niedziela, 22 września 2013

Rozdział 2.




* oczami Harrego *
Wracałem właśnie od Zayna. Minąłem dwie przecznice i jechałem dalej w deszczu ciemną ulicą. Na drodze nie było ani jednego samochodu. Nagle coś przykuło moją uwagę. Pod latarnią ktoś leżał na chodniku. Zatrzymałem się na środku ulicy i wybiegłem z auta. Nachyliłem się nad owym nie przytomnym. Była to dziewczyna. Śliczna dziewczyna. Cała we krwi...
- Halo? Hej, słyszysz mnie? - mówiłem do niej, ale nie reagowała. Niewiele myśląc podniosłem ją i zaniosłem do samochodu, kładąc ją na tylnych siedzeniach. Ruszyłem z piskiem opon w stronę domu. Gdy dojechałem na miejsce wniosłem ją do salonu i delikatnie położyłem na kanapie. Ocknęła się trochę i rozglądała się rozkojarzona. Widziałem to przerażenie w jej oczach.
- Leż spokojnie, ja już dzwonię po lekarzy.
- Co? Nie, błagam! Nienawidzę szpitali! Zrób ze mną co chcesz, pobij mnie, zabij, tylko nie dzwoń.
- Ale Ty krwawisz! Jak masz na imię? Co się stało? - pytałem, ale już mnie nie słuchała. Spała. Usiadłem na fotelu przyglądając się jej. Kosmyk blond włosów opadł bezwładnie na jej twarz plamiąc się przy tym krwią. Biedna dziewczyna. Też bym chętnie pobił tego kto jej to zrobił. Popatrzyłem na jej twarz i krew spływającą znad jej prawego oka. Nie wyglądało to najlepiej. Przyniosłem z łazienki apteczkę. Uklęknąłem nad nią i już miałem opatrzyć jej ranę gdy nagle ktoś zadzwonił. Cholera. Porwałem z komody telefon i szybko wyszedłem do innego pokoju, żeby dzwonek jej nie obudził. Popatrzyłem na ekran. Tomlinson. Czego ten idiota chce ode mnie o 1.00 w nocy? Nie ogarniam go.
- Halo? - odebrałem poirytowany.
- Siema stary. Mogę do Ciebie wbić?
- Człowieku, czy Ty wiesz która jest godzina?
- No wiem... Pokłóciłem się z Eleonor, chciałem się u Ciebie przespać. To jak? Zaraz będę, ok?
- Nie, Louis, czekaj! Nie jestem sam. - powiedziałem zdając sobie sprawę z tego jak on to odbierze.
- Wow, no to gratulacje! 
- Lou, to nie tak jak myślisz. Znalazłem ją na ulicy.
- Ekhem...dobra Styles, rozumiem, że doskwiera Ci samotność, ale dziwki? Aż tak nisko upadłe...
- No kurwa! Słuchaj, wracam od Malika, patrze, a tu na chodniku leży nieprzytomna dziewczyna. Rozumiesz już?
- Aaa... no to słabo. No i co z nią zrobiłeś?
- A co mogłem zrobić? Zabrałem ją ze sobą. Błagała żeby nie dzwonić po karetkę. Teraz śpi na kanapie w salonie. Nie wiem co mam robić... Ona się mnie boi.
- Dziwisz się jej? Myśli pewnie, że ja porwałeś. Dobra pogadamy jutro bo chyba Eleonor tu idze, muszę kończyć. Coś wymyślisz, dasz radę. Pa.
- No cześć. - westchnąłem i poszedłem do salonu. Nie było jej tam. Zdenerwowany zacząłem jej szukać. Stała przy drzwiach wejściowych i szarpała za klamkę. Słysząc moje kroki odwróciła si.ę nerwowo. Gdy zobaczyłem jej twarz coś ukłuło mnie w serce. 


P.s. No hej :) W odpowiedzi na komentarz: następne rozdziały postaram się dodawać szybko i będą dłuższe ;) tylko miałam zamieszanie z tworzeniem tego bloga, tyle było rzeczy do poustawiania i wgl :P Tutaj macie drugi rozdział, mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Postaram się dziś dodać jeden lub dwa rozdziały, żebyście zobaczyli o czym to w ogóle jest i żeby Was to 'wciągnęło' :) Pozdrawiam - Marri :)

1 komentarz: