sobota, 28 września 2013

Rozdział 7.

Kolejne dni spędziłam beztrosko. Chłopcy zabierali mnie to do parku, to do kina, do wesołego miasteczka, na basen itd. Stali się moimi przyjaciółmi, wiedziałam, że mogłam na nich liczyć. Stali si jak rodzina, a Harry... co mogę powiedzieć? Stał się dla mnie najbliższą osobą. Głupio mi było, że mnie utrzymywał, wszystko mi fundował, kupował mi ubrania i drogie prezenty. Nawet jeśli nie były mi potrzebne to był tak uparty, że nie mogłam z nim wygrać. Troszczył się o mnie. Ufam mu. Ufam mu bezgranicznie. Jest dla mnie taki kochany... Coś do niego czuję. Wiem to. Jestem tego pewna. Ale na razie jeszcze tego nie ujawniłam. Nie wiedziałam czy on czuje to samo, czy robi to tylko z litości...

Wstałam, umyłam się i zeszłam na dół do kuchni zmęczona po nieprzespanej nocy. Siadłam przy stole podpierając głowę ręką. Zza rogu kuchni wyłonił się Harry niosąc kawę.
- Widzę, ze ktoś się nie wyspał. - zaśmiał się.
- Weź daj spokój. Oka nie zmrużyłam. Strasznie się denerwuję.
- Mała nie martw się. Załatwimy to. Wszystko będzie dobrze. Obiecuje. - pocałował mnie w czoło.
Zjedliśmy śniadanie, wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do jego czarnego BMW. Podjechaliśmy pod bar mleczny na trzeciej przecznicy, w którym jeszcze teoretycznie pracowałam. Teoretycznie, ponieważ ostatnim razem mnie tu widziano dwa tygodnie temu. Dziś miałam rozwiązać umowę. Z nerwów cała się trzęsłam.
- Ellie, spokojnie. Po prostu dasz mu te papiery, każesz podpisać i już Cię nie ma.
- Znam swojego szefa. Harry, on nie odpuści.
- Nie ma wyjścia. Nie może Cie trzymać na siłę. Poza tym nie martw się, idę z Tobą.
- Nie. Załatwię to sama. - co ja gadam?
- Na pewno?
- Tak.
- Dobra... jak coś to jestem w samochodzie.
- Ok. - odetchnęłam. - Idę. - pocałował mnie w policzek i wyszłam z auta. Weszłam do baru. Czułam we krwi, że szykuje się coś złego. W środku było pusto. Ani jednego klienta. Jak zwykle. Szef siedział za ladą. Gdy mnie zobaczył porwał się z miejsca i zaczął się wydzierać.
- Elliene! Co się z tobą dzieje do cholery?! Myślisz, że możesz sobie nie przychodzić do pracy kiedy Ci się podoba?!
- Nie. Przyszłam złożyć wymówienie... - powiedziałam niepewnie i wyciągnęłam do niego rękę trzymając w niej papiery, ale on tylko wyrwał mi je i rzucił na ziemię.
- Co kurwa?! O nie skarbie, będziesz tu pracować czy ci się to podoba czy nie!
- Nie może pan... proszę to podpisać. Nie mam zamiaru tu dłużej pracować! - uderzył mnie policzek. Pisnęłam cicho z bólu, a on chwycił mnie mocno za pośladki i przyciągnął do siebie.
- Słuchaj suko, nie obchodzi mnie Twoje zdanie.
- Puść mnie zboczeńcu! Ratunku! Harry! - krzyczałam, ale zatkał mi usta ręką.No po prostu super.

* oczami Harrego *

Stałem oparty o samochód zastanawiając się dlaczego to tak długo trwa. Nie było jej już kilka minut. Pomimo tego, że kazała mi zostać, w końcu zaniepokojony wszedłem do środka. Zamurowało mnie. 



Hej ^^ Macie 7. rozdział. Dziękuje za te kilka miłych komentarzy ^^ Dziś się nudzę więc mogę dodać rozdział 8... ale to jak chcecie. Jak mam dodać to piszcie, a jak nie to nie :) Pozdrawiam - Marri ;)

3 komentarze:

  1. Kocham to opowiadanie chociaz ma na razie tylko kilka rozdialow dodaj jeszcze dzisiaj nexta pliss K.C <33 Lula

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże jest superancki. Już zaczyna się akcja rozkręcać kckckc

    OdpowiedzUsuń
  3. boże... super <3
    Mśk ^^

    OdpowiedzUsuń