poniedziałek, 30 września 2013

Rozdział 9.

Później pojechaliśmy jeszcze na chwilę do chłopaków, a oni gdy zobaczyli nas trzymających się za ręce, zaczęli klaskać i gwizdać.
- No nareszcie! - powiedział Malik i wzniósł ręce jakby czekał na zbawienie. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, pojechaliśmy do domu i położyliśmy się spać. Po kilku minutach wiercenia się stwierdziłam, że nie zasnę tak po prostu. Nie zasnę bez niego. Potrzebuje go. Jego bliskości. Wyszłam cicho z pokoju i kierowałam się korytarzem, kiedy nagle... o mało na niego nie wpadłam. 

- Co Ty robisz? - spytałam ze śmiechem.
- To co Ty. Chciałem... się przytulić. - uśmiechnął się zakłopotany.
- A mi zimno - skłamałam. - i pomyślałam, że może... może mogę spać z Tobą? - powiedziałam nieśmiało. W odpowiedzi wziął mnie za rękę i poprowadził do swojej sypialni. Położyłam się przy nim, a on położył rękę na mojej talii żeby się przytulić. Wzdrygnęłam się. Caver, co ty wyprawiasz?

- Wszystko ok? - spytał zakłopotany.
- Tak, przepraszam. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Chwyciłam jego rękę i bawiłam się jego palcami, a on głaskał mnie delikatnie po plecach. O Matko, jak on zabójczo pachnie!

- Kochanie... - odezwał się.
- Tak?
- Znaczy... nie wiem jak to powiedzieć. Bo mi to nie przeszkadza, ale... dlaczego jesteś taka wrażliwa?
- Nie wiem. - odpowiedziałam szybko chcąc uniknąć dalszych pytań.
- Ellie... - nie odpuszczał. - Gdy Cię poznałem mówiłaś żebym Cię zabił, że nie chcesz żyć... Chciałbym po prostu wiedzieć co się działo zanim mnie poznałaś. Co sprawiło, że taka jesteś? - pytał delikatnie. Dobra Elliene. Kochasz go. Kiedyś i tak mu o tym wszystkim powiesz. Podniosłam się i usiadłam na łóżku. Usiadł koło mnie.

* oczami Harrego *

Bałem się tego co ona mi zaraz powie. Jednak chciałem znać prawdę. Musiałem wiedzieć o niej wszystko. Musiałem. Odetchnęła głęboko i zaczęłam mówić.
- Harry, gdybym została w moim domu to już na pewno by mnie nie było na tym świecie. - nie ma jak dobry początek. - Tej pierwszej nocy pytałeś mnie o... - tak jak wtedy chwyciłem jej pokryty bliznami nadgarstek i musnąłem go lekko ustami.

 - W życiu byłam gwałcona jedenaście razy, a bita prawie codziennie, wszystko przez ojca i brata. - zabiję gnoji. - Ja... nie wytrzymywałam... psychicznie i fizycznie. Musiałam się ciąć. To pomagało. Lecz kiedyś przestało pomagać... wtedy właśnie zdecydowałam się na coś co powinnam była zrobić już dawno. Uciekłam z domu. - mówiąc ciągle trzymała mnie mocno za rękę. Głos jej drżał i płakała. Widok jej wilgotnych oczu znałem bardzo dobrze i za każdym razem wywoływał u mnie te same emocje. Żal, smutek, ból. Łzy popłynęły mi po policzkach. Było mi jej żal i miałem ochotę zabić tych skurwysynów gołymi rękoma. Wzięła kilka wdechów i mówiła dalej.
- W końcu znalazłam pracę w tym pieprzonym barze. Szef mi nie płacił, molestował mnie, groził. Moje wszystkie plany, marzenia, perspektywy... wyparowały. Bywały chwile... a bywały dość często, że jedynym moim marzeniem było odebranie sobie życia. - ścisnąłem mocniej jej dłoń. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłoby jej nie być. - Kiedy jednak przychodziło co do czego... bałam się. Choć kilka razy mi się udało. Raz byłam na płukaniu żołądka po zażyciu całego pudełka tabletek nasennych... kilka razy też tam byłam z podciętymi żyłami. - widziałem ile trudności jej sprawia mówienie o tym, jednak nie przerywała chcą chyba mieć to jak najszybciej za sobą.




- Nie chciałam żyć. Nie widziałam w tym sensu. Nie ufałam nikomu, każdego traktując jako potencjalne zagrożenie. Dopiero gdy Cię poznałam parę rzeczy się zmieniło. Na początku traktowałam Cię bardziej nieufnie niż wszystkich. Wiesz dlaczego? Bo wydawałeś mi się zbyt miły. Naprawdę. W życiu nie spotkałam uprzejmego człowieka. Byłam pewna, ze tacy ludzie nie istnieją. Harry jesteś jedyną osobą, na jakiej kiedykolwiek mi zależało. Wcześniej czułam się na tym świecie po prostu niepotrzebna. Dopiero dzięki Tobie zobaczyłam jak to jest kiedy ktoś się o Ciebie troszczy. Kiedy komuś na Tobie zależy... Kiedy ktoś zwraca uwagę na Twoje uczucia... Żadne słowa nie wyrażą tego jak jestem Ci wdzięczna i jak bardzo Cię kocham. - ze łzami w oczach zamknąłem ją w swoich ramionach. Płakała. Płakała, a jej łzy robiły ze mną swoje. Głaskałem ją po plecach wtulony w jej włosy.
- Muszę 
zacząć dziękować Bogu za to, że Cię wtedy nie zabrał. - powiedziałem łamiącym się głosem. - Obiecaj mi, że więcej tego nie zrobisz.
- Tylko dla Ciebie. - powiedziała i wtuliła się we mnie mocno.



No hej ^^ Macie sb kolejny 'tkliwy' rozdział .<3 mam nadzieję, że Wam się podoba ^^ Komentujcie, proooszę <3 Więc ( może ) do jutra <3 Paa <3 - Marri ;)

niedziela, 29 września 2013

hej mysie pysie ^^ sorki, ale  nie dodam już dziś rozdziału bo właśnie wrociłam z mama z zakupow i jestem wykonczona. jutro postaram się dać, ale nie obiecuje, bo wiecie... mam szkołę muzyczną do wieczora i nie wiem czy się wyrobię :( w tygodniu będę dodawaćrzadziej, ale za to w weekendy  bd dawac jakieś trzy rozdziały ^^ trzymajcie się, dobranoc, love u ♥ - Marri :*

sobota, 28 września 2013

Rozdział 8.

Ten skurwiel trzymał ręce na jej udach i zasłaniał jej usta dłonią. Nie wiele myśląc rzuciłem się na niego i przyparłem go do ściany.
- Elliene, do samochodu. – mruknąłem. Z płaczem i przerażeniem wykonała moje polecenie.
- Widzę, że ta dziwka znalazła sobie w końcu sponsora.
- Co ty kurwa powiedziałeś?! O nie, tak jej szmaciarzu nazywać nie będziesz! – nie panując nad emocjami  przywaliłem mu pięścią w twarz.
- Słuchaj ty skurwysynu – powiedziałem przez zaciśnięte zęby trzymając jego szyję przyciśniętą do ściany. – Nie zabiję cię tylko dlatego, że miałbym problemy. Ale to ty je będziesz miał. Jeszcze raz się do niej zbliżysz, a kurwa przysięgam, że cię chuju zabiję! Dotarło?! - uderzyłem go jeszcze kilka razy pięścią w twarz i wyszedłem na zewnątrz jakby nic się nie stało. Wszedłem do samochodu i zobaczyłem skuloną na siedzeniu zalaną łzami. Usiadłem za kierownicą.
- Mówiłem Ci! - zacząłem na nią wrzeszczeć. - Nie idź sama! I co? Jak zwykle musiałaś być mądrzejsza! Nie mogłaś mnie raz w życiu posłuchać? Ależ oczywiście, że nie. Przecież panienka nie będzie się słuchać innych, bo jest samowystarczalna! No i proszę! Masz nauczkę! - nagle się zorientowałem, że nie powinienem na nią krzyczeć i zobaczyłem jak wielki ból sprawiają jej moje słowa. Płakała jeszcze bardziej. Westchnąłem i wziąłem ją na kolana.
- Przepraszam. Wiem, że to nie Twoja wina...po prostu zdenerwowałem się gdy zobaczyłem jak on...- wtuliłem się w jej włosy, a ona przytuliła mnie mocniej. - Nie płacz. Już wszystko dobrze. On Cię więcej nie dotknie. Nikt nigdy juz nie podniesie na Ciebie ręki, a już na pewno nie ja. - po chwili się uspokoiła i powoli podniosła głowę.
- Uśmiechniesz się dla mnie? - zrobiła o co ją poprosiłem. Odwzajemniłem uśmiech.- No to jak chcesz to uczcić? - spojrzała na mnie pytająco. - Już tu nie pracujesz. - zaśmiała się. - To jak jedziemy do KFC?
- Ok, ale później na lody do Maca.
- Jak sobie życzysz. - pojechaliśmy na obiad i na lody. Później zabrałem ją do parku. Spacerowaliśmy nad brzegiem jeziora. Wczesnojesienne liście spadały powoli z drzew w promieniach zachodzącego słońca. Było pięknie. Szliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Nagle wzięła do rąk garść liści i mnie nimi obsypała. Zacząłem się śmiać i odwdzięczyłem się tym samym. Po chwili wrzuciła mnie do wielkiej zaspy liści, ale pociągnąłem ją tak, że upadła na mnie. Tarzaliśmy się w liściach jak małe dzieci śmiejąc się głośno. Później leżeliśmy koło siebie. W końcu wstałem i wyciągnąłem do niej rękę.
- Chodź. Jedziemy. - mruknęła niezadowolona wstając. - No co?
- Nie chcę do domu.
- Kto powiedział, że jedziemy do domu? - uśmiechnąłem się błyskotliwie. Pojechaliśmy samochodem w pewne miejsce. Gdy wyszła z auta zawiązałem jej oczy chustką.

* oczami Elliene *
- Hej, co Ty znów kombinujesz? - zaśmiałam się.
- Cierpliwości. - chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. W końcu przystanęliśmy. - Dobra, już. - zdjął mi opaskę, a moim oczom ukazał się cudowny widok. Staliśmy na dużym podświetlanym mostem nad rzeką. Pod ciemnym już, obsypanym gwiazdami niebem. Było pięknie.

( Włącz to http://www.youtube.com/watch?v=_bEHipb2SNw )
- Jeju...jak tu pięknie.
- Wiem, dlatego Cię tu przywiozłem. I jeszcze... z innego powodu... - spojrzałam na niego pytająco. Odetchnął głęboko. - Słuchaj... dawno chciałem Ci to powiedzieć, ale bałem się Twojej reakcji. - poczułam jak emocje mną owładnęły. - Ja... kiedy Cię poznałem od razu coś do Ciebie poczułem. Na początku było to współczucie, lecz później... - musnął mój policzek. - zacząłem zakochiwać się w tej drobnej, wrażliwej blondynce, która stoi przede mną. - chwycił moją dłoń. - Elliene ja... kocham Cię. Całym sercem. O Matko... powiedziałem to. Pierwszy raz w życiu. Ale właściwej osobie.
- A ja pierwszy raz w życiu to usłyszałam. - spojrzał głęboko w moje wilgotne ze wzruszenia oczy. Nachylił się nade mną i odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Moje serce przyśpieszyło. Zamknął oczy i delikatnie musnął moją wargę, po czym złączył nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. Czułam motylki w brzuchu. To była jak do tej pory najwspanialsza chwila w moim życiu. Chciałam, żeby trwała wiecznie. Kocham go. Kocham go całym sercem. Tylko przy nim czuję się bezpiecznie. Tylko z nim mogę być szczęśliwa.


Taki tam rozdział 'wyznań' ^^ teraz się zacznie. ciekawie będzie ^^ Rozdział 9. jutro. Dobranoc Miśki <3 - Marri ;)

Rozdział 7.

Kolejne dni spędziłam beztrosko. Chłopcy zabierali mnie to do parku, to do kina, do wesołego miasteczka, na basen itd. Stali się moimi przyjaciółmi, wiedziałam, że mogłam na nich liczyć. Stali si jak rodzina, a Harry... co mogę powiedzieć? Stał się dla mnie najbliższą osobą. Głupio mi było, że mnie utrzymywał, wszystko mi fundował, kupował mi ubrania i drogie prezenty. Nawet jeśli nie były mi potrzebne to był tak uparty, że nie mogłam z nim wygrać. Troszczył się o mnie. Ufam mu. Ufam mu bezgranicznie. Jest dla mnie taki kochany... Coś do niego czuję. Wiem to. Jestem tego pewna. Ale na razie jeszcze tego nie ujawniłam. Nie wiedziałam czy on czuje to samo, czy robi to tylko z litości...

Wstałam, umyłam się i zeszłam na dół do kuchni zmęczona po nieprzespanej nocy. Siadłam przy stole podpierając głowę ręką. Zza rogu kuchni wyłonił się Harry niosąc kawę.
- Widzę, ze ktoś się nie wyspał. - zaśmiał się.
- Weź daj spokój. Oka nie zmrużyłam. Strasznie się denerwuję.
- Mała nie martw się. Załatwimy to. Wszystko będzie dobrze. Obiecuje. - pocałował mnie w czoło.
Zjedliśmy śniadanie, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego czarnego BMW. Podjechaliśmy pod bar mleczny na trzeciej przecznicy, w którym jeszcze teoretycznie pracowałam. Teoretycznie, ponieważ ostatnim razem mnie tu widziano dwa tygodnie temu. Dziś miałam rozwiązać umowę. Z nerwów cała się trzęsłam.
- Ellie, spokojnie. Po prostu dasz mu te papiery, każesz podpisać i już Cię nie ma.
- Znam swojego szefa. Harry, on nie odpuści.
- Nie ma wyjścia. Nie może Cie trzymać na siłę. Poza tym nie martw się, idę z Tobą.
- Nie. Załatwię to sama. - co ja gadam?
- Na pewno?
- Tak.
- Dobra... jak coś to jestem w samochodzie.
- Ok. - odetchnęłam. - Idę. - pocałował mnie w policzek i wyszłam z auta. Weszłam do baru. Czułam we krwi, że szykuje się coś złego. W środku było pusto. Ani jednego klienta. Jak zwykle. Szef siedział za ladą. Gdy mnie zobaczył porwał się z miejsca i zaczął się wydzierać.
- Elliene! Co się z tobą dzieje do cholery?! Myślisz, że możesz sobie nie przychodzić do pracy kiedy Ci się podoba?!
- Nie. Przyszłam złożyć wymówienie... - powiedziałam niepewnie i wyciągnęłam do niego rękę trzymając w niej papiery, ale on tylko wyrwał mi je i rzucił na ziemię.
- Co kurwa?! O nie skarbie, będziesz tu pracować czy ci się to podoba czy nie!
- Nie może pan... proszę to podpisać. Nie mam zamiaru tu dłużej pracować! - uderzył mnie policzek. Pisnęłam cicho z bólu, a on chwycił mnie mocno za pośladki i przyciągnął do siebie.
- Słuchaj suko, nie obchodzi mnie Twoje zdanie.
- Puść mnie zboczeńcu! Ratunku! Harry! - krzyczałam, ale zatkał mi usta ręką.No po prostu super.

* oczami Harrego *

Stałem oparty o samochód zastanawiając się dlaczego to tak długo trwa. Nie było jej już kilka minut. Pomimo tego, że kazała mi zostać, w końcu zaniepokojony wszedłem do środka. Zamurowało mnie. 



Hej ^^ Macie 7. rozdział. Dziękuje za te kilka miłych komentarzy ^^ Dziś się nudzę więc mogę dodać rozdział 8... ale to jak chcecie. Jak mam dodać to piszcie, a jak nie to nie :) Pozdrawiam - Marri ;)

Rozdział 6.

Samochód zatrzymał się dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Jakiś koleś zaczął się na mnie wydzierać i zrobiło się małe zamieszanie. Stałam na środku ulicy jak sparaliżowana dopóki Harry nie pociągnął mnie na chodnik i zamknął w swoich ramionach.Stałam wtulona w niego kilka minut i ryczałam jak małe dziecko ignorując spojrzenia przechodniów. 
- Już wszystko dobrze, spokojnie. - mówił głaszcząc mnie po głowie. - Chodź do domu. Porozmawiamy. Wszystko sobie wyjaśnimy. - pokiwałam głową. Zabrał moją torbę i wróciliśmy do niego. Chłopaków juz nie było. Usiedliśmy na kanapie i siedzieliśmy chwilę w ciszy/
- Co ja mam teraz zrobić? - odezwałam się w końcu. - Pracy pewnie już nie mam...

- I bardzo dobrze. - mruknął wchodząc mi w zdanie. Przewróciła  wymownie oczami.
- Nie mam nic. Nawet tego starego mieszkania.
- Elliene, tego nie dało się nazwać mieszkaniem! Nie możesz żyć w takich warunkach! Zasługujesz na coś lepszego. - atmosfera z każdą sekundą stawała się bardziej napięta.
- Harry, a co mam zrobić!? Napaść na bank? Obrabować kogoś? Zrozum, że to wszystko nie jest takie proste! Wcześniej miałam przynajmniej tę ruderę, a teraz nie mam nic! Co mam zrobić, iść pod most?! - po tych słowach popatrzył się na mnie zdziwiony i zmarszczył lekko brwi.
- Ty sobie żartujesz? - powiedział, a ja pokręciłam lekko głową zdezorientowana i spojrzałam na niego pytająco. - chyba nie myślałaś, że Cię tak zostawię? Od dziś mieszkasz u mnie. Przecież to oczywiste.
- Harry... ja nie mogę Ci się tak narzucać... Masz swoje życie. Nie możesz mnie wziąć na utrzymanie.

