę o moje ramię. - Co tam czytasz?
- Nic ważnego. nic ważniejszego od Ciebie. - mruknęłam cicho kiedy wpił się w moją szyję.
- Czy Ty za wszelką cenę chcesz zbawić świat? - zaskoczyło mnie jego pytanie.
- Co masz na myśli? - odpowiedziałam pytanie na pytanie odwracając się tak żeby patrzeć mu w oczy.
- Louis, Ellie. Chcesz im pomóc prawda?
- Tak, ponieważ to moi przyjaciele. Poza tym może... Może przez to wszystko co mnie w życiu spotkało, jestem bardziej wrażliwa na uczucia ludzi. Nie chcę, żeby kogoś spotkało to co mnie. Tak jakbym wycierpiała to wszystko za nich, rozumiesz? - patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami kiedy to wszystko mówiłam.
- Jesteś aniołem. - mruknął. Zarumieniłam się. - Jesteś idealna. I do tego... - przybliżył usta do mojej szyi, musnął nimi delikatnie za moim uchem. - Moja. Tylko moja. - no tak. W końcu ostatnia noc... oddałam mu się. Chciałam tego. Chciałam być tylko jego.
- Kocham Cię. - szepnął do mojego ucha.

***
- Hazz ja idę! - krzyknęłam, a wymieniona przeze mnie osoba błyskawicznie pojawiła się przy mnie.
- Gdzie idziesz?
- Na zakupy. - uśmiechnęłam się.
- Sama? - uniósł brew.
- Nie, z Ellie.
- Podwieźć Was?
- Nie, dzięki. Ellie właśnie przyjechała. - uśmiechnęłam się ponownie.
- Kiedy będziesz?
- Hazz! - zaczęłam się śmiać.
- No co? Długo bez ciebie nie wytrzymam. - zrobił smutną minkę. Wspięłam się na palcach i pocałowałam go delikatnie.
- Jak grzecznie poczekasz, to dostaniesz nagrodę. - mruknęłam do jego ucha.
- Uh, idź już bo zaraz nie pozwolę Ci nigdzie jechać. - zaśmiałam się i jeszcze raz go pocałowałam. - Pa! - krzyknęłam kiedy zamykał za mną drzwi. Pomachał mi z uśmiechem. Wsiadłam do auta i pocałowałam moją przyjaciółkę w policzek na powitanie.
- To po co jedziemy?
 - Sukienka. - uśmiechnęłam się. - Ma być krótko i seksownie. - nasz śmiech rozbrzmiał w aucie.
Po trzech godzinach łażenia znalazłam to czego szukałam. Usiadłyśmy w Starbuck'sie i zamówiłyśmy dwie mrożone kawy.
- No nareszcie można pogadać.
- No. - uśmiechnęłam się. - Ellie, powiedz... Jak z Niall'em? - poruszyłam delikatny dla niej temat.
- Nie mamy ze sobą kontaktu... Nie gadajmy o tym, to przeszłość.
- Ok. - powiedziałam, bo wiem, że woli unikać tematu jej byłego chłopaka, który... wciąż był moim przyjacielem.
- A jak tam z Harry'm? - spytała uśmiechając się.
- A dobrze. Nawet bardzo dobrze. - zarumieniłam się. Opowiedziałam jej wszystko co działo się ostatnio. Cieszyła się z mojego szczęścia. Widziałam to. Naprawdę wspaniała z niej przyjaciółka.

***

- Gotowa? - krzyknął z dołu Harry, kiedy szykowaliśmy się na imprezę. Prywatna imprezę. Do klubu otwartego przez jego przyjaciela. Nie znałam go, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
- Już idę. - musnęłam jeszcze szybko usta  błyszczykiem i zeszłam na dół. Hazz stał przy drzwiach ubrany w jeansy i prosty biały podkoszulek, a który narzuconą miał mocno granatową marynarkę. Wyglądał elegancko i seksownie zarazem. Przygryzłam wargę wpatrując się z zapartym tchem w jego piękną postać. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i oblizał wargi.
- Coś nie tak? - spytałam zaskoczona jego miną i spojrzałam na swoją osobę.

- Wyglądasz zbyt seksownie.
Elliene w swoim ubraniu.
- To źle? - uśmiechnęłam się.
- Tak, ponieważ nie jestem jedynym facetem na tej imprezie. - ściągnął brwi. Zaśmiałam się, podeszłam do niego, splotłam palce na jego karku i delikatnie przygryzłam płatek jego ucha.
- Ja widzę tylko Ciebie. Poza tym należę tylko do Ciebie, zapomniałeś? - Wiem.
- Ufasz mi?
- Tobie tak, innym nie. - zaśmiałam się cicho i musnęłam jego różowe wargi. Wyszliśmy i Harry otworzył mi drzwi od samochodu. Podjechaliśmy pod dużą budynek. Weszliśmy do środka i  zobaczyłam dziesiątki tańczących i bawiących się ludzi. Harry chwycił mnie w talii i prowadził do miejsca w rogu pokoju gdzie był stolik i kilka kanap po drodze witając się z kolejnymi ludźmi. Mój towarzysz zamówił dla nas drinki i przedstawił mnie swoim znajomym. Czułam jak wszyscy mężczyźni w tym pomieszczeniu gapią się tylko na mnie. Harry też to chyba zauważył bo po chwili posadził mnie sobie na kolanach i jedną ręką objął w talii a drugą położył na moim kolanie. Zazdrośnik. Chciał wszystkim pokazać czyja jestem. Wplotłam palce w jego loki na co mruknął zadowolony. Po chwili zjawili się Louis, Zayn i Niall. Liama nie było. No tak. Ktoś w końcu musi ich później doprowadzić do porządku.  Przywitałam się z nimi po kolei. Gdy przynieśli drinki Harry wziął swój kieliszek jednak po chwili zmarszczył brwi i go odłożył. Spojrzałam na niego pytająco.
-Ktoś musi Cię odwieźć do domu. - uśmiechnęłam się i w geście podziękowania musnęłam jego wargę. Po kilku godzinach byłam już całkiem pijana choć wypiłam zaledwie kilka kieliszków. Harry zabrał mnie na parkiet podtrzymując moje ciało. Oplotłam nogą jego ciało, a on wtulił się w moją szyję gryząc i zasysając lekko moją skórę.
- Mówisz śmieszne rzeczy jak jesteś pijana.- z trudem udało mi się zakodować to zdanie i jego cichy śmiech. - ale wolę Cie trzeźwą. - mruknął zniesmaczony.
- Przepraszam wybąkałam. Ponownie się zaśmiał i gdy piosenka się skończyła wróciliśmy do stolika.
Pijany Louis zaczął się z kimś wykłócać sam nie wiedząc o co. Harry powiedział Zaynowi żeby się mną zajął chwile, a ze sam zawiezie Louisa do domu.

- Zaraz wracam skarbie. - pocałował mnie i wyszedł holując Louisa. Gdy tylko Harry wyszedł jakiś gość poprosił mnie do tańca. Nie zważając na nic po prostu się zgodziłam. Zaczęłam tańczyć z nim kołysząc się na boki i starając się nie upaść.
- Jak masz na imię, piękna? - wymruczał .
- Elliene. - powiedziałam mało wyraźnie. Położył swoją dużą rękę na moim udzie na co wzdrygnęłam się. Tylko Harry mógł sb pozwalać na coś takiego. Te strefy były przeznaczone dla niego, moje ciało było przeznaczone dla niego i tylko dla niego. Zaczęłam się lekko wyrywać na co ten ścisnął mocniej moje udo.
- Poczekaj. Jeszcze trochę się zabawimy. - wymruczał do mojego ucha na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Dokładnie takie słowa słyszałam już nie raz z ust mojego ojca. Zaczął prowadzić mnie w jakiś korytarz, nie miałam siły by stać na nogach a co dopiero żeby mu się opierać. Niedobrze.

Hej :C No więc ( i tu Mari będzie się tłumaczyć, choć wiem, że żadna wymówka nie jest dobra bo i tak już Was straciłam, przynajmniej część ... ) Przepraszam, że nie dodałam wtedy kiedy miałam dodać, ale dwie szkoły po pierwsze po drugie zepsuł mi się komputer, naprawdę. Udało mi się zabrać na chwilę laptopa taty, ale i tak nie zdążyłam wiec mniej więcej połowę rozdziału napisałam Oli na fb żeby mi wstawiła ten rozdział :C czekam aż kupie sb notebooka i wtedy bd pisać może częściej, a teraz... nic nie obiecuję. Nie wiem kiedy bd miała czas i urządzenie pozwalające mi zrobić wpis, wiec nie chcę Wam nic obiecywać. Jest mi przykro, że nie mogę dodawać, naprawdę często o tym myślę, może to potwierdzić Ola bo mniej więcej codziennie się użalam jak to dawno nic nie dodawałam :C I mam naprawdę mnóstwo pomysłów i piszę często na brudno. I nie usunę bloga choćby nie wiem co C: bo mam naprawdę wiele pomysłów C: Mam nadzieję, że mnie rozumiecie. Ci którzy odeszli - nie dziwię się, Ci którzy zostali - podziwiam, dziekuję, kocham - Marri <3

czwartek, 21 listopada 2013

Hej :c ... no więc na wstępie mówię, że zepsuł mi się komputer i muszę u Oli pisać, choć  i tak nie wiem, czy uda mi się jeszcze dziś dodać :C teraz to już wiem na pewno, że straciłam wiele czytelniczek i liczę się z tym, ale jest mi przykro :C mam straszne wyrzuty sumienia, wierzcie. Bo wiem, że to nie fair w stosunku do Was.   Tylko błagam, nie myślcie, że zapomniałam o blogu, bo ja ciągle o tym myślę ( jak nie wierzycie to spytajcie Oli :c ) i się martwię, że tracę czytelniczki... ale i tak nigdy nie przestanę ;) możemy się umówić, że np. będę dodawała np. 5 rozdziałów miesięcznie? Wiem, to niewiele, ale uwierzcie, że nie mam czasu. Mam już dużo rozdziałów napisanych na brudno, ale nie mam czasu przepisywać :c wybaczcie... 
jak db pójdzie to dziś dodam, ale bardziej jtr ;) :* mam dwie szkoły i taki zapierdziel, że śpię po 3-4 godziny i nie wyrabiam :C jeszcze raz przepraszam / Marri.

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 24.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=My2FRPA3Gf8


Włożyłem bokserki i zszedłem na dół. Zobaczyłem Louis;a. Siedział przy stole ze szklanką whisky.

- Lou... - popatrzyłem na niego ledwo przytomnym spojrzeniem. - Nie popieprzyło Ci się coś? Co Ty tu robisz?
- To już nawet nie mogę wpaść do najlepszego przyjaciela?
- O 3.52? - spojrzałem na niego wymownie.
- Poszedłem się przejść i po drodze wpadłem. Nie wiedziałem, że już tak późno.
- Nie mogłeś wiedzieć. Pewnie widzisz cyferki zegara do góry nogami. - wywróciłem oczami.
- Daj spokój. - mruknął i upił kolejny łyk alkoholu. - Napij się ze mną.
- Nie dziś. Lou, co się stało? - westchnąłem. Usiadłem na blacie w kuchni i przeczesawszy rękami poczochrane włosy napiłem się wody.
- Szkoda gadać.
- Jak mi nie powiesz to Ci nie pomogę.
- Chodzi o El. Znów powiedziała, że w ogóle nie mam dla niej czasu, że się nią nie interesuje... że oddalamy się od siebie. Potem wyszła, powiedziała, że będzie nocować u koleżanki.
- A Ty postanowiłeś się nachlać.
- A widzisz lepsze rozwiązanie?
- Stary, wszystko będzie ok. Ja z Elliene też się kłócę, rzadko, ale bywa, że tak. I co dalej jesteśmy razem, kochamy się. Przecież Eleonor Cię kocha tylko po prostu brakuje jej Ciebie. Pogadaj z nią będzie dobrze, mówię Ci. Z resztą... Ty i tak teraz nic nie zrozumiesz. Pogadamy jutro. Poczekaj chwilę. Ubiorę się i odwiozę Cię do domu. - powiedziałem wstając na nogi i przetarłem oczy.
- Nie chce do domu. - mruknął niezadowolony. Jaki uparty dzieciak.
- Louis...
- Pogadajmy. Po prostu.
- Ok... Jak chcesz.
- Tobie jak się układa dzieciaczku? - normalnie wybuchnął bym śmiechem, ale Elliene spała.
- W porządku. A nawet bardzo dobrze.
- Tak? Zaliczyłeś ją w końcu? - nie spodziewałem się, że nasza rozmowa tak szybko się skończy.
- Co.Ty.kurwa.powiedziałeś? - wycedziłem wściekły przez zęby.
- No czy ją już puknąłeś. - odrzekł spokojnie i wziął kolejny łyk rdzawo-pomarańczowego napoju.
- Masz kurwa szczęście, że jesteś pijany. - inaczej już dawno dostałbyś w mordę, dodałem w myślach. Nigdy jeszcze mnie tak nie wkurwił. Na szczęście w samą porą przyszła Eleonor, inaczej bym chyba nie wytrzymał i dał mu w pysk.
- Harry, strasznie Cię za niego przepraszam. - powiedziała wyprowadzając go z domu.
- Nie ma sprawy, naprawdę. Ale weź go stąd bo zaraz mu chyba przypierdolę. - Przytuliłem ją. - Będzie dobrze. - westchnęła, a ja pocałowałem ją w policzek.
- Dzięki. - uśmiechnęła się słabo. Zamknąłem za nimi drzwi i poszedłem z powrotem na górę. On mnie kiedyś wykończy. Położyłem się koło Ell. Poruszyła się i otworzyła oczy.
- Co się dzieje? - spytała rozespana.
- Nic. - przytuliłem ją do siebie i wtuliłem się w jej włosy. - Śpij skarbie. - pocałowałem ją w głowę. Jak on mógł o niej pomyśleć w ten sposób? Mam nadzieję, że to przez alkohol.

* rano *
* oczami Elliene *

Obudziłam się wtulona w Harry'ego. Pocałowałam kilka razy jego nagą klatkę piersiową. Obudził się.
- Dzień dobry księżniczko.
- Jak tam?
- Bosko. Jak nigdy. - pocałowałam go.
Ubrałam bieliznę i jakąś bluzkę Hazzy. Moje ciało jeszcze nie doszło do siebie, bo tym co zrobił ze mną wczorajszej nocy. Usiadłam na nim okrakiem, a on włożył ręce pod moje ubranie i chwycił mnie w talii. Przygryzłam płatek jego ucha na co mruknął zadowolony.
- Nie zasłużyłem na Ciebie.
- Ale z Ciebie głupek.- powiedziałam i zamknęłam mu usta pocałunkiem. Nagle coś do mnie dotarło.
- Harry, przecież... Co jeśli my... Nie zabezpieczaliśmy się Hazz. Co jeśli... Jeśli zaszłam w ciążę? - zaczęła ogarniać mną panika.
- Uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. - powiedział i pocałował mnie w czoło.



Hej <3 Przepraszam, że tak rzadko dodaję, ale nauka i wgl .. Mam karę na komputer i udało mi się wejść u Oli :C Więc przepraszam, bo to nie to, że brak mi weny, ale czasu :C Przepraszam, kocham, nie zostawajcie  nie proszę Was :'C - Marri <3

środa, 13 listopada 2013

:>

hej :3
Mari nie może jeszcze dodać rozdziału, bo- masa nauki i szkoła muzyczna, ma też straszne wyrzuty sumienia i strasznie Was przeprasza, niebawem pojawi się wpis, czekajcie cierpliwie.
. . . . . .
mała uwaga na uboczu (haha. ja bym zaprzepaściła szanse napisania coś tutaj bezkarnie ? dobre xd).
Jest taka stronka na facebooku :> jakbyście ją lajknęli to byłabym taka wdzięczna, że ojeju :3
https://www.facebook.com/elliegouldingfan?fref=ts

~Ola. :>


czwartek, 7 listopada 2013

Rozdział 23.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=XZdcTRWpTQ0

Zaczął mnie namiętnie całować. Włożyłam ręce pod jego koszulkę i ściągnęłam ją z jego ciała. Po chwili z jego pomocą zaczęłam powoli rozpinać guziki mojej koszuli, która chwilę później leżała na ziemi. Nie przestając mnie całować błądził rękami po moim ciele. Chwyciłam jego przedramiona.
- Harry... - wyszeptałam. - Chodźmy do sypialni. - podniósł mnie i niosąc mnie na rękach wyszedł po schodach na górę. Położył mnie na łóżku i nie przerywając pocałunków rozpiął mi górną część bielizny. Po chwili byliśmy już prawie nadzy. Zsunęłam z niego bokserki to samo zrobił z moją bielizną. Poczułam go przy swoim wejściu. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Cała się trzęsłam. Mój oddech był szybki i nierówny. Pogłaskał mnie po policzku.
- Skarbie wszystko ok? - popatrzył na mnie zatroskanym spojrzeniem.
- Tak. Zróbmy to.
- Jesteś pewna?
- Tak Harry, przecież Cię kocham. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie. Wpił się w moją szyje. Poczułam jak powoli we mnie wchodzi. Obserwował mnie. W pierwszym momencie poczułam dziwne rozpychanie. Znałam to uczucie za dobrze i nasuwając mi na myśl najgorsze wspomnienia przyprawiało mnie o dreszcze. Zaczęłam się niespokojnie wiercić.
- Ej, myszko co się dzieje? - nie przestawałam się trząść.
- Nic, ja po prostu... Kojarzę to uczucie... - spojrzał na mnie zatroskanym wzrokiem i przygryzł wargę.
- Przepraszam. Nie pomyślałem o tym.
- Nie, to ja przepraszam... Przecież nie mogę tego rozpamiętywać. Jest ok.
- Na pewno? Na pewno tego chcesz?
- A Ty nie?
- Skarbie o czym Ty mówisz? Oczywiście, że tak. Tylko nie chcę żebyś cierpiała...
- Harry, jest ok. Naprawdę. - pocałowałam go. Ruszał się powoli namiętnie mnie całując. Splótł nasze palce przenosząc dłonie nad moją głowę. Zaczął całować moją szyję i dekolt mrucząc zadowolony.
- Harry...
- Wszystko ok?
- Tak mi dobrze...
- Taki był zamiar... - zaśmiał się i znów wpił się w moją szyję. Jego ręce błądziły po mojej skórze. Ciepło jego ciała i czułość z jaką to wszystko robił dawały mi poczucie bezpieczeństwa. Przeniósł usta na moją szyję i musnął czułe miejsce za moim uchem.
- Dojdź skarbie... Jestem z Tobą. - wygięłam się pod nim i wbiłam paznokcie w jego plecy. Wtuliłam się w jego szyję. Moje ciało przeszedł dreszcz. Czułam ciepło płynące w moich żyłach. Moje mięśnie rozluźniły się bardziej niż zwykle. Moje ciało ogarnęło nieznane mi dotąd uczucie. Cudowne uczucie. Zamknął mi usta pocałunkiem. Położył się koło mnie i leżeliśmy tak chwile dopóki nasze oddechy się nie wyrównały. Pocałowałam go, a on chwycił mnie w talii i przerzucił tak, że siedziałam na nim. Instynktownie zakryłam ciało kołdrą i położyłam ręce na jego brzuchu.
- Hazz co Ty robisz...
- Uwielbiam na Ciebie patrzeć. Jesteś taka piękna... Moja. Tylko moja.
- Tylko Twoja. - powtórzyłam i przygryzłam jego dolną wargę. - Kocham Cię. - wtuliłam się w jego szyję. - Dziękuje.
- Za co?
- Za wszystko. Za najcudowniejszą noc w moim życiu. Za to, ze kochasz. Za to, że jesteś.
- Jestem dla Ciebie. - przytulił mnie mocniej i pocałował w głowę.
- Za to, że byłeś taki delikatny. Mój ojciec... oni wszyscy... nawet nie wiesz jak to bolało... za każdym razem bardziej. Z Tobą było zupełnie inaczej. Nigdy bym nie pomyślała, że coś co było najgorszym koszmarem może być najlepszym uczuciem jakiego zaznałam. 

- A wiesz dlaczego tak było?
- Co?
- Skąd ta zmiana. Różnica jest następująca. Nigdy nie pomyślałem o Tobie w taki sposób jak oni. Nigdy. Mógłbym czekać na Ciebie nawet całe życie. - pocałowałam go i wtuliłam się w jego ciało.
- Kocham Cię. - szepnęłam.
- Ja Ciebie bardziej. Jesteś moim życiem. Moim narkotykiem. Moim powietrzem. - pocałowałam go raz jeszcze. W końcu oboje usnęliśmy...

* oczami Harry'ego *

Kocham ją. Tak cholernie ją kocham. Oddałbym za nią wszystko. Jestem taki szczęśliwy. Chce być z nią już na zawsze. Na zawsze.

W środku nocy obudziło mnie trzaśnięcie drzwi frontowych. 



No hej :3 Przepraszam że tak długo, ale macie :C No ten.. nie umiem pisać +18 :D hah, ale mam nadzieję, że wam się podoba :3 Pozdrawiam - Marri <3


niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział 22.

Włączcie to ( niespodzianka dla Oli ^^  <3 ) - http://www.youtube.com/watch?v=H-ru2glqXAg


W drzwiach ujrzałem przyjaciółkę mojej przyszłej żony. Zdziwiłem się trochę widząc ją przemoczoną. No tak. Leje jak z cebra.
- O! Hej Ellie. Wejdź. - wpuściłem ją do środka. 
- Czemu szłaś na nogach w taką pogodę? - spytałem pomagając jej ściągnąć płaszcz.
- Chciałam się przejść. Mniejsza o to. Jest Lee?
- Tak, ale śpi. Przed chwilą wróciliśmy.
- Skąd? - zdziwiła się.
- Ze szpitala.
- O matko! Co się jej stało?!
- Spokojnie, już jest ok. Emmm... wiesz.... zasłabła.
- Jak to zasłabła?
- Po prostu.
- Harry, ludzie nie mdleją bez powodu...
- Chodź - westchnąłem. Usiedliśmy na kanapie w salonie. - Napijesz się herbaty?
- Przestań unikać tematu. Powiesz mi w końcu co się stało? - ponownie westchnąłem i opowiedziałem jej do czego doszło zeszłej nocy. Gdy skończyłem do jej oczu napłynęły łzy.
- Tak bardzo mi przykro. Nie wiedziałam, że jeszcze kiedyś to zrobi...
- A jednak. Nie wiedziałaś dlaczego była w szpitalu?
- Nie wiedziałam, że w ogóle była w szpitalu.
- Niall Ci nie powiedział? - zmieszała się trochę. - Ellie, co jest?
- My... Niall... On mnie zdradził.
- Naprawdę? Ellie tak mi przykro...
- Mi też... Harry, przepraszam, ale coś się tu pali? - porwałem się szybko z miejsca. Pobiegłem do kuchni i szybko wyjąłem z piekarnika  przypaloną pieczeń. Pokroiłem ją i podałem kawałek mojej przyjaciółce.
- No ten... smacznego. - Ellie spróbowała kawałek i z trudem go nie wypluła.
- Harry... to jest okropne.
- Yhym. Wiem. - wyrzuciłem wszystko do kosza i zadzwoniłem zamówić jakieś jedzenie. Wróciliśmy do salonu.
- Ellie... przykro mi z powodu Niall'a. Obiecuję, że z nim pogadam.
- Nie... To i tak już nic nie zmieni. - przytuliłem ją. W ty momencie obaczyłem w przejściu zdezorientowaną Elliene.

* oczami Elliene *

Gdy zobaczyłam moją przyjaciółkę w objęciach mojego chłopaka nie wiedziałam co myśleć. Harry podbiegł do mnie i niosąc mnie na rękach na kanapę zaczął mnie pouczać.
- Ell, po co sama szłaś po schodach? Wiesz, że nie możesz się przemęczać, mogłaś mnie zawołać.
- Dobra już nie przesadzaj, nie jestem kaleką. Możecie mi wyjaśnić co się dzieje? - spojrzałam na Ellie. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Jedzenie przyszło. To może wy sobie same pogadajcie. - spojrzał na nas zrezygnowany.
- Rozstałam się z Niall'em. - westchnęła. Wtedy zrobiło mi się trochę głupio.
- Przepraszam... Nie wiedziałam.. Jak to się stało?
- Nie wiem... Może po prostu nie byliśmy sobie pisani? Często się kłóciliśmy, nie zgadzaliśmy... Może to i lepiej... Ale i tak cholernie boli... - przytuliłam ją. Przyszedł Harry niosąc mi wielką porcje jedzenia. Spojrzałam na niego jak na idiotę. - Ty chyba sobie żartujesz.

- Co? - pocałował mnie delikatnie.
- Naprawdę myślisz, ze zjem to wszystko?
- Naprawdę myślisz, że pozwolę Ci wyglądać jak anorektyczka? Oczywiście tak czy tak jesteś piękna, ale martwię się o Ciebie. - przewróciłam oczami Zjedliśmy i pożegnaliśmy się z Ellie.


* tydzień później *

- Elliene, jesteś pewna?
- Eh, Harry, tak, jestem. - wywróciłam wymownie oczami.
- Może jednak pojedziesz ze mną? Wolałbym mieć Cię na oku.
- Harry, jedźże już na ten wywiad, bo się spóźnisz i prasa nie da Ci spokoju przez kolejny tydzień.
- Masz rację. Ale na pewno dasz sobie radę, tak?
- Skarbie, już jest wszystko ok. Czuję się świetnie. - splotłam ręce na jego karku i podniosłam się na palcach. - Nie musisz być taki przewrażliwiony. - musnęłam delikatnie jego usta i chwyciłam w zęby jego dolną wargę. - Kocham to jak się o mnie troszczysz. Ale nie przesadzaj. - pocałowałam go jeszcze raz. - Idź już bo się spóźnisz.
- Ok... - uśmiechnął się. - Ale jakby co to jestem pod telefonem. Jakby coś się działo...
- Harry! - zaśmiałam się.
- No dobra idę. Będę za dwie godziny. Nigdzie mi się stąd nie ruszaj. - zaśmiałam się ponownie i zamknęłam za nim drzwi. Spojrzałam na zegarek. 18.12. Hazz będzie o 20.30. Może zrobię jakąś kolację? On sam nie jest w tym najlepszy. Hmmm... Ale to później. Co tu ze sobą zrobić? Najpierw zadzwoniłam do Ellie i chwilę z nią pogadałam. Później poskakałam chwilę po kanałach w telewizji. Wzięłam prysznic, ubrałam to i poszłam do kuchni. Zaczęłam kroić warzywa na sałatkę, bo wciąż nie wiedziałam co ugotować. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hej już jestem... Co Ty robisz? - uniósł wymownie brew.
 - Jeju Harry - rzuciłam mu się na szyję. - Chciałam zrobić niespodziankę, a Ty wszystko zepsułeś. - zrobiłam minę smutnego szczeniaczka, a on podniósł palcami mój podbródek i delikatnie pocałował. Rzucił gdzieś kurtkę i ściągnął buty, a znów zajęłam się warzywami. Zrobiłam jeszcze grzanki i gotowe.

Siadłam mu na kolanach i zaczął mnie karmić, a ja jego.
- Jak wywiad?
- Jak to wywiad. Ciągle myślałem tylko o Tobie. - pocałowałam go w czubek nosa.
- Kocham Cię wiesz?
- Ja Ciebie bardziej. - pocałował mnie uniemożliwiając mi dalszą 'kłótnię'. Poszłam do kuchni pozmywać naczynia, ale Harry odsunął wszystko z blatu i mnie na nim posadził. Oplotłam jego ciało nogami, a on objął mnie w talii. Pocałowałam go delikatnie.
- Niedługo święta. Zabieram Cię do mojej rodziny.
- Ale... - zacięłam się.
- No co jest?
- Polubią mnie?
- Skarbie pokochają Cię.

- To fajnie.- uśmiechnęłam się. - Cieszę się. 
- Za to Sylwestra spędzimy z chłopakami.
- A co z Ellie? - spojrzałam na niego pytająco. - Hazz, to moja przyjaciółka, nie mogę jej zostawić.
- Wiem. - odpowiedział szybko. - Ale skąd wiesz, może ma już plany, może gdzieś wyjeżdża?
- No możliwe. Dobra, jest jeszcze dużo czasu.
- Ważne, że będziemy razem. - pocałował mnie w policzek.
- Ważne żebyśmy zawsze byli razem. - wtedy zaczął całować moje palce, dłonie, później dekolt i szyję. Poczułam tysiące motylków latających w moim brzuchu i przyjemny dreszcz podniecenia przeszył moje ciało. 



Hej :) Wiem, że krótki, ale wgl cieszę się że udało mi się dodać :D Szkoda, że w ogóle nie komentujecie :C Smuteczeg.. Zróbmy tak. Następny dodam jak bd 10 komentarzy . Papa <3 - Marri <3

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 21.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=gmn28Q6emzU <3


Przypomniałem sobie jej wszystkie słowa.
" Dlaczego mnie nie kochasz?"
" Dlaczego chcesz mnie zostawić?"
" Po co UDAWAŁEŚ, że mnie kochasz?"
Jednak pewne dwa słowa najbardziej nie dawały mi spokoju.
" Nienawidzę Cię "
Tymi własnie słowami wbiła w moje serce już nie szpilkę, ale gwóźdź. Nie wiem co myślała mówiąc to wszystko. Ale wiem przecież co ona czuje. Wiem jaka jest. Wiem, że mnie kocha i wiem, że wie, że ja kocham ją. Nie wiem co się stało. Nie wiem po co w ogóle zaczynałem tą całą rozmowę. W życiu bym od niej nie odszedł. Za bardzo ją kocham. Jeżeli sama chciałaby odejść, nie trzymałbym jej, bo chcę żeby była szczęśliwa, ale mniej więcej na 99% podciął bym żyły, łyknął garść tabletek, skoczyłbym z mostu... Jest przecież tyle sposobów, cel tylko jeden. Nie dam rady żyć bez niej. Nie potrafię. Wiem, że mnie kocha, jednak wszystko co mi powiedziała i tak sprawiło mi niewyobrażalny ból. To mnie przerasta...

* oczami Elliene *

Obudziłam się w ramionach Harry'ego. Delikatnie wstałam i poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i zakręciło mi się w głowie. Ile wczoraj wypiłam? Hmmm... sama nie wiem, ale pamiętam wszystko. Wszystko co powiedziałam Harry'emu, wszystko co zrobiła, wszystko co chciałam ( z nim ) zrobić. I to - spojrzałam wymownie na rękę. Odwinęłam bandaż i ujrzałam moją pokaleczoną skórę. Pamiętałam moment, kiedy Harry wszedł do łazienki. Jego przerażone spojrzenie, krew odpływającą z mojego mózgu i raz po raz kapiącą na podłogę. Na samo wspomnienie robiło mi się słabo. Weszłam pod prysznic. Gorące strumienie sprawiły, że coraz bardzie traciłam równowagę. Wyszłam z kabiny i ledwo udało mi się ubrać i wysuszyć włosy. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Położyłam rękę na blacie. Gdy zacisnęłam wilgotne powieki spadła na nią łza. Poczułam na moim nadgarstku ciepłą dłoń i składany na nim pocałunek. Nie podnosząc powiek chwyciłam się kurczowo jego koszulki. Przytulił mnie mocno. Nagle poczułam jak krew ponownie odpływa z mojego mózgu. Czułam jak wszystkie mięśnie mojego ciała rozluźniają się, ale za bardzo. Każdy kolejny wdech był dla mnie sporym wyzwaniem. Traciłam panowanie nad moim ciałem. Zobaczyłam przed moimi oczami coś w rodzaju gęstej, czarnej mgły. Czy ja umieram?

* oczami Harry'ego *

Stałem trzymając w objęciach moją Elliene, gdy nagle zauważyłem coś dziwnego. Przestałem... hmmm... przestałem ją czuć. Poczułem jakbym trzymał marionetkę. Przestałem słyszeć jej oddech i zawisła na mnie bezwładnie. Zorientowałem się, że jeśli ją puszczę to upadnie. Co się dzieje do cholery? Podniosłem ją i szybko położyłem na kanapie.
- Ellie! Ellie, skarbie, słyszysz mnie? Ellie... - spanikowałem. Nie wiedziałem co robić. Szybko chwyciłem telefon i zadzwoniłem po karetkę. Czekając aż przyjadą ciągle klęczałem przy niej nie wiedząc co robić. Przyłożyłem ucho do jej ust. Oddycha. Pocałowałem ją namiętnie. Raz. Drugi. Nic. Wciąż nie przytomna.
- Ellie, kochanie, nie żartuj sobie ze mnie... - błagałem ja roniąc kolejne łzy. Nagle usłyszałem syrenę i do domu wbiegli ludzie ubrani na czerwono. Otoczyli moją kobietę odciągając mnie na bok. Podłączyli jej dziwne rzeczy i położyli na nosze. Wsadzili ją do karetki, ja również do niej wsiadłem i pojechali szybko w stronę szpitala.