- Elliene, mogę i to zrobię. Mówiłem Ci przecież, że Ci pomogę. Chcę Ci pomóc. Chcę poznawać Cię każdego dnia. - w moich oczach zebrały się łzy wzruszenia. Emocje z trudem dały mi dojść do słowa.
- Po co Ci to? - spytałam.
- Bo nie chcę Cię zostawić! Bo nie chcę żebyś była samotna! Bo nie mogę pozwolić na to żeby działa Ci się krzywda! Bo chcę Cię chronić! Bo ... - zająkał się. - bo jesteś dla mnie ważna! - mówił, a ja kręciłam z niedowierzaniem głową zaciskając wilgotne od łez powieki.
- Elliene, zależy mi na Tobie.
- Do mnie po prostu nie dociera, że ktoś się mną interesuje.
- To uwierz w końcu. - powiedział i ponownie mnie przytulił. Uspakajało mnie to.
- Dziękuje... - wyszeptałam...
Godzinę później pojechaliśmy do domu Liama gdzie zastaliśmy wszystkich chłopaków. Wyjaśniliśmy im wszystko. Spędziłam z nimi bardzo miły dzień. Każdy z nich opowiedział mi coś o sobie. Powiedzieli mi o "One Direction", o tym jak się poznali, jacy są... Nie mylę już ich imion, wiem który jaki jest, co lubi itd. Można powiedzieć, że się z nimi zaprzyjaźniłam. Przez ten jeden dzień... może to dziwne, ale taka jest prawda. Lubię tych chłopaków. Gdy wróciliśmy do domu, od razy położyłam się spać. Chyba zaczęłam mu ufać. Był dla mnie taki słodki, taki opiekuńczy... w życiu nie doświadczyłam takiej troski jaką on mnie otaczał. Zresztą to wszystko działo się tak szybko...

Jest i 6. rozdział ^^
 jak Wam się podoba? Udało mi się napisać bo jestem chora i cały dzień siedzę w domu ( :c ) więc może dodam dziś jeszcze jeden, ale nie obiecuję. Czytajcie, komentujcie ( proooszę :c ) Później będzie ciekawie. Może to potwierdzić moja przyjaciółka Ola, która mnie więcej zna ciąg dalszy ;) A na razie to tyle ^^ Pozdrawiam Was, buziaczki :* - Marri ;)

Rozdział 5.

 oczami Harrego *

Gdy tylko Elliene poszła spać szybko się ubrałem. Wziąłem z jej torebki dokumenty, dowód i 
klucze od mieszkania, po czym cichutko wyszedłem z domu zamykając go na klucz. Westley Streat. Wjechałem na tą ulicę i wysiadłem z samochodu. Rozglądnąłem się po tej szarej okolicy i znalazłem kamienicę o numerze 23. Wszedłem do starego budynku i pobiegłem na samą górę. Na poddaszu było tylko jedno mieszkanie. 
- To musi być tu. - powiedziałem sam do siebie. Przekręciłem kluczyk w zamku i wszedłem do środka. Zapaliłem światło. Zniszczona żarówka pobłyskiwała rytmicznie zwisając z rozpadającego się sufitu. Był tam tylko jeden pokój i łazienka. Na ziemi zniszczony materac, pościel, mała sterta ubrań, potargana torba, rozwalająca się komoda a na niej czajnik, kilka szklanek, talerzy i sztućców... W łazience stara kabina prysznicowa i umywalka. Z kranu ciekła woda. Tam było koszmarnie. Nie wiem jak to określić. Tam się nie dało normalnie mieszkać. Elliene już nigdy nie zobaczy tego mieszkania. Jak postanowiłem tak zrobiłem. Pozbierałem jej wszystkie rzeczy, choć wiedziałem, że i tak już więcej ich nie użyje. Kupię jej nowe, proste. Pewnie nie będzie chciała mojej pomocy, ale trudno. Wyszedłem z mieszkania i zamknąłem drzwi. Piętro niżej znalazłem drzwi z napisem " DOZORCA ". Pukałem w nie energicznie nie zważając na to która jest godzina. Po kilku minutach otworzył mi starszy pan w okularach. 
- Słucham?  - powiedział ochrypniętym głosem.
- Chciałem rozwiązać umowę najmu mieszkania nr. 60.
- I koniecznie musi pan to zrobić o 4.00 rano? Pan tu w ogóle mieszkał?
- Proszę nie zadawać zbędnych pytań. Tu są dokumenty i klucze. - mężczyzna popatrzył na mnie zdziwiony, ale kazał mi podpisać jakieś papiery i zrobił to o co go prosiłem. Zadowolony z siebie wyszedłem z budynku z torbą na ramieniu. Pojechałem do domu i położyłem się spać.
Obudziłem się o 11.34. Spałem tak długo po wyczerpującej nocy. Umyłem się i zrobiłem śniadanie. Niosąc na tacce jajecznicę, parówki, tosty i dwa kubki cappuchino uchyliłem drzwi od pokoju, w którym spała Elliene. Zapukałem lekko w ramę drzwi. Podniosła głowę i obdarzyła mnie swym nieziemsko cudownym uśmiechem. 
- Widzę, że nie śpisz? - powiedziałem siadając na skraju łóżka.
- Obudziłam się 5 minut temu.
- Zrobiłem Ci śniadanie. Jesz tu czy na dole?
- Haha to zabawne, że myślisz, że to wszystko zjem.
- Myślę, że nie masz wyjścia. - uśmiechnąłem się triumfalnie. Zeszliśmy na dół i zjedliśmy. Siedzieliśmy i gadaliśmy gdy nagle do domu wparowali roześmiani Liam, Louis, Zayn i Niall. Zobaczywszy Elliene wszyscy stanęli jak wryci. Wszyscy oprócz Louisa, który uśmiechał się do mojej nowej współlokatorki, która wpatrywała się we mnie speszona zachowaniem chłopców. 
- Hej, no co jest z wami? - powiedziałem rozbawiony ich minami.
- Harry, może przedstawisz nam koleżankę? - powiedział Zayn, a moja 'koleżanka' wstała i przywitała się z nimi nieśmiało. Powiedziałem jej, żeby poszła na górę się umyć i ubrać, a ja wyjaśnię wszystko chłopakom. Gdy tylko znikła na schodach zaczęli zasypywać mnie pytaniami.
- Stary, skąd Ty ją wziąłeś?
- Co ona tu robi?
- Spałeś z nią?
- Nie sądziłem, że będzie taka ładna. - powiedział Lou.
- Ty o niej wiedziałeś? - zdziwił się Zayn.
- Dobra, Wy się kłóćcie, a ja skoczę po coś do jedzenia. - oznajmił Niall. Opowiedziałem chłopakom o wszystkim co się wczoraj stało.
- Może to dziwne, bo znam ją od niecałej doby, ale chyba coś do niej czuję. Na razie chcę jej pomóc. Ona nie ma nikogo. Potrzebuje wsparcia. 
- Hmmm... no nieźle. - powiedział Zayn. - Znaleźć taką na ulicy...
- To nie jest śmieszne. - mruknął Louis.
* oczami Elliene *
Gdy weszłam po kąpieli do pokoju Harrego zamurowało mnie. Na jego łóżku leżały moje rzeczy, których w sumie nie było za wiele, ale jednak były. Do tego trochę nowych ubrań ( nie mam pojęcia skąd je wziął ). Ubrałam szybko jakieś dżinsy i bluzkę i upięłam włosy w wysokiego koka.Wkurzona zeszłam na dół. Chłopaki dyskutujący o czym na mój widok zamilkli.
- Ślicznie wyglądasz, Elliene. - powiedział Louis, a ja się zarumieniłam.
- Bywało lepiej. Harry, mogę Cię prosić na chwilę? - powiedziałam oschle.