* później *
* oczami Louis'a *

Wbiegłem szybko do szpitala otrzymując chwilę wcześniej informacje od Harry'ego. Zobaczyłem go siedzącego na krześle przed jedna ze sal. Siedziała przy nim jakaś pielęgniarka. Podawała mu plastikowy kubeczek z wodą i coś mu tłumaczyła, ale on w ogóle nie słuchał.
- Harry... - siadłem koło niego, a pielęgniarka patrząc na mnie pokręciła ze zrezygnowaniem głową. - Stary, co się stało? - opowiedział mi wszystko co wydarzyło się wczoraj i dziś. Wszystko zrozumiałem.
- To kurwa moja wina!
- Hazz, nie możesz tak mówić!
- To co mam powiedzieć?! Że to ona jest nieodpowiedzialna i, że pocięła się bez powodu?! Gdyby tego nie zrobiła nie byłoby jej tutaj! A nie zrobiłaby tego gdyby nie ja...
- Harry spokojnie. Najważniejsze, że nic jej nie jest.
- Nic jej nie jest? - spojrzał za szybę i dopiero wtedy zobaczyłem moją przyjaciółkę. Nie wyglądało to źle. Miała tylko podpiętą kroplówkę. Dobrze, że nic więcej. Zauważyłem jak otwiera oczy, a Harry momentalnie zerwał się z miejsca.
* oczami Harry'ego *

- Ellie, skarbie. - pocałowałem ją delikatnie. - Jak się czujesz? - spojrzała na mnie smutnymi oczami.
- Przepraszam... - wyszeptała.
- Ell... kochanie, nie mów tak. Nie masz mnie za co przepraszać, to moja wina...
- Nie. Harry powinnam więcej myśleć...
- Dobra, mam pomysł. Zapomnijmy.
- Jestem za. - przytuliłem ją mocno. Zrobili jej trochę bada. Po prostu straciła dużo krwi. Tylko tyle. Nie... Aż tyle... Nie musiała zostawać w szpitalu. W drodze do domu wstąpiliśmy do pewnego sklepu i kupiłem jej coś co teraz bardzo jej się przydało. - Harry. - popatrzyła na mnie wymownie kiedy wniosłem wielką paczkę czekoladek do samochodu.
- Skarbie magnez. Musisz dużo jeść. Ogółem.
- Ale...
- Bez dyskusji. - zamknąłem jej usta pocałunkiem.
- Harry.
- Tak?
- Słabo mi. Możemy jechać do domu. Spać. Chcę spać.
- Oczywiście tylko jeszcze skoczę kupić Ci jakieś witaminki. A zresztą.. później pojadę. Jedziemy do domu. - podjechaliśmy pod dom i na rękach wyniosłem ją z samochodu. Zasnęła po drodze do sypialni. Położyłem ją na łóżku, rozebrałem do samej bielizny i przykryłem kołdrą. Pocałowałem ją lekko w czoło i zszedłem na dół. Nie wiedziałem kiedy się obudzi. Niech odpocznie. Odpocznie od tego wszystkiego. Zadzwoniłem do chłopaków, żeby poinformować ich, że wszystko jest dobrze. Przygotowałem jakąś pieczeń ( na miarę moich możliwości ). Nagle usłyszałem pukanie do drzwi.


Hej :C Jeju ostatnio coraz mnie dodaje.. ale postaram się to zmienić bo na razie nie miałam weny, a teraz będzie się trochę więcej działo C: mam nadzieję, że nie opuścicie mnie w tych gorszych chwilach :C Kocham - Marri :)

sobota, 26 października 2013

Rozdział 20.

Włączcie to - http://www.youtube.com/watch?v=OmLNs6zQIHo



Gdy miałem 10 lat zadawałem się ze szkolnymi łobuzami. Wybraliśmy się raz nad rzekę. Nieopodal był sad pewnego starego pana. Do drzew dostaliśmy się przechodząc pod zniszczonym płotem. Pod presją grupy wlazłem na drzewo żeby ściągnąć dla nas kilka krwistoczerwonych jabłek wiszących beztrosko nad naszymi głowami. W pewnym momencie gałąź po prostu nie wytrzymała i uciekła mi spod stóp. Upadłem plecami na oberwaną gałą, a spadające jabłka i ich gałęzie spadały brutalnie na moją klatkę piersiową łamiąc mi żebra. Do tego porządnie przywaliłem głową, ale o tym już nie wspominam. Poczułem jak siła uderzenia wypompowała mi powietrze z płuc. Minęło kilka sekund zanim przypomniałem sobie, że trzeba wziąć wdech i jak go wziąć. Każdy oddech sprawiał mi taki ból, że myślałem, że umieram. To było najgorsze jak do tej pory uczucie w moim życiu. Myślałem, że gorszego bólu nie da się doświadczyć. Teraz wiem jak bardzo się myliłem. Ból jaki zawładnął moim ciałem i umysłem gdy zobaczyłem wtedy Elliene był o wiele gorszy niż upadek z drzewa, wszystkie jej słowa i najgorsze rzeczy jakie mnie spotkały w życiu. Ponowna nauka oddychania pochłonęła ze mnie tyle energii, że zabrakło mi sił na to żeby hamować kolejne łzy. Przez kilka sekund, które trwały wieczność wpatrywałem się w wilgotne oczy mojego skarba. Raz po raz spoglądałem na jej ociekającą gęstą, czerwoną substancją zwaną krwią ręce. Głuchy brzdęk stalowej żyletki zderzającej się z ceramicznymi płytkami rozbrzmiał w moich uszach. Ledwo trzymając się na drżących nogach podszedłem do niej, podniosłem z ziemi i pomogłem jej utrzymać się nad wanną. Odkręciłem zimną wodę i delikatnie przemyłem jej rękę. Po dnie wanny spłynęły stróżki bladoczerwonej substancji roztworu krwi i wody. Jej metaliczny zapach drażnił mnie z lekka. Po każdym spłukaniu ran te błyskawicznie z powrotem zachodziły krwią. Dopiero pod bieżącą wodą udało mi się dostrzec 19 równych kresek. Jedna pod drugą. 19. Tyle ma lat. Gdy ręką z lekka przestała krwawić owinąłem ją bandażem. Nie wiedziałem co mam zrobić. Co powiedzieć. Miałem mętlik w głowie, a ból ściskał moje serce. Uciekła do salonu, a ja podążyłem za nią. Stanęła przy oknie i ściskając nadgarstek wpatrywała się w płatki śniegu wirujące na zewnątrz. Zrobiłem jej herbatę i podszedłem do niej z kubkiem, ale nie zareagowała. Nie zwracała na mnie uwagi. Przynajmniej starała się nie zwracać. Jej twarz nie pokazywała żadnych emocji, lecz co chwilę cicho roniła łzę. W końcu oboje ulegliśmy i przyciągnąłem ją do siebie, a ona wtuliła się we mnie mocno spragniona mojej bliskości.
- Harry, przepraszam... Przepraszam... Przepraszam za to wszystko co powiedziałam... Nie chciałam Cię zranić, naprawdę... - szeptała przez łzy.
- Ellie, to co do mnie mówiłaś cholernie mnie bolało i nie ukrywam tego... Ale to... - chwyciłem jej rękę. - Nawet nie wiesz ja TO cholernie bolało... Mnie. Elliene, dlaczego mi to zrobiłaś? Jak mogłaś? Obiecałaś mi... - zaczęła bardziej płakać. Ja zresztą też. - Ellie, czy Ty wiesz, że zabijasz tym nie tylko siebie, ale i mnie? Jeżeli mnie kochasz to błagam... błagam nie rób takich rzeczy. Jeżeli następnym razem będziesz chciała się pociąć to weź moją rękę i zrób to tyle razy ile zrobiłabyś sobie.
- Nie mogłabym Cię tak skrzywdzić. - po tym jak to powiedziała wyglądała tak jakby coś do niej właśnie  dotarło. - O Jezu, Harry... - przytuliła mnie ponownie. - Tak bardzo Cię przepraszam... Harry kochaj mnie. Proszę Cię. Jestem głupia, wiem, ale nie zostawiaj mnie, proszę... Kochaj mnie, błagam.
- Kocham Cię. Słyszysz? Kocham Cię Cię nad życie. Zawsze Cię kochałem i będę Cię kochał. Nigdy nie przestanę, rozumiesz? Nigdy. Ellie musisz mi to obiecać...
- Ale co?
- Nie zrobisz tego sobie nigdy więcej. Ewentualnie mnie. Będzie mniej bolało.
- Harry nigdy ci tego nie zrobię. - spojrzałem na nią wymownie. - Sobie też...
- Ale tym razem dotrzymasz obietnicy?
- Jeżeli Ty też dotrzymasz.
- Jakiej? 
- Nigdy mnie nie zostawisz.
- Skarbie nigdy. Nigdy w życiu. Kocham Cię. - przytuliłem ją mocno. - Ell?
- Hmmm?
- Napijesz się?
- A wiesz, że z chęcią? - usiadła na kanapie w salonie, a ja przyniosłem kieliszki. Położyła się kładąc głowę na moim brzuchu, a ja głaskałem jej włosy. Co chwilę podnosiła się żeby upić łyk czerwonego wina. 20 minut później była już po 4 kieliszkach. Zaczęła odchodzić umysłem. W końcu po prostu zabrałem jej kieliszek.
- Skarbie, na dziś wystarczy. To dla Twojego zdrowia. - podniosła się i siadła okrakiem na moim brzuchu, a ja chwyciłem ją w talii. Zaczęła mnie namiętnie całować i wkładając ręce pod moją koszulkę. 
- Harry... - mruknąłem pytająco. - Kochaj mnie... - szepnęła.
- Przecież Cię kocham.
- Kochaj się ze mną... - ściągnęła moja bluzkę i nie odrywając się od moich ust zaczęła rozpinać swoją koszulę. Po chwili już jej na sobie nie miała.
- Kochaj mnie Harry... - szeptała. - Oboje tego chcemy... - nagle coś sobie uświadomiłem. Kolejne sekundy były dla mnie koszmarem. Musiałem walczyć sam ze sobą. W końcu zmusiłem się i chwyciłem jej nadgarstki odciągając ją od siebie.
- Ellie... - nie przestawała mnie całować. - Ellie, proszę Cię... przestań...
- Dlaczego? Nie chcesz mnie? - posmutniała.
- Skarbie chcę. I to bardzo. Ale nie mogę. Jesteś pijana.
- I co z tego?
- I to z tego, że nigdy tego nie zrobie jeśli nie będziesz w pełni świadoma.
- Harry ja wiem czego chcę. I tak chciałam to z Tobą zrobić.
- W takim razie, dobrze, ale jak będziesz trzeźwa. 
- Ale...
- Ellie. - spojrzałem na nią wymownie, a ona spuściła głowę. Wziąłem w palce jej brodę i złożyłem na jej ustach ciepły pocałunek. Uśmiechnęła się.
- Hazz, umyjesz mnie? 
- Oczywiście skarbie. - pocałowałem ją w czoło. Poszliśmy do łazienki, rozebraliśmy się i weszliśmy do wanny. Oparła się o mój tors, a ja objąłem ją w talii i wpiłem się w jej szyję. 
- Kocham Cię... - wyszeptałem. Po wyjściu wody owinąłem ją ręcznikiem i zaniosłem do sypialni. Usnęła na moich rękach. No tak. Alkohol. Ubrałem ją w koszulkę i dresy i położyłem pod kołdrą. Była taka krucha... Taka... słodka. Niewinna. Kładąc się koło niej znów przypomniałem sobie jak wielki ból mi dziś sprawiła...