- Tak, jasne. - powiedział lekko zdziwiony moim zachowaniem. Weszłam do jago pokoju i wskazałam na torbę z moimi rzeczami.
- Co to jest? - spytałam.
- Nnn...no... Twoje ubrania. 
- Tyle widzę. Skąd Ty to masz do cholery?!
- Dobra, spokojnie. Ok. Myślałem, że później o tym porozmawiamy, ale jak chcesz to proszę bardzo. Więc... byłem u Ciebie w mieszkaniu w nocy i rozwiązałem umowę najmu.
- C...co?! - słowa z trudem przechodziły mi przed gardło. - Ale dlaczego? Harry nie miałeś prawa! Jesteś dla mnie obcy!
- Ale nie chcę być!
- Wal się idioto! - wzięłam torbę na ramię i zbiegłam po schodach ignorując zdziwione spojrzenia chłopaków i jego krzyki.
- Elliene, zaczekaj! - wybiegłam trzaskając drzwiami, lecz pobiegł za mną. 
- Zostaw mnie w spokoju! - pędziłam przed siebie, a łzy płynęły mi ciurkiem po policzkach. Wbiegłam na ulicę, lecz przez łzy ograniczające mi widoczność nie zauważyłam nadjeżdżającego auta. Usłyszałam jeszcze wrzask Harrego.
- Elliene!!!

Hej macie 5. rozdział :) szkoda, że prawie nikt tego nie czyta ( smuteczeg :( ) ale i tak to bd pisać tak dla siebie i mojej przyjaciółki ( Ola, tak, to do Ciebie <3 ) I mam nadzieję, ktoś doceni to moje opowiadanie :c jeśli to czytasz to proszę zostaw komentarz, to dla mnie dużo znaczy <3 Mogę Wam tylko powiedzieć, że jeśli chodzi o opowiadanie to później będzie się działo ( niestety nie będzie za wesoło, ale tak już sobie to wszystko ułożyłam :c ) Więc dziś postaram się dodać kolejny rozdział. Pozdrawiam - Marri ;)

czwartek, 26 września 2013

Hej, przepraszam, ale następny rozdział pojawi się jutro. :( Wgle się dziwię, że znalazłam czas, żeby to napisać. Ale nie ma to jak trzy kartkówki i sprawdzian ( i to jeszcze z historii ) jednego dnia -.- Także przepraszam :( - Marri

wtorek, 24 września 2013

Rozdział 4.