Jeju jeju jeju :C Głupek ze mnie :C Przepraszam, ale kompletnie nie mam ostatnio czasu :C Proszę nie  gniewajcie się na mnie <3 Nie zrezygnuję z bloga, chcę żebyście wiedziały! Nawet jeśli bd rzadziej dodawać. - Marri ;)

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 19.

Hej :3 Macie tu piosenkę do rozdziału, ale może lepiej nie włączajcie, jeśli podczas czytania nie chcecie się popłakać... C: - http://www.youtube.com/watch?v=QXwPUYU8rTI <3
P.s. Dziękuję takiej jednej wariatce, która pomogła mi to wybrać :3

Teraz on. Teraz to jemu muszę powiedzieć. Przecież go kocham tak? Tak czy nie? Oczywiście, że tak. Mam deja vu. Przecież kiedyś też musiałam powiedzieć co zrobił mi ... mój ojciec. Cóż za dziwny zbieg okoliczności.

- Jezu, Harry co ja mam Ci teraz powiedzieć? - spytałam nie kryjąc smutku w moich oczach.
- Prawdę. - przełknęłam wymownie ślinę.
- Harry ja nie miałam pojęcia... Nie wiedziałam, że to on. Kiedy zobaczyłam jego twarz... już wiedziałam co się szykuje. On ma problemy. Alkohol, narkotyki, te sprawy. W końcu zaczął tracić świadomość. On jest psychiczny.
- To zdążyłem zauważyć. - mruknął.
- Eh... Zabrał mnie najpierw do tego domu. Przywiązał do czegoś, nawet nie wiem co to było. Zaczął mnie kopać i bić. Wtedy zabrał mi telefon i zadzwonił do Ciebie, a kiedy się rozłączył... widziałeś te rany na plecach? - głos mi się łamał. On tylko kiwnął głową i chwycił mnie za rękę.
- To tak bolało, że... eh. Jeszcze później zaczął mnie kopać aż straciłam przytomność. Gdy się ocknęłam byliśmy już gdzie indziej. Zamknął mnie w jakimś pokoju. Przyszedł tam kompletnie pijany. Zaczął krzyczeć coś, że już nikt mnie tu nie znajdzie, że nikt mnie nie szuka, że nikt mnie nie kocha...
- Ale ty wiesz, że to nieprawda? - popatrzył na mnie załzawionymi oczami.
- Wiem. On chciał mnie... no te obdarte ubrania. Próbowałam się bronić, ale za to tylko obrywałam. Wtedy gdzieś wyszedł. Kazał mi siedzieć cicho. Chwilę później za drzwiami usłyszałam, że ktoś upada. Bałam się bo w duchu wiedziałam, że mnie szukasz. Nie wiem co bym zrobiła gdyby okazało się, że to Ty wtedy upadłeś, wtedy było by po mnie... Kiedy tam przyszedłeś wszystko już było ok. Już nic mnie nie bolało, niczego się nie bałam, mogłam wreszcie być spokojna. - przytulił mnie mocno do siebie.
- Ellie... musisz mi powiedzieć jeszcze jedno.
- Hmm?
- Czy on Cię... no wiesz. Ellie czy on Cię zgwałcił? - spytał.
- Nie. - odpowiedziałam szybko. - Ale chciał. - po moim policzku bezszelestnie popłynęła łza. Wytarł ją szybko i przytulił mnie mocniej.
- Chyba bym gnoja zabił. - zaczęłam płakać. Dlaczego? Dlaczego nie potrafię być silniejsza?
- I jeszcze jedno. Nie zdziwię się jeśli teraz ode mnie odejdziesz. - spojrzałam na niego przerażona. - Nie wiem jak sobie z tym poradzę, bo nie umiem bez Ciebie żyć, ale tak może będzie lepiej dla Ciebie. - hormon adrenaliny błyskawicznie dotarł do wszystkich możliwych komórek mojego ciała.
- Co? Harry co Ty mówisz? Nie, tak nie będzie lepiej! Harry dlaczego chcesz ode mnie odejść?! - łzy ponownie nie dały za wygraną, a ja wpadłam w coś pomiędzy paniką, a szaleństwem.
- Ellie proszę Cię przestań! Nie chcę od Ciebie odejść, ale na prawdę chcesz być z takim idiotą, który nawet nie umiał Cię przypilnować?! Który pozwolił Cię skrzywdzić?! Tak po prostu będzie lepiej dla Ciebie, zasługujesz na kogoś lepszego! 

- Harry, ale ja nie znajdę nikogo lepszego! Tak będzie lepiej dla mnie? Naprawdę?! Chcesz mnie zabić?! - jego oczy też zaczęły łzawić. - Chcesz mnie zostawić samą?! Harry jesteś wszystkim co mam! Jesteś całym moim życiem! To co się stało to przeszłość i nie możesz się za to obwiniać! To raczej ja Cię za to powinnam przeprosić! Masz ze mną same kłopoty! 
- Ellie nie pierdziel takich głupot! 
- Harry, a to nie prawda?! Od samego początku są ze mną problemy! Poza tym wiem, że zrobiłbyś wszystko żeby mnie ochronić, ale na to nie miałeś wpływu! Nikt nie miał! Harry to nie Twoja wina! Dlaczego mnie nie kochasz?! Dlaczego?! - zaczęłam go bić pięściami po torsie. - Dlaczego chcesz mnie zostawić samą!? Aż tak źle mi życzysz?! Aż tak mnie nienawidzisz!? Ty idioto! Ty debilu! W takim razie po co udawałeś wielką miłość?! Po co?! Po to żeby być kolejną pierdoloną osobą, która mnie rani? Dlaczego mi to kurwa robisz?! Dlaczego?! - on tylko stał i trzymał mnie za nadgarstki z każdym moim słowem roniąc kolejną, gorzką łzę. W końcu emocje i płacz nie pozwoliły mi dalej mówić. - Jak mogłeś mi to zrobić? Nienawidzę Cię! - krzyknęłam mu prosto w twarz, wybiegłam z pokoju i zamknęłam się w łazience. Wszystko co mówiłam... wszystko co wykrzyczałam mu prosto w twarz... to nie prawda. Znam go bardzo dobrze i wiem, że jest ze mną bo mnie kocha... Teraz żałuję, że to powiedziałam. Uświadomiłam sobie jak bardzo go zraniłam tymi słowami. To było nie do zniesienia. Nie mogłam już wytrzymać.