W rogu kuchni stał uśmiechnięty Harry.
- Ja...- nie wiedziałam co powiedzieć. - Jestem strasznie głodna, a nie chciałam Cię budzić. A zresztą...zjem coś jak wrócę. - kłamałam. Nie miałam ani grosza. - Przepraszam. Pójdę już spać. - odłożyłam jogurt i chciałam wyjść z kuchni, ale chłopak ze śmiechem stanął mi na drodze.
- Hej, przecież trzeba było wcześniej powiedzieć. Zresztą wyglądasz na taką co dawno nic nie jadła.
- 5 dni...- wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- To wszystko wyjaśnia. - mruknął, a ja zmarszczyła brwi. - Znaczy, nie zrozum mnie źle. Jesteś na prawdę piękną dziewczyną, ale przydałoby Ci się kilka dodatkowych kilogramów. Yhh... za dużo gadam. No to na co masz ochotę?
- Słucham?
- No...co chcesz zjeść?
- Mi wystarczy jogurt.
- Pfff... lubisz naleśniki z Nutellą?
- Yyy, Harry jest 2.00 w nocy!
- No i co z tego? - uśmiechnął się i zabrał się do przygotowywania masy. Gdy zaczął smażyć cały dom wypełnił się słodkim zapachem. Jedząc dużo rozmawialiśmy mówiąc o sobie i śmiejąc się z różnych głupot. Siedziałam na blacie, a on stał oparty o niego pół metra ode mnie.
- To, jak mieszkasz? - spytał.
- A nie ma się czym się chwalić. Mała rudera na strychu starej kamienicy na Westley Streat. Nie mam nawet kuchni, ale nie narzekam. Mój szef...no rzadko mi płaci...
- Co? Jak to "rzadko Ci płaci"?! O czym Ty mówisz?! Dajesz się tak wykorzystywać? Po co tam pracujesz?
- Nie mam wyjścia... mój szef...on mnie...nie chcę o tym mówić.
- Ty sobie kurwa żartujesz?!
- Nie...- byłam bliska łez.
- Trzeba coś z tym zrobić!
- Ale to nieważne...
- Ważne! Elliene, Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to jest przestępstwo?! - rozpłakałam się jak dziecko. - No już...- przytulił mnie. - Spokojnie. Załatwimy to. Wiesz, że chcę Ci pomóc. - pokiwałam głową, a on wytarł moje łzy.
- Przepraszam...- wydukałam.
- Hej, nie przejmuj się. - uśmiechnął się słodko.
- Mam tam być za cztery godziny.
- Nie pójdziesz to Cię wyrzucą, proste. - zaśmiałam się panicznie.
- No właśnie, a wtedy zostanę bez pracy i środków do życia.
- Coś się wymyśli. Pomożemy Ci.
- My? - ponownie się uśmiechnął.
- Musisz poznać moich kumpli. Zachowują się jak idioci, ale można na nich liczyć. Będą jutro u mnie pewnie jak zwykle koło 11. Myślę, że zaskoczy ich Twój widok, ale jakoś się im wszystko wyjaśni. - gadaliśmy jeszcze chwilę o jego przyjaciołach i ogółem o wszystkim. Nagle chwycił mnie za przedramię i z poważną miną badał delikatnie opuszkami palców blizny, które zostawiła mi niegdyś moja przyjaciółka - żyletka. 
N
a same wspomnienia przeszedł mnie dreszcz. Wyrwałam rękę z jego uścisku i odwróciłam głowę w inną stronę. Oddychałam głęboko, żeby się uspokoić.
- Elliene... - popatrzył mi głęboko w oczy i chwycił moją dłoń. - Spokojnie. O nic nie pytam. Możesz mi powiedzieć wszystko co chcesz, ale nie musisz mówić nic. Poczekam aż mi zaufasz. - bez słowa przytuliłam się do niego. Poczułam nagle po prostu przypływ uczuć do tego chłopaka. Siedziałam wtulona w niego kilka minut. W końcu odsunęłam się od niego.
- Dziękuję. Potrzebowałam tego.
- ja też. - uśmiechnął się uroczo.
- Harry?
- Tak?
- Masz może jakieś tabletki? Wszystko mnie boli. - sięgnął do szafki i wysypał z plastikowego pudełeczka dwie małe tabletki. Spojrzałam na niego pytająco.
- No co? Chyba nie myślisz, że w stanie w jakim jesteś dam Ci do ręki całe pudełko tabletek? - przewróciłam oczami i łyknęłam małe, białe krążki. 
- Idź spać. Jesteś wykończona. - powiedział i mnie przytulił.
- Dobranoc Harry. - poszłam na górę i położyłam się w łóżku. Daję słowo, że chwilę później słyszałam ciche trzaśnięcie drzwiami. A może to był już sen...?


Hej :) odblokowałam anonimowe komentarze więc jak możecie to komentujcie, to motywuje :) następny rozdział prawdopodobnie w czwartek :) Pozdrawiam serdecznie - Marri ;)

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 3.

Po jej bladych policzkach płynęły czarne strużki mieszanki łez i tuszu do rzęs. na mój widok rozpłakała się jeszcze bardziej i zrezygnowana osunęła się przede mną na kolana.
- Błagam... - szlochała. - Zrób to szybko...
- Ale co mam zrobić? - łzy cisnęły mi się do oczu.
- jak to co? - podniosła głowę lekko zmieszana. - Zgwałć mnie. Ewentualnie, pobij. Albo najlepiej zabij. Tylko szybko... chcę ją mieć już za sobą...
- Kogo?
- Śmierć. - odpowiedziała prawie niesłyszalnie. Pojedyncza łza wydostała się spod mojej powieki i popłynęła po moim policzku. Wytarłem ją szybko.
- Słuchaj... nic Ci nie zrobię...
- Nie zabijesz mnie?!
- Nie.
- Ale...ale dlaczego? J tak jeśli nie Ty to ktoś to kiedyś zrobi! O ile wcześniej sama nie targnę się na życie...
- Nie mów tak. Nikt Cię nie zabiję. Słyszysz? Będziesz żyła.
- Ale po co?! Nie mam powodu! Nie mam dla kogo żyć... - z każdą sekundą robiło mi się coraz bardziej żal tej dziewczyny.
- Chodź. Krwawisz. Muszę opatrzyć Ci rany. - wyciągnąłem do niej dłoń. Popatrzyła na nią dłuższą chwilę po czym w końcu chwyciła moją rękę. Pomogłem jej wstać , po czym wziąłem ją na ręce ponieważ ledwo co stała na nogach. Była cała spięta. Bała się mnie. Bała się wszystkiego. Delikatnie położyłem ją na kanapie. Skuliła się w jej rogu. Wziąłem chusteczkę i otarłem z jej policzków łzy i tusz.
- Tak o wiele lepiej. - powiedziałem, a jej bladą twarz na ułamek sekundy rozświetlił uśmiech.
- Tak w ogóle to jestem Harry.
- Elliene. - obejrzałem jej głowę. Na szczęście nie była potłuczona. Miała za to rozciętą brew. Nalałem trochę wody utlenionej na wacik. Przyłożyłem go do jej rany a ona syknęła z bólu.
- Przepraszam. Boli?
- Bywało gorzej. - kontynuowałem. Wyczyściłem ranę i nakleiłem plaster. Na szczęście było to tylko lekkie przecięcie. Nic poważnego. Gorzej z resztą ciała...
- Elliene bo... wiesz trzeba obejrzeć resztę Twojego ciała. Czy wszystko ok z brzuchem, czy nie masz złamanych żeber... jedziemy do lekarza czy chcesz żebym ja to zrobił? - zawahała się, lecz chwilę później w odpowiedzi położyła się na kanapie i podwinęła do góry bluzkę. To co zobaczyłem przeraziło mnie. jej blady, chudy brzuch pokryty był kilkoma siniakami, wystawały jej wszystkie żebra. Przejechałem po nich nieznacznie palcami, a ona zadrżała lekko. Nie były złamane. Tylko niepokoiły mnie te siniaki...
- Przykro mi... - spojrzała na mnie pytająco. - Chcesz jechać do lekarza teraz czy rano?
- Dam sobie radę. - wstała i gdybym jej nie złapał upadłaby. Wyciągnęła do mnie rękę.
- Dziękuje za pomoc Harry. Na mnie już czas. - popatrzyłem na nią jak na wariatkę.
- Ty chyba żartujesz. - pokręciła głową zdziwiona. - Po tym co Cię dziś spotkało? Słuchaj, jest późno, ciemno, mokro, po ulicach kręci się mnóstwo zboczeńców, a Ty ledwo stoisz na nogach! Nie ma mowy! Nigdzie Cię nie puszczę!
- Ale...o co Ci chodzi? Nie znasz mnie! Nie musisz się o mnie martwić.
- A jednak. Przenocuję Cię.
- Nie wiem czy to dobry pomysł.
- Wystarczy, że ja wiem. Pościelę Ci w gościnnym.
- Harry znam Cię od kilku godzin...nie wiem czy mogę Ci zaufać...
- Hej... - odgarnąłem kosmyk włosów za jej ucho. - Mała nie bój się mnie. Nie zrobię Ci krzywdy. Chcę Ci pomóc - a może chcę czegoś więcej.- Obiecuje, że nigdy Cię nie skrzywdzę w żaden sposób.
- Przysięgasz? - jej głos zadrżał.
- Tak. - pocałowałem ją delikatnie w czoło.

* oczami Elliene *
Harry dał mi swoją koszulkę i dresy.
- Pewnie chciałabyś się odświeżyć. Łazienka jest na lewo.
- Dzięki. - zaczął kierować się do wyjścia. - Uhm Harry?
- Tak?
- Dziękuje. - podszedł i pocałował mnie w policzek. Oboje się zarumieniliśmy. Gdy wyszedł z pokoju przypomniałam sobie o tym co mnie dziś spotkało i zalała mnie wielka fala bólu. Poszłam do łazienki. Zimne strumienie wody spływając po moim ciele dały mi lekką ulgę w bólu. Po kąpieli włożyłam  jego ubrania i poszłam do sypialni. Położyłam się na dużym, wygodnym łóżku i wtedy zorientowałam się jak bardzo jestem głodna. Wstałam i cichutko schodząc na dół weszłam do kuchni. Było mi strasznie głupio, że tak się rządzę w jego domu, ale nie chciałam go budzić. Wyjęłam z lodówki jogurt i odwracając się o mało nie upuściłam go z przerażenia...


Hej hej :) No i jak Wam się podoba? Myślę, że jak akcja się rozkręci to będzie lepiej ;) Sorry, ale nie dodam już dziś następnego :C postaram się jutro coś dać :) Trzymajcie się ciepło . Pozdrawiam - Marri ;)

Rozdział 2.




* oczami Harrego *
Wracałem właśnie od Zayna. Minąłem dwie przecznice i jechałem dalej w deszczu ciemną ulicą. Na drodze nie było ani jednego samochodu. Nagle coś przykuło moją uwagę. Pod latarnią ktoś leżał na chodniku. Zatrzymałem się na środku ulicy i wybiegłem z auta. Nachyliłem się nad owym nie przytomnym. Była to dziewczyna. Śliczna dziewczyna. Cała we krwi...
- Halo? Hej, słyszysz mnie? - mówiłem do niej, ale nie reagowała. Niewiele myśląc podniosłem ją i zaniosłem do samochodu, kładąc ją na tylnych siedzeniach. Ruszyłem z piskiem opon w stronę domu. Gdy dojechałem na miejsce wniosłem ją do salonu i delikatnie położyłem na kanapie. Ocknęła się trochę i rozglądała się rozkojarzona. Widziałem to przerażenie w jej oczach.
- Leż spokojnie, ja już dzwonię po lekarzy.
- Co? Nie, błagam! Nienawidzę szpitali! Zrób ze mną co chcesz, pobij mnie, zabij, tylko nie dzwoń.
- Ale Ty krwawisz! Jak masz na imię? Co się stało? - pytałem, ale już mnie nie słuchała. Spała. Usiadłem na fotelu przyglądając się jej. Kosmyk blond włosów opadł bezwładnie na jej twarz plamiąc się przy tym krwią. Biedna dziewczyna. Też bym chętnie pobił tego kto jej to zrobił. Popatrzyłem na jej twarz i krew spływającą znad jej prawego oka. Nie wyglądało to najlepiej. Przyniosłem z łazienki apteczkę. Uklęknąłem nad nią i już miałem opatrzyć jej ranę gdy nagle ktoś zadzwonił. Cholera. Porwałem z komody telefon i szybko wyszedłem do innego pokoju, żeby dzwonek jej nie obudził. Popatrzyłem na ekran. Tomlinson. Czego ten idiota chce ode mnie o 1.00 w nocy? Nie ogarniam go.
- Halo? - odebrałem poirytowany.
- Siema stary. Mogę do Ciebie wbić?
- Człowieku, czy Ty wiesz która jest godzina?
- No wiem... Pokłóciłem się z Eleonor, chciałem się u Ciebie przespać. To jak? Zaraz będę, ok?
- Nie, Louis, czekaj! Nie jestem sam. - powiedziałem zdając sobie sprawę z tego jak on to odbierze.
- Wow, no to gratulacje! 
- Lou, to nie tak jak myślisz. Znalazłem ją na ulicy.
- Ekhem...dobra Styles, rozumiem, że doskwiera Ci samotność, ale dziwki? Aż tak nisko upadłe...
- No kurwa! Słuchaj, wracam od Malika, patrze, a tu na chodniku leży nieprzytomna dziewczyna. Rozumiesz już?
- Aaa... no to słabo. No i co z nią zrobiłeś?
- A co mogłem zrobić? Zabrałem ją ze sobą. Błagała żeby nie dzwonić po karetkę. Teraz śpi na kanapie w salonie. Nie wiem co mam robić... Ona się mnie boi.
- Dziwisz się jej? Myśli pewnie, że ja porwałeś. Dobra pogadamy jutro bo chyba Eleonor tu idze, muszę kończyć. Coś wymyślisz, dasz radę. Pa.
- No cześć. - westchnąłem i poszedłem do salonu. Nie było jej tam. Zdenerwowany zacząłem jej szukać. Stała przy drzwiach wejściowych i szarpała za klamkę. Słysząc moje kroki odwróciła si.ę nerwowo. Gdy zobaczyłem jej twarz coś ukłuło mnie w serce. 