* oczami Harry'ego *

Gdy tylko Elliene znikła mi z pola widzenia stałem oszołomiony w miejscu kilka minut. Nie docierało do mnie to co przed chwilą się wydarzyło. Wpadłem w panikę i furię. Zacząłem kopać wszystko co było na mojej drodze i walić pięściami w ścianę.

 W efekcie meble były porozrzucane, wazon i kilka szklanek rozbite w drobny mak. Osunąłem się po ścianie chowając twarz w dłoniach i klęknąłem prosto na rozbite szkło. Usiadłem obok pod ścianą i po prostu zacząłem płakać. Wiem. Jestem słaby. Ale jeśli chodzi o nią nie potrafię być obojętny. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że mówiąc to wszystko zabijała mnie. Powoli i boleśnie. To wszystko co mówiła nie było prawdą. Czy ona na prawdę nie wie, że jest moim całym światem? Czy nie rozumie tego jak bardzo ją kocham i tego, że jestem z nią nie z litości, a z miłości? Ciekawe czy wie jak bardzo mnie zraniła. Ale z drugiej strony wiem jaka jest wrażliwa. Wiem, że też bardzo to przeżywa. Jest taka słaba. Słaba...
Elliene.
Elliene. 

ELLIENE!
Zerwałem się jak poparzony z miejsca i pobiegłem na górę. Użalając się nad sobą zupełnie o niej zapomniałem. Styles, ty pieprzony idioto! Przeszukałem wszystkie pokoje, ale nigdzie jej nie było. Szarpnąłem za klamkę drzwi od łazienki. Zamknięte. Cholera. Ale przynajmniej wiem gdzie jest.
- El, otwórz mi. - powiedziałem łagodnie. Zamiast odpowiedzi usłyszałem cichy jęk bólu. O nie.
- Elliene, otwórz! - zacząłem walić pięścią w drzwi. - Słyszałaś? Elliene, to nie jest śmieszne. Otwieraj te pierdolone drzwi! - w końcu moja cierpliwość się skończyła i z całej siły kopnąłem w drzwi które otworzyły się z hukiem. Spotkałem przerażone spojrzenie Elliene, a później... Później myślałem, że umieram. To wszystko co mi powiedziała... To jednak było nic w porównaniu z tym co zobaczyłem. Zamarłem.



No hej :3 Przepraszam, że tak długo czekałyście, ale macie taki ( chyba ) dłuższy rozdział :3 Niedługo 20. rozdział to taki jakby mały jubileusz haha <3 No także ten. Największą trudność sprawia mi dobieranie piosenek na szczęście Ola mi pomaga, mam nadzieję, że dobrze wybieramy ;) Błagam jak czytacie to też komentujcie, przyjmę każdy hejt :D No więc papa <3  - Marri :)

piątek, 18 października 2013

Rozdział 18.

Włącz to -  http://www.youtube.com/watch?v=H-ru2glqXAg ^^


Wyminąłem rozbite szkło i pobiegłem na górę. Zobaczyłem jak Elliene wierci się na łóżku nerwowo i krzyczy. Chwyciłem ją mocno za nadgarstki.
- Elliene! Skarbie, jestem tu, słyszysz mnie? Ellie! - podniosła wilgotne powieki i rzuciła mi się na o się stało?
- Nie wiem... Jakieś głupie sny mnie nawiedzają... - powiedziała wtulając się we mnie.
- Przytul się i śpij. - położyliśmy się pod kołdrą. - Myszko nie strasz mnie tak. Jestem przy Tobie, spokojnie.
- Wiem. Przepraszam... - pocałowałem ją lekko w czoło. Zasnęliśmy.

* oczami Summer *

Gdy się obudziłam Harry jeszcze spał. Zaszłam na dół, weszłam do kuchni i ... o mało nie nadepnęłam na rozbite szkło. Nie zastanawiając się nad głębszym sensem tej sytuacji posprzątałam to co było na  podłodze. Zabrałam się za robienie kanapek. Gdy już postanowiłam nie myśleć o tym co było, przypomniałam sobie, że czekają mnie jeszcze przesłuchania...
- Już się nie mogę doczekać... - mruknęłam sama do siebie.
- Czego? - podskoczyłam ze strachu.
- Harry! Nie nachodź mnie tak od tyłu. - zaśmiałam się, a on objął mnie w talii i delikatnie pocałował w szyję.
- Zrobiłam śniadanie... - mruknęłam zadowolona i odwróciłam się do niego przodem.
- Jebać śniadanie. - mruknął, posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować. Splotłam ręce na jego karku. Tą piękną chwilę przerwał nam telefon.
- Japierdolekurwamać. - mruknął nie odrywając się od moich ust. Zaśmiałam się cicho, a on odebrał telefon.
- No cześć Niall.- gadał z nim o czymś ale nie słuchałam. Po chwili rozłączył się zrezygnowany.
- Co jest? - spytałam.
- Nic ważnego. Na czym skończyliśmy? Ach tak... - powiedział i ponownie zaczął mnie całować. Ze śmiechem oderwałam się od niego.
- Powiesz mi o co chodzi?
- Niall i Ellie dziś do nas wpadną o 16.00. - szybko porwałam się z miejsca i zaczęłam ubierać kurtkę.
- Co Ty robisz? - spojrzał na mnie tak dziwnie.
- Idź się ubierz. - spojrzał na mnie pytająco. - No trzeba jechać na zakupy. Muszę coś ugotować, nie?
- Nie.
- Hazz rusz się.
- Nie.
- Harry!
- A co za to dostanę?
- Buziaka?
- A coś więcej? - rzuciłam w niego czapką. Zaczął się śmiać i poszedł na górę. Po pięciu minutach zeszedł na dół ubrany.
Salon.
- To co z moją nagrodą? - uśmiechnął się i wpił się namiętnie w moje usta. Wyszliśmy z domu, pojechaliśmy do jakiegoś marketu i kupiliśmy co trzeba. Wróciliśmy do domu. Ja zajęłam się przygotowaniem jakiejś pieczeni, a Harry zabrał się za jakieś przekąski. Punktualnie o czwartej zadzwonił dzwonek do drzwi. Zanim zdążyłam do końca otworzyć jakaś dziewczyna rzuciła mi się na szyję. Ellie.
- Jezu, Elliene, tak się cieszę, że się znalazłaś! Wszystko ok? - popatrzyła na mnie zatroskanym wzrokiem.
- Tak, dziękuje, wszystko w porządku. - uśmiechnęłam się do niej szczerze. Poczułam, że może nas coś łączyć. Czuję, że mogłaby być moją przyjaciółką. Zresztą już nią chyba jest. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Ona jest pierwsza. I mam nadzieję, że ostatnia. Mam ją, mam chłopaków, mam Harry'ego. Oni mi wystarczą.
- Gdzie Niall? - spytałam spoglądając za dziewczynę.
- Tutaj! - krzyknął i wyszedł zza rogu z kwiatami. Dał mi je, a ja rzuciłam je na ziemię i przytuliłam się do niego. Odwzajemnił uścisk.
- Tak się cieszę, że się znalazłaś. Martwiliśmy się o Ciebie. Jak to się w ogóle stało? - oczy zaszły mi lekko łzami, a myśl, że będę musiała o tym opowiadać wywoływała u mnie mdłości. Przypomniałam sobie, że przede mną jeszcze rozmowa z Harry'm. Zjawił się w samą porę i pomógł mi wybrnąć z sytuacji.
- Hej Horan! Cześć Ellie. Co tak stoicie w progu, zapraszamy! Niedługo zjawi się reszta.
- Jaka reszta spytałam zdezorientowana.
- No.. zaprosiłem też Liam'a, Louis'a i Zayn'a. Coś nie tak?
- Nie no, po prostu jakbyś mi powiedział to ugotowałabym więcej...
- Haha tym się nie martw. - powiedziała Ellie. - Ile byś nie ugotowała i tak Niall wszystko zje.- Dzięki kochanie. - mruknął blondyn i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy na kanapach w salonie. Po chwili zjawili się Louis, Liam i Zayn. Przywitaliśmy się. Gdy wszyscy usiedli ( według przypuszczeń Ellie ) Niall zaczął pochłaniać to co było na stole. Zaczęliśmy rozmawiać tak jak zawsze, a ja za wszelką cenę starałam się unikac tak bolesnego dla mnie tematu. Zauważyłam, że Ellie mnie obserwuje. Uśmiechała się do mnie cały czas. Jednak w jej oczach widziałam jakieś pytanie, które chce mi zadać. Gdy chłopcy wstali i poszli po coś do kuchni, Ellie wstała i podeszła do mnie.
- El... mogę na Ciebie mówić Lee? - powiedziała uśmiechnięta.
- Jasne. - zaśmiałam się.
- Ymmm... więc. Możemy pogadać? - przyznam zamurowało mnie.
- Ahm... ok. To może chodźmy na górę? - pokiwała głową i weszłyśmy pod schodach do sypialni mojej i Harry'ego. Usiadłyśmy na kamiennych pufach. 