P.s. No hej :) W odpowiedzi na komentarz: następne rozdziały postaram się dodawać szybko i będą dłuższe ;) tylko miałam zamieszanie z tworzeniem tego bloga, tyle było rzeczy do poustawiania i wgl :P Tutaj macie drugi rozdział, mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Postaram się dziś dodać jeden lub dwa rozdziały, żebyście zobaczyli o czym to w ogóle jest i żeby Was to 'wciągnęło' :) Pozdrawiam - Marri :)

sobota, 21 września 2013

Rozdział 1.

* oczami Elliene *
- Elliene! Jutro widzę cię tu od 6.00 do zamknięcia.
- Słucham? Przecież dziś też byłam! Co za to dostanę?
- Ciesz się, że w ogóle tu pracujesz! - zacisnęłam zęby żeby nie powiedzieć mu co o nim na prawdę myślę. Opuściłam lokal trzaskając przy tym drzwiami. Bycie kelnerką w obskurnym barze nie było jednak moim powołaniem. Nienawidziłam tej pracy. Nienawidziłam szefa. Nienawidziłam każdego dnia mojego życia. Miało być inne. Piękne. Moją twarz miał znać każdy z siedmiu miliardów ludzi na Ziemi, a moje imię miały wykrzykiwać tłumy pod sceną. Gdybym tylko poszła na te studia... Ale nie. Nie mogłam zostać w domu ani dnia dłużej... Szłam ciemną uliczką. Było kilka minut po północy bo właśnie o tej godzinie kończę pracę. Krople deszczu spływały mi po twarzy i ubraniach. Kilkanaście metrów przede mną zobaczyłam grupkę chłopaków palących szlugi.
- Super... - pomyślałam i zaciągnęłam mocniej kaptur na głowie. Gdy znalazłam się bliżej nich zaczęli na mnie gwizdać.
- Proszę, proszę. Nowa zabaweczka? - ich śmiech rozbrzmiał w moich uszach. Obróciłam się na pięcie i nie do końca wiedząc co robię zaczęłam iść szybko w przeciwną stronę.
- Hej, hej! - rozbawiło ich to widocznie. otoczyli mnie całą piątką. - Już uciekasz?

- Właśnie, dokąd się wybierasz? Myślałem, że się zabawimy? - zaczęłam się z nimi szarpać.
- Zostawcie mnie! Błagam! Nic nie mam, naprawdę! Ratunku! - ktoś pociągnął mnie za włosy i uderzyłam głową o płytki chodnikowe. Leżałam zwijając się z bólu. Patrzyłam jak zabierają wszystkie pieniądze z mojego portfela, a nie było ich wiele. Na 'pożegnanie' dostałam jeszcze kilka kopnięć w brzuch i twarz. Metaliczny posmak krwi wypełnił moje usta. Ile ja tam leżałam? 5 minut? 15? 50? Sama nie wiem... Jedyne co pamiętam to deszcz...światła latarni...cień...sylwetka mężczyzny. Mówił coś do mnie, ale nic nie rozumiałam. Wziął mnie na ręce. Nie miałam siły się wyrywać. " Niech mnie zabierze..."- myślałam - " ... może to i lepiej. Mam już dość życia..."


Hej :D Jeżeli ktoś w ogóle czyta ten blog to przepraszam Was, że pierwszy rozdział taki krótki, ale postaram się szybko dodać następne :) mam nadzieję, że choć trochę Wam się podoba, choć wątpię, bo jakiekolwiek ciekawe rzeczy zaczną się później ;) Pozdrawiam gorąco - Marri :)

Postacie: One Direction

One Direction

( bez Harrego )

( Od lewej ) Niall Horan, Liam Payne, Louis Tomlinson i Zayn Malik. Pozostali członkowie One Direction. Przyjaciele Harrego. Wszyscy mieszkają w Londynie. Mają od 20 do 24 lat. Lubią się wydurniać, kochają dobrą zabawę.


Postacie: Harry Styles


Harry

20 - latek.  Członek zespołu One Direction. Jego życie to przyjaciele, muzyka, koncerty... Mieszka w Londynie. Chłopak znajduje pobitą dziewczynę ( Elliene ) i postanawia jej pomóc. Z czasem, jednak współczucie zamienia się w inne emocje. Chłopak się zakochuje. Przed nim i Elliene dużo pięknych chwil, lecz ciemna strona życia nie da im o sobie zapomnieć...

piątek, 20 września 2013

Postacie: Elliene Caver


Elliene

19 - latka z marzeniami.Bardzo wrażliwa. W wieku 18 lat uciekła z domu. Do pewnego czasu pracuje w przydrożnym barze ledwo zarabiając na życie. Dziewczyna miała ciężkie życie, nigdy nie była dobrze traktowana. Wiele rzeczy zmienia się gdy poznaje Harrego. Jej dotychczasowe problemy znikają, lecz pojawiają się nowe...


Hej, jestem tu że tak powiem 'nowa' i chciałabym zacząć pisać imagina. Niedługo zaczną się pojawiać rozdziały :) Tak wgle to jestem Marysia, mam 13 lat i gram na perkusji. Słucham Nirvany... Tak, wiem że to dziwne bo piszę blog o Harrym Stylesie... Od razu mówię że NIE JESTEM DIRECTIONERKĄ ale bardzo lubię chłopaków :) I już od dawna chciałam coś takiego napisać więc zdecydowałam, że napiszę o nich ^^ Pozdrawiam / Marri