- No więc o czym chciałaś pogadać? - błagam nie mów tego, błagam nie mów tego, błagam nie mów te...
- O twoim porwaniu. - a jednak. Przełknęłam głośno ślinę. - Lee, możesz mi zaufać. - chwyciła moją rękę. Ufam jej. Tak myślę. Myślę, że jej ufam. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam jej wszystko mówić od początku. Gdy kończyłam mówić czułam, że oczy mi łzawią. Bez słowa przytuliła mnie.
- Spokojnie... Harry Cię kocha. Teraz będzie Cię pilnował. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje.
- Ellie i ... Ellie! Gdzie jesteście? - zaśmiałyśmy się słysząc głos Niall'a.
- Już idziemy. - krzyknęłam. - Ale najpierw - pociągnęłam Ellie za rękę wstając z miejsca. - poprawisz mi makijaż, bo tak coś czuję, że się lekko rozmazałam. - spojrzała na mnie wzrokiem pt. " wyglądasz okropnie, ale nie chciałam Ci mówić" . Ponownie zaczęłyśmy się śmiać i poszłyśmy do łazienki, gdzie moja nowa przyjaciółka perfekcyjnie namalowała kreski na moich oczach. Zeszłyśmy na dół i Niall i reszta powiedzieli, że się zbierają. Pożegnaliśmy się z nimi i zaczęliśmy sprzątać. Stanęłam przy oknie i obserwowałam gwiazdy. Poczułam jego ciepłe ręce na biodrach i odwróciłam się do niego. Pocałował mnie w nos, a później delikatnie musnął moje wargi.
- Ellie... - mruknął.
- Hmmm?
- Musisz zeznawać. Będziesz musiała powiedzieć wszystko co on... co on Ci robił. - odwróciłam wzrok. Wziął moja brodę w palce i delikatnie przesunął w swoją stronę.
- Kochanie... powiesz mi? - zapytał. Odetchnęłam głęboko.



No hej :3 Macie sb 18. rozdział ^^ Błagam komentujcie :< A i dziękuje Oli która właśnie  przez telefon pomaga mi dobrać piosenkę <3 Kocham - Marri :)

środa, 16 października 2013

Rozdział 17.

Taka mała informacja. Przepraszam, ale zmienię wygląda głównej bohaterki. Będzie nią Barbara Palvin . Tak wiem... Odgapiłam od Black'a ( nie wiem czy czytacie, ale pewnie tak ;) ) ale w internecie jest dużo przeróbek jej z Harrym i ogółem dużo jej zdjęć więc będę więcej wstawiać :) Co Wy na to? Jeszcze raz bardzo przepraszam :C Włączcie to :C <3 - http://www.youtube.com/watch?v=HO4e4nCYBEo ( nawet nie wiedzie jak trudno mi dobrać piosenki ._. )

Do budynku wbiegli policjanci i funkcjonariusze. Część z nich zajęła się ojcem Elliene. Żył. Może to i lepiej. Nie chciałbym mieć na koncie zabójstwa. Zawieźli go do szpitala. To samo zrobili z moją dziewczyną. Pojechałem z nią karetką ciągle trzymając jej rękę. Zbadali ją. Na szczęście wszystko było ok oprócz licznych ran na skórze. Dlaczego tak często musiałem widzieć jej krew? To było straszne... Jej ojca przewieźli do innego szpitala. Był nieprzytomny więc nie mogli go przesłuchiwać. Od razu zapakowaliśmy się w samolot i polecieliśmy do domu. Nie obchodziło mnie to, że mieliśmy koncerty. Odwołaliśmy je. Chłopcy wrócili z nami, ale Niall już był w domu od kilku dni. Przyjechał gdy dowiedział się, że Ellie jest w szpitalu. Jego Ellie. Gdy wróciliśmy do domu zauważyliśmy jedną rzecz. Elliene wciąż była w obdartych ciuchach...
- Kotku, idź weź kąpiel, później położymy się spać. - powiedziałem całując ją w czoło.
- Harry...
- Tak skarbie?
- Umyjesz mnie? - spojrzała na mnie nieśmiało.
- Oczywiście. - wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem na górę. Nalałem pełną wannę gorącej wody i wlałem do niej jakieś płyny. Pomogłem jej się rozebrać, lecz gdy chciałem ściągnąć jej bluzkę, odsunęła się ode mnie.
- Skarbie... co jest? - spytałem zaniepokojony. Pokręciła tylko głową. - Ellie, nie bój się...
- Nie o to chodzi...
- A o co? - westchnęła. Ściągnęła już wszystko odgarnęła poniszczone włosy, spuściła głowę i odwróciła się do mnie tyłem. Zamarłem. Przypomniał mi się ten pierwszy dzień... Właściwie noc. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem jej cierpienie. Jej plecy... miała liczne rany... przecięcia, zadrapania, siniaki... To w sumie nic, prawda? To przecież tylko kolejna szpileczka wbita w moje serce... do kolekcji... oczy już nie wiem który raz w ostatnim czasie zaszły mi łzami... Te rany nie były przypadkowe. On to robił świadomie. Kaleczył ją. Zadawał jej ból. Jak on kurwa mógł?
- Elliene... co on Ci robił? - spytałem drżącym głosem. Nic nie mówiąc przytuliła się do mnie i poczułem jej łzy płynące po moim torsie. No tak. Jeszcze za wcześnie. Po tym co przeszła... rozumiem, że nie chce o tym mówić. Wziąłem ją na ręce jak księżniczkę i wsadziłem do wanny. Syknęła z bólu. No tak. Otwarte rany w połączeniu z gorącą wodą... Mogło ją boleć. Zacząłem delikatnie oblewać wodą jej plecy i głowę. Przemyłem jej rany wacikiem i wodą utlenioną. Delikatnie myłem mojego aniołka.
- Harry...
- Słucham?
- Chodź do mnie. - rozebrałem się, usiadłem za nią i przyciągnąłem jej ciało do siebie. Wtuliłem się w jej włosy, a moje ręce powędrowały na jej brzuch.
- Kocham Cię... - wyszeptałem. Odpowiedziała mi delikatnym pocałunkiem. Po naszej kąpieli wyciągnąłem ją z wanny i owinąłem ręcznikiem. Ubrała się w dresy i moją koszulkę.
- Chodź skarbie, zjemy coś. Pewnie jesteś strasznie głodna... - oczywiście że jest. Nie jadła od dwóch dni. Przygotowałem jej kurczaka z frytkami i siedliśmy do stołu. El usiadła mi na kolanach, a ja zacząłem ją karmić. Później położyliśmy się spać.

* oczami Elliene *

Wtuliłam się w ciało Harrego, szukając jego ciepła. Szukając bezpieczeństwa i czułości. Dostałam je. Nie mogłam zasnąć. Obrazy z poprzedniej nocy snuły mi się nieustannie po głowie.

#Wspomnienie

- Zostaw mnie, proszę... - łkałam ciągle. Na marne. Przywiązał mnie do jakiegoś słupa. Podszedł do mnie. Znów. Znów miał na twarzy ten okropny uśmiech. Podszedł do mnie z jakimś ostrym narzędziem i zdjął moją bluzkę. Akurat rozmawiał przez telefon. Z Harry'm...
- Zostaw mnie błagam! Harry!  - zaczęłam go wołać, nawet nie wiem po co... rzucił gdzieś telefonem i zaczął ciąć boleśnie skórę na moich plecach. Zaczęłam piszczeć z bólu i płakać. Zaczął się szyderczo śmiać i bić mnie. W końcu straciłam przytomność. Później mało pamiętam. Ramiona Harrego... były moją ostoją..."

Zasnęłam. Wykończona tym wszystkim...

* oczami Harrego *

Obudziłem się w środku nocy i zszedłem na dół żeby się czegoś napić. Nalałem do szklanki wody lecz po chwili upuściłem ją z przerażenia.
- Harry! Harry, błagam żyj! Musisz żyć! Nie możesz mnie zostawić!

Hej :) Przepraszam, że tak długo nie dodawałam :C No ale jest ^^ Komentujcie, proszę, nawet nie wiecie jak cieszy mnie każdy jeden komentarz.:C Pozdrawiam <3 - Marri :